Jonah zrobił to, co mi obiecał. Przez następnych kilka godzin w ogóle nie myślałem o Kady. Nie wiedziałem, że już na początku wakacji zrobię z siebie to, czego za wszelką cenę chciałem od zawsze uniknąć. Nie chciałem pić alkoholu, a już na pewno nie codziennie. I nie do nieprzytomności.
Leżałem na plecach i wpatrywałem się w gwiazdy. Impreza u Zacha trwała już dobrych kilka godzin i zdążyła naprawdę się rozwinąć. Po jakimś czasie do chłopaków dołączyły ich dziewczyny, a Corbyn znowu przygruchał sobie jakąś lalunię. Nie wiedziałem, jak tak mógł, ale to już był jego problem.
Zach z dobrego serca przyniósł mi z domu materac i pozwolił położyć się na nim na trawie. Oddaliłem się od reszty o ile mogłem, ale i tak wciąż słyszałem ich śmiechy i różne dzikie dźwięki, które z pewnością nie były przeznaczone dla moich uszu.
W moich myślach znów pojawiła się Kady. Starałem się myśleć o niej tylko w przyzwoitych relacjach, ale jedna rzecz wciąż nie dawała mi spokoju. Nie rozumiałem, co chciał od niej ten chłopak. Wydawał się być naprawdę wkurzony. Tajemnicą było dla mnie to, skąd się tu wziął. Mógłbym się założyć, że był znajomym Kady z jej dawnego miejsca zamieszkania. Dziewczyna przeprowadziła się tutaj zaledwie kilka dni temu i od tego czasu nie kontaktowała się z nikim, więc nie mogła nawiązać nowych relacji. Chyba, że o czymś nie wiedziałem.
- Jak Kepler 14b? - spytał Corbyn, który nagle znalazł się obok mnie. Bez pytania opadł na materac, leżąc tuż obok mnie.
- O czym ty do mnie mówisz? - odpowiedziałem pytaniem, marszcząc brwi.
- To taka planeta. Stąd nigdy jej nie zobaczysz, ale zawsze chciałem tam polecieć. To musiałby być niezły odjazd, nie sądzisz? Polecieć na inną planetę i zobaczyć, jak tam wygląda życie.
Wywróciłem oczami.
- Gdzie twoja dziewczyna? - spytałem, nie chcąc zabrzmieć niemiło. Cóż, chyba nie wyszło.
- Janet? Nic z tego. Nie nadajemy na tych samych falach. Już sobie poszła, więc przyszedłem do ciebie - odparł, trącając mnie ramieniem.
- Co za litość, Besson - odpowiedziałem, cicho się śmiejąc. Albo już zdążyłem uodpornić się na alkohol, albo wypiłem go za mało.
- Rozmawialiśmy z chłopakami o wyjeździe - zaczął Corbyn. Przypomniałem sobie o naszej umowie. Jeśli wszystkim nam uda się skończyć liceum (tak, udało się wszystkim), to gdzieś pojedziemy. Opcje były różne, więc nie do końca wiedziałem, co w końcu zrobimy.
- Wymyśliliście coś? - spytałem, ciekawy.
- Pamiętasz, że Zach zawsze chciał jechać do Las Vegas?
Podniosłem się i spojrzałem na uśmiechającego się Corbyna.
- Żartujesz, prawda? Przecież on ma siedemnaście lat, od razu go wyrzucą z kasyna.
- Dobra, mam cię - odrzekł, wybuchając śmiechem. Westchnąłem. - Warto było zobaczyć twoją minę.
- To gdzie jedziemy? Na poważnie?
Corbyn odwrócił się na chwilę w stronę chłopaków, którzy wciąż siedzieli przy przygasającym ognisku, po czym wrócił spojrzeniem na mnie. Wiedziałem, że coś się święci.
- Teksas.
Teraz to ja wybuchnąłem śmiechem. Dobrze, czyli alkohol jednak działał na mnie tak, jak należało.
- Już sobie to wyobrażam. Zach w Teksasie. Błagam. Chyba jednak zostanę w domu - odpowiedziałem, kładąc się ponownie na plecy. Nie mogłem jednak w spokoju przypatrywać się gwiazdom, bo głowa Corbyna po chwili pojawiła się nade mną.
CZYTASZ
Smooth Charm - Daniel Seavey
Teen FictionUsiadłem na piasku i spojrzałem się w niebo, które namalowane było różnymi kolorami zachodzącego słońca. Przechyliłem głowę w bok i spojrzałem się na dziewczynę siedzącą obok mnie. - Pięknie, prawda? - spytałem, mrużąc oczy. Nie usłyszałem odpowiedz...