Lot dłużył nam się niemiłosiernie. Kady przez cały czas mocno ściskała moją dłoń i patrzyła się za okno. Unikała rozmowy ze mną, ale to rozumiałem i na nic nie naciskałem. Musiała poradzić sobie z tak wieloma problemami w tak krótkim czasie, co z pewnością odbiło się negatywnie na jej psychice. Byłem wdzięczny sobie, że nie puściłem jej na Hawaje samej. Nie mógłbym spać, mając świadomość, że musi radzić sobie z tym wszystkim sama.
Jeszcze na lotnisku w Los Angeles udało mi się zarezerwować pobyt w jednym z tańszych hawajskich hoteli. Siedziba policji mieściła się na Oahu, więc chciałem znaleźć lokum znajdujące się możliwie najbliżej tego miejsca. Oczywiście Kady prosiła mnie, abym zapłacił za pobyt z jej karty. Nie oponowałem, bo sam nie miałem na to wystarczających środków, ale byłem pewien, że w odpowiednim czasie wszystko jej zwrócę.
Po wyjściu z samolotu i przejściu do terminala przylotów, moim oczom ukazało się mnóstwo uśmiechniętych i podekscytowanych wyjazdem turystów. Sam zawsze chciałem przylecieć na Hawaje, aby pozwiedzać wyspy i nacieszyć się pięknymi krajobrazami, ale to musiało zaczekać.
- Jak się dostaniemy na komendę? - spytała Kady, kiedy ściągałem jej walizkę z taśmy.
- Zadzwonię po taksówkę. Na pewno chcesz najpierw jechać na policję, a nie do hotelu?
Rozumiałem, że Kady chciała zobaczyć ciała rodziców i przekonać się, że to na pewno byli oni, ale to ja chciałem odwlec tą sytuację jak najbardziej tylko się dało. Bałem się, jak dziewczyna zareaguje na to, co zobaczy. Poza tym, wizja jechania z wszystkimi bagażami na policję wcale mi się nie uśmiechała.
- Hotel jest daleko od policji? - spytała Kady, kiedy wychodziliśmy z lotniska. Momentalnie moją twarz ogrzało słońce i poczułem gorąco.
- Pięć minut autobusem. Wszystko już sprawdziłem. Uwierz mi, tak będzie lepiej - odparłem, uśmiechając się do niej pocieszająco. Kady skinęła głową, po czym pozwoliła mi zatrzymać taksówkę i się do niej załadować.
Już po dwudziestu minutach znaleźliśmy się w hotelu, który odbiegał standardami od tych, do których przywykłem. Nie przyjechałem tutaj jednak na wakacje, więc nie miałem na co narzekać. Na szczęście udało mi się zamówić taki pokój, który będzie miał dwa oddzielne łóżka. Może i byliśmy już z Kady parą, ale nie chciałem się z niczym spieszyć. A już na pewno nie w takiej sytuacji.
- Możemy już jechać? - spytała Kady, stając w drzwiach pokoju.
Odetchnąłem i spojrzałem się na nią błagalnie.
- Jasne, jedziemy - odpowiedziałem. Chciałem mieć to za sobą. Nie wiedziałem dlaczego, ale wolałem, aby zwłoki odnalezione przez hawajską policję nie okazały się być ciałami jej rodziców. Bałem się rozczarowania i smutku, jakie zobaczę u Kady. To Nate powinien widzieć jej stan. To była tylko i wyłącznie jego wina.
Umiałem doskonale orientować się w terenie, więc bez problemu znalazłem przystanek autobusowy i wsiadłem z Kady do właściwego pojazdu, który zgodnie z obietnicą, szybko zawiózł nas na miejsce.
W końcu wysiedliśmy przed głównym budynkiem policji. Nie mogłem skłamać, robił świetne wrażenie. Był monumentalny, niczym z hollywoodzkich filmów.
Zerknąłem na Kady i zobaczyłem przerażenie malujące się na jej twarzy. Ona też nie chciała tam wchodzić, widziałem to. Musiała jednak to zrobić. Po to tutaj przylecieliśmy.
- Jestem z tobą. Wejdziemy tam razem, zgoda? - spytałem, nie odrywając od niej wzroku.
Kady pokiwała twierdząco głową, po czym chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do wejścia.
CZYTASZ
Smooth Charm - Daniel Seavey
Teen FictionUsiadłem na piasku i spojrzałem się w niebo, które namalowane było różnymi kolorami zachodzącego słońca. Przechyliłem głowę w bok i spojrzałem się na dziewczynę siedzącą obok mnie. - Pięknie, prawda? - spytałem, mrużąc oczy. Nie usłyszałem odpowiedz...