Blame it on the night

330 32 6
                                    

Obudziłem się przed czternastą i bez chwili zastanowienia, postanowiłem iść pobiegać. Chciałem po prostu wyjść z domu, bo byłem pewien, że nie wytrzymam tutaj ani chwili dłużej. Wspomnienia poprzedniej nocy dobijały się do moich myśli ze zdwojoną siłą. Pamiętałem wszystko, choć nie chciałem tego pamiętać. Najbardziej chciałem pozbyć się świadomości tego, że całowałem się z Maddie.

Z bolącą głową i prawie pustym żołądkiem wyszedłem z domu. Oczywiście, mogłem pojechać w odpowiednie miejsce samochodem i tam pobiegać, ale byłem mocno nietrzeźwy, więc z tego zrezygnowałem. Rozpocząłem więc spacer w kierunku Runyon Canyon. Uwielbiałem tam biegać i przed zakończeniem roku obiecałem sobie, że w te wakacje nie będę się obijał. Rok temu spędzałem czas fatalnie i nie chciałem, aby to się powtórzyło.

Kiedy chciałem włączyć playlistę, zobaczyłem na ekranie telefonu twarz Jonah. Westchnąłem, bo naprawdę nie miałem ochoty z nim rozmawiać.

- Co jest? - spytałem, odbierając połączenie.

- Chciałem cię przeprosić za wczoraj, Daniel. Niepotrzebnie kazałem ci podejść do Kady. Wiedziałem, że ci się podoba, ale ten ból na twojej twarzy był nie do zniesienia...

Jonah miał rację. Kady bardzo mi się podobała i fakt, że nie słyszała, nie był dla mnie tak zły, ale rzeczywiście - rozczarowałem się.

- Nic się nie stało - odparłem, rozglądając się wkoło, aby móc swobodnie przejść przez ulicę.

- Nieprawda. Stało się. Nie powinieneś był do niej podchodzić. Teraz mam poczucie winy, bo...

- Jonah, posłuchaj mnie - poprosiłem, przerywając przyjacielowi. - Naprawdę nic się nie stało i proszę cię, zapomnijmy o wczorajszej nocy. Za dużo się wydarzyło. Spotkanie u Zacha dzisiaj wieczorem aktualne? - spytałem, przypominając sobie o imprezie, która miała odbyć się dziś u Herrona. Co prawda, miało być o wiele mniej osób, niż wczoraj, bo tylko nasza grupa, ale jednak była to impreza.

- Tak, widzimy się o dwudziestej - odparł Jonah, wyraźnie niezachwycony moją reakcją.

- W takim razie do zobaczenia - odpowiedziałem, rozłączając się.

Dotarłem na miejsce po kilkunastu minutach spaceru. Nie zająłem się rozgrzewką, tylko od razu zacząłem biegać. Musiałem przestać myśleć o Kady i Maddie. Chciałem, aby wczorajsza noc okazała się moim wymysłem, a nie rzeczywistością.

O tej godzinie słońce w Los Angeles było w swoim punkcie szczytowania, więc zrobiło mi się gorąco po zaledwie kilku minutach biegu. Nie przestawałem jednak. Miałem zamiar zboczyć z trasy, aby się bardziej zmęczyć. Przynajmniej to pozwoli oderwać moje myśli od tego, że dziewczyna, która mi się podobała, tak naprawdę wcale nie mogła być moją dziewczyną. Nie tylko z tego powodu, że nie słyszała. Po prostu nie widziałem naszej przyszłości. Zwariowałbym, gdybym nie był w stanie chociaż raz usłyszeć jej głosu. Nie, to nie było dla mnie.

Przebiegłem obok liter Hollywood znajdujących się na wzgórzu i zgodnie z planem, zboczyłem z głównej trasy. Zawsze starałem się trzymać prawidłowego szlaku, ale kilkukrotnie zdarzyło mi się odwiedzić te rejony. Zwykle przychodziłem tutaj, kiedy coś mnie dręczyło. Cóż, dzisiaj było podobnie.

Biegłem szybko przed siebie, nie patrząc na boki. Dopiero, kiedy zobaczyłem w oddali czyjąś sylwetkę, zwolniłem tempa i z ciekawością przyglądałem się osobie. Stała ona daleko, więc nie widziałem dokładnie, ale byłem pewien, że była to dziewczyna.

Moje serce na chwilę stanęło w miejscu, kiedy zrozumiałem, że to była Kady.

Podszedłem bliżej. Dziewczyna stała tyłem do mnie, więc na pewno nie zauważyła mojej obecności. Nie chciałem jej wystraszyć, więc czekałem w bezpiecznej odległości, aż się odwróci.

Smooth Charm - Daniel SeaveyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz