Nuciłam spokojnie piosenkę stojąc z boku. Alek nadal kłócił się z Jace'm wmze wcale nas nie było w instytucie na noc a ten zaparcie mówił że przyszłyśmy ale spalysmy w bibliotece studiując runy. Oczywiście Alek chce dowodu i nie wie że ja faktycznie znam wszystkie runy ... noc w bibliotece mówi wam coś?
Jace zapiera się że od rana byłyśmy w ostatniej sali dlatego mógł ją przeoczyć. Maryse zaś stanęła przede mną z dzikim uśmiechem.
-nie było cię w nocy , to wiem ale jednak jesteś tu z własnej woli i sprowadziłaś moją córkę.
Spojrzałam nie zrozumiałe.
-ucieka, wiem że ją przyprowadziłaś, dam ci większą swobodę Skoro nie uciekasz i jesteś mi przydatna.
Unosi głowę dumna jak paw. Cholera to jakaś świruska. Spoglądam na jej rozmazony wzrok.
-wiem że mój syn uważa że chciałabyście uciec. Ale się myli. Niech żyje sobie w błedzie. Jako że tak chętnie nam pomagasz chce byś udała się z moim synem do faerii. Istoty te podobno wiedzą gdzie jest kielich, idź się naszykować.
-tak jest proszę pani...
Mówię nieco zdziwiona i ruszam w stronę izzy. Dziewczyna stara się uspokoić brata ale chyba coś jej nie wychodzi. Ciekawe jak zareaguje na to ze mam iść na dwór faerii. Podchodzę do izz.
-daj spokój niech twój głupi brat myśli co chce jesteś mi potrzebna.-odciagam ją.-maryse chce bym poszła z alekiem na dwór Faerii.
Jej oczy się powiekszaja jakby to była najgorsza wiadomość we wszechświecie. W sumie to i mnie w żołądku skręca jak o tym pomyśle.
-nie mozesz iść na dwór Faerii, jeśli tam pójdziesz zmienisz formę. Na tym dworze każda istota jest zmuszana do prawdy a ten wygląd jest kłamstwem. Alek zobaczy jak wyglądasz a to na tym właśnie nam zależy by nie zobaczył.
-to nie jest problem... za młodu chodziłam tam na podwieczorki, jest problem bo królowa zawsze podczas moich wizyt planuje małe intrygi które muszę rozwiązać. I jest strasznie nad opiekuńcza.
-troche jak matka co?
-nigdy nie miałam matki ale chyba można to do tego porównać -oddychsm płytko przypominając sobie jak musiałam wyjść z labiryntu pełnego moich leków.
-jesli coś wymyśli może być dla mnie tragiczne w skutkach a pozatym Faerii nie kłamią więc Alek pytając ja o co kolwiek dostanie odpowiedzi.Izz łapie moje dłonie i ciągnie do pokoju.
-zrobimy z ciebie ambasador nocnych łowców. Załóż białą koszulę ja znajdę spodnie. Ubiorę cię tak że mojej matce gały wyjdą a Faeriie nie poczują się jakby rozmawiali z debilnym clave.
Zanurkowała w mojej szafie która uzupełniam. Za pomocą magi przeniosłam moja torbę z jednej części instytutu do drugiej. Tak wyjęłam ładniejsza bandanę/apaszkę mojego chłopaka i założyłam ja na szyję ukrywając malinki. Izz oczywiście mnie męczyła czy doszło do czegoś więcej, była zdziwiona że nie rzucił się na mnie. Musiałam ukryć moje małe fiolki więc opaskę na udo poluzowałam i zrobiłam z niej opaskę na biodra. Gdy zapinałam koszule, izzy z rozwalona fryzura wyszła z szafy.
-czarne rórki, import z Anglii -prezentuje znalezisko a ja szybko narzucam spodnie.-dziwi mnie że to nie Jace idzie...
-mysle że łowcą wychowany przez podziemnych jets bardziej przekonujący i można mu powierzyć parę rzeczy.
-nie jesteś łowcą ... praktycznie.
-owszem, dlatego to przekonuje jeszcze bardziej królową.
CZYTASZ
Obca
Fanfiction"-Tu-dotykam czoła palcem-tu się pierdolnij chuju. -Tu-przejerzdza po swoich ustach palcami- tu mnie pocałuj suko" Książka w trakcie poprawy. Czylijka moich ulubionych fandomów w jakieś popierolone gówno