Rozdział V

253 12 0
                                        

Hope

Uwielbiałam mój głaz, była to świetna kryjówka ponieważ z brzegu nie było
widać czy się coś tam znajduję gdyż głaz otaczała wysoka trawa, który
dawała przyjemny cień w upalne dni, taki jak dziś. Ptaki gdzieś śpiewają wysoko na drzewach
a ja wsłuchuje się w ich piękną melodię, po chwili zasypiam.
Budzę się czując dym, słońce już zaszło. Wiem, że będę miała kłopoty
do tego ten dym, zastanawiając się skąd może pochodzić
postanowiłam skierować się do domu. Wskoczyłam do nagrzanej wody i podpłynełam
do brzegu, gdzie leżały moje rzeczy, które wcześniej zostawiłam. Biegiem ruszyłam
do domu, gdy wbiegłam do wioski ujrzałam dym, który unosił się z mojego domu.
Ruszyłam do płonącego domu w poszukiwaniu mojej mamy. Zauważyłam, drzwi które zostały wywarzone
nie zastanawiałam się nad tym długo bo teraz liczyła się moja mama. Wbiegłam dym
ograniczał mi widoczność ale i tak widziałam porozrzucane rzeczy jakby przeszło
po domu tornado i jeszcze ślady krwi!? Koło kominka leżała moja mama z srebrnym
prętem przeszywającym ją na wylot. Ruszyłam w jej stronę, była nieprzytomna ostrożnie
pociągnęłam ją w stronę wyjścia, wyszłyśmy w ostatnim momencie gdy usiadłyśmy przy najbliższym budynku nasz dach się zawalił.
Rana obficie krwawiła nie mogąc pozwolić jej umrzeć rozdarłam swoją koszulę i owinełam ją wokół pręta. Spojrzałam na jej twarz była
cała poturbowana, nos pewnie był złamany, od lewego oka ciągnęło się głębokie zadrapanie. Blanka otworzyła oczy i zeskanowała mój wygląd.
- Mamo wytrzymaj wyjdziesz z tego. - łzy cisneły mi się na policzki, zapewniając ją chodź sama w to nie wierzyłam. Zamknęłam oczy poczułam dłoni na policzku ścierając moje łzy
- Hope chciałam Cię uchronić Cię przed zagrożeniem ale nie zdołałam Cię uchronić. Musisz uciekać
- Nie zostawię Cię tu tak na pewną śmierć. - nagły przeraźliwy kaszel wydobył się z jej ust, rana nie przestawała krwawić, byłam cała załamana i rozstrzęsiona.

Blanka

Musiała uciekać wiem, że on tu gdzieś jest i napewno powiadomił swoją sforę
o tym, że nas znalazł. Teraz liczy się tylko moja mała córeczka, wreszcie
spotkam się z moim przeznaczonym. Zerwałam medalion ze swej szyi, on ukryje
jej zapach przed nim. Objełam jej twarz w ręce i powiedziałam
- Hope weź ten wisior jest tam list, który wszystko ci wyjaśnię. Teraz musisz już uciekać, pamiętaj,że zawsze bendziem Cię kochać. - Ostatkami sił ucałowałąm jej czoło i po chwili ogarnęła mnie ciemność.

Przeznaczenie czy Przekleństwo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz