-006-

4.4K 138 31
                                    

Z bajek znałam złe charaktery które nie kochały nigdy nikogo oprócz siebie a czasem nawet to nie wystarczało. Każda jednak ta osoba kochała chodź raz przed wydarzeniami z bajek bądź po... co nigdy nie było ujawnione by nadać im straszności. Nigdy jednak nie sądziłam że spotkam chłopca który nie kocha z walsnej woli. Był tak zaślepiony oddawaniu się clave że zapomniał o tym co Bóg przed odejściem nam dał.

Szłam za nim w milczeniu.

Był zimnym i twardym żołnierzem, on tak został wychowany jako najstarszy. W końcu ma 22 lata podczas gdy izz tyle co ja a Jace jest tylko dwa lata młodszy od Aleka. To on był w ich gronie opiekunką i nie mail czasu na bycie zakochanym.

Wyszliśmy z parku gdzieś koło małego baru.

-idąc narazimy się tylko na demony. Albo inne pierdoły, chodz idziemy się zabawić.

Klub wampirów... wciągała nas w centrum klubu wampirów... momet czy on...

Ruszył w stronę motocyklistów Złapałam jego kurtkę.

-pozwol mi... z tobą będzie gorzej.

Mówię i stawiam go pod ścianą a sama podchodzę do jednego i z tajemniczym uśmiechem łapie jego kurtkę.

-twój sprzęt?  -przygryzam wargę i wskakuje na jego kolana z uśmieszkiem. Widziałam w lusterku że Aleka szlak trafia.

-prosze proszę córeczka tatusia w końcu opuszcza gniazdo powiesz mi co tu robisz?

-przyszłam się pobawić w niegrzeczną dziewczynkę-szeptam do jego ucha a następnie łapie za jego obojczyk i z chrupotem kość wbijam w inną na co słyszę słodki jej bólu. Zabieram kluczyki i odpalam maszynę. Alek podbiega i czympredzej ładuje się przede mnie.

-hej ja zdobyłam wóz!

-przypuszczam że i tak nie potrafisz dojechać gdzie trzeba.

i tu mnie miał. Złapałam go w pasie a on jak najszybciej wyjechał z tego klubu. Piskłam ze śmiechem i mocniej objęłam go dłońmi.

-jak go obezwładniłaś?-Krzyczy lekko się obracając a ja z rumieńcami patrzę w lusterko gdzie widzę jego czysty uśmiech.

-Czlowiek czy nie ma tam słaby punkt Eric mnie uczył biologi

-Ale przecież... i tak trzeba użyć sporej siły...

Uśmiecham się delikatnie.

-moze i masz rację... gdzie mój łom?

-w kołczanie teraz mocno się trzymaj...

Mówi a ja jak na zawołanie mocniej się wtulam czując jak się unosimy.

Gdy docieramy do tak zwanego hotelu Dumbledore staje na równe nogi i zabieram mój łom. Podchodzę na skraju dachu i siadam tam.  Widzę w odciciu metalu że Alek idzie w moją stronę.

-porwalismy motocykl wampira... mój ojciec miał z nim układy pewnie teraz poleca pretensje.

-coreczka tatusia co?

-nie... nie zbyt. Nigdy nie byłam dobra córką. Wymykałam się od najmłodszych lat do sierocińca podziemnych by poznać dzieci... opsereowac je. Później skończyłam 15 lat i zaczełam chodzić po klubach wracałam poobijana chodź moi przyziemni znajomi lądowali w szpitalach. Mimo to ojciec był dumny bo znałam każda księgę i uczyłam się nawet przyziemnych rzeczy. Nie byłam idealna córką.

-kiedy więc brałaś lekcje walki?

-miedzy tymi z baletu a językowymi, ty wiesz ze po klubach się chodzi w nocy?

ObcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz