Rozdział 8

300 27 3
                                    

Lea:Co się z nim stało? Dlaczego nie ma go w sali?
Mówię cała zapłakana.
Lekarz:Spokojnie pacjent żyje....
Po tych słowach kamień mi spadł z serca.
Lekarz:Mam dla państwa dwie wiadomości jedną dobrą drogą niestety złą, a więc ta dobra jest taka, że pan Fortuna odzyskał przytomność, ale po wstępnych badaniach podejrzewamy nowotwór mózgu.
Twarz mi skamieniała, do oczu zaczęły napływać łzy. Nie mogłam z siebie wydusić ani jednego słowa. Czułam jak nogi mi miękną...
W ostatniej chwili złapał mnie Cody i posadził na najbliższym krześle.
Cody:Siedź tu, a ja wodę ci przyniosę.
Nie posłuchałam go. Zaraz po tym jak odszedł ja wstałam i zaczęłam szukać sali perkusisty. W tym momencie chciałam jak najszybciej znaleźć się przy Wojtku...
10 minut później....
Po długich szukaniach odpowiedniej sali w końcu ją znalazłam. Po ujrzeniu Wojtka podbiegłam do łóżka i rzuciłam się mu w ramiona...
Lea:Tak bardzo tęskniłam.
Mówię dalej płacząc.
Wojtek:Będziesz musiała się przyzwyczaić do mojej nieobecności...
Mówi słabym głosem.
Lea:Nawet tak nie mów!! Przejdziemy przez to razem... zrezygnuje dla ciebie z wszystkiego.... nawet z tego kontraktu.... tylko musisz żyć.
Wojtek:Nie możesz rezygnować przez ze mnie ze swoich marzeń. Musisz podpisać ten kontrakt.
Lea:Ty jesteś ważniejszy.
Wojtek:W takim razie jak jestem dla ciebie ważny to zrób to dla mnie i podpisz go.
Lea:Nie zrobię tego, bo... ty się wtedy podasz tej chorobie. Zrozum, że moje marzenia mogą poczekać, a twoja choroba nie....
Pov Cody'ego
Kiedy poszedłem po wodę dla Lei zadzwoniłem do Sary...
Cody:Sara musisz szybko przyjechać z resztą do szpitala.
Sara:Co jest?
Pyta zaniepokojona.
Cody:Jest źle... znaczy z jednej dobrze, a z drugiej tragicznie.
Sara:Cody kurwa co jest ? Masz mi teraz powiedzieć!
Cody:Bierz resztę i przyjeżdżajcie teraz. W szpitalu wam wszystko powiem.
Powiedziałem po czym się rozłączyłem.
Kiedy przyszedłem na miejsce, gdzie miała czekać na mnie Lea jej tam nie było. Zacząłem jej szukać i dzwonić do niej lecz ona nie odbierała. Bałem się, że mogła zrobić coś głupiego. Na całe szczęście szybko ją znalazłem...
Cody:Czy Wy chcecie, żebym przez was dostał zawału?
Wojtek:Boże jak brakowało mi tego.
Zaczął się śmiać.
Cody:A mi brakowało tego twojego uśmiechu brachu. Dobrze, że do nas wrociłeś.
Po tych słowach Lea wyszła z sali...
Poszedłem za nią.
Cody:Dlaczego wyszłaś?
Lea:On jest cholernym dupkiem i nie chce walczyć z tym wszystkim.
Łzy zaczęły pojawiać się na jej twarzy.
Lea:Zrobię wszystko, żeby on z tego wyszedł i mam to w dupie, że on nie chce!

Miłość ponad wszystko / FeliversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz