{ta piosenka jest taka piękna, że aaaa
dziękuję za uwagę}
"Jeśli człowiek nie ryzykuje, to nic w jego życiu się nie zmienia."
Alexandra Brackem- W sidłach losu
🌸
Olałem tę wiadomość.
- Jesteś idiotą, wiesz o tym?
Mój najlepszy przyjaciel nigdy nie powiedziałby mi czegoś, co nie byłoby prawdą albo bym o tym nie wiedział. Teraz było tak samo.
- TaeTae, spokojnie, to nie jest zaproszenie na obiad u królowe Elżbiety, żebym od razu się zgadzał - widząc jego nieprzekonany wyraz twarzy kontynuowałem. - Poza tym to mi się wydało podejrzane. No bo, hej, jestem zalogowany od paru minut, a oni od razu mi wyskakują z taką propozycją? Czy tobie też nie wydaje się to dziwne?
Chłopak zaczął wolno sączyć swojego shake'a. Odgadłem, że głębiej się nad tym zastanawia. Marszczył przy tym brwi, co od zawsze uważałem za cholernie urocze.
- Może rzeczywiście masz rację, ale czy to ważne?
Przez chwilę zastanawiałem się czy powiedział to na serio.
- Co?
- Słuchaj - odłożył shake'a na stół. - Oni pytają cię tylko o to czy chcesz być następnym razem graczem, nie? - kiwnąłem głową. - Właśnie. Możesz przecież odmówić. Masz wybór. Nikt nie trzyma ci spluwy przy głowie i nie każe w to grać, choć ja na twoim miejscu od razu bym się zgodził.
Miał rację. Mogłem po prostu odmówić. Jednak to nie było takie łatwe.
- Niby tak, ale...
- "Ale"? Jest jakieś "ale"? Przecież nie znosisz tej gry.
- Tak, tylko - zacząłem nerwowo trzeć kark ręką - Chodzi o to, że tam się dostaje kasę, nie?
Tae spojrzał na mnie z lekko rozchylonymi ustami. Nie mógł uwierzyć w to co mówiłem. Sam też sobie nie wierzyłem. Przecież to był absurd. Ja - człowiek dla którego pieniądze nie są niczym ważnym, teraz chce wziąć udział w grze, żeby właśnie dostać kasę. To był obłęd.
- No.
- Przydała by mi się.
Spuściłem wzrok na swoje splecione ręce. Pocierałem nerwowo kciukami o siebie, a ręce zaczęły mi się pocić.
- Moi rodzice - zrobiłem krótką przerwę, żeby móc ująć to w słowa jak najlepiej. - Oni są dla mnie bardzo ważni. Nie przelewa nam się. Czasami nawet nie mamy co do garnka włożyć, sam wiesz.
Spojrzałem na przyjaciela. On również na mnie spojrzał. Widziałem w jego oczach współczucie, ale i zrozumienie. Tego potrzebowałem najbardziej. Wciąż na niego patrząc kontynuowałem:
- Chcę, żeby rodzicom lepiej się żyło. Nawet jeśli te pieniądze to nie miliard dolarów, to jednak jeśli je wygram możemy przez jakiś czas się z nich utrzymać. Widziałem ile niektórzy wygrywali. To, co oni przehulali w tydzień, ja wydałbym na zakupy, które wystarczyłyby mojej rodzinie na parę miesiący.
Do oczy zaczęły mi napływać łzy, ale nie przestałem mówić. Nie obchodziło mnie, że w kawiarni jest dużo ludzi. Musiałem wyżalić się przyjacielowi.
- To byłoby spełnienie marzeń. Dla mnie, taty i mamy. Dla nas. Nie wyrzekliby się kupna czegoś dla siebie. W końcu mogliby, choć przez małą chwilę, poczuć się jak normalni ludzie. Nie ciążyłoby na nich brzemię tych biednych. Mogliby pójść na randkę czy coś, a nie ciągle pracować. – zrobiłem krótką przerwę i przewróciłem oczami – Nie, oni nie pracują - oni harują. Dzień w dzień. Noc w noc. Praktycznie w domu ich nie ma. Siedzę sam, no chyba, że się spotykamy. Nie mam innych znajomych, bo ludzie nie chcą zadawać się z takim biedakiem jak ja. Dla nich ważne są markowe ciuchy, najnowszy model telefonu i dziani rodzice - ja tego nie mam. Jestem dla nich nikim - uśmiechnąłem się słabo. - Ty taki nie byłeś i nie jesteś. Poznaliśmy się w gimnazjum. Od razu kiedy odkryłeś, że lubię gry komputerowe zacząłeś często ze mną rozmawiać na ich temat. Przychodziłeś do mnie pograć, a ja przychodziłem do ciebie.
Znowu spuściłem wzrok na ręce. Rzadko nachodzi mnie chęć wyżalenia się albo rozmowy od serca, ale kiedy już coś takiego mnie nawiedzi to płynę z prądem. Nie potrafię się zatrzymać.
Tae chwilę milczał, a ja podniosłem wzrok, żeby zobaczyć czy ciągle tam jest. Był. Na przeciwko mnie z tym swoim kwadratowym uśmiechem.- Cieszę się, że tyle dla ciebie znaczę. Ty również jesteś moim przyjacielem i cenię sobie twoje towarzystwo - wstał, podszedł do mnie i położył mi rękę na ramieniu. - Mam nadzieję, że kiedy będziesz odbierał te pieniądze to wciąż będziesz tym samym Yoongim, który jest moim przyjacielem.
- Oczywiście, że tak. Nie dam się tak łatwo zmienić - uśmiechnąłem się do niego najlepiej jak potrafiłem, a on przytulił mnie najmocniej jak potrafił.
Może nie byliśmy przyjaciółmi od przedszkola, ale łączyła nas mocna więź. Rozumieliśmy się jak mało kto. Wiedzieliśmy czego chce drugi, długo przed tym jak sam się o tym przekonał. Czytaliśmy sobie w myślach - co czasem było przerażające. I po prostu czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie.
- Tae? - chłopak odsunął się ode mnie. - Będziesz mnie obserwować jak wezmę udział w grze?
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście, że będę!
***
Chwyciłem telefon z biurka i usiadłem na łóżku. Musiałem jeszcze raz się nad tym zastanowić. Miałem do zyskania wiele: pieniądze, szacunek u rówieśników, szczęście rodziców i możliwości na rozwijanie moich pasji, bo teraz nie było na to środków.
Właśnie. Moje pasje.
Dwa dni temu byłem na koncercie undergroundowego rapera Gloss, który zaszczepił u mnie bakcyla do hip-hopu. Zapytałem go kto tworzy jego podkład muzyczny, a on na to, że on sam. Nabrałem wtedy do niego większego szacunku. On zapytał mnie czy umiem rapować.- Jak Eminem może nie, ale coś tam umiem z siebie wykrzesać - odpowiedziałem niedbale.
On wtedy powiedział, żebym coś zarapował. Wtedy jeszcze nie znałem tak dobrze żadnych piosenek, więc zdecydowałem się na jeden z jego utworów, w którym udało mi się zapamiętać refren. Był zachwycony! Powiedział - jak to określił - że mam szanse osiągnąć naprawdę wiele z taką nawijką. Powiedział też, że za dwa tygodnie jest organizowany Rap Battle, gdzie nowi raperzy mogą dostać szanse podpisania kontraktu z jakąś wytwórnią - uznał, że się nadaję. Potrzebna była tylko kasa, bo wpisowe kosztowało sześć tysięcy. Po chwili rozmowy podziękowałem mu i pobiegłem do domu. Akurat był tata. Zapytałem go czy jego zdaniem nadaje się na rapera. Zdziwił się, ale powiedział, że mam szansę. Wtedy nieśmiało zapytałem czy w takim razie dałby mi sześć tysięcy na wpisowe na ten występ. Pokręcił głową.
- Yoongi, to jest naprawdę dużo pieniędzy i wiesz, że na nic Ci nie żałujemy, ale niestety to nie na nasze standardy. Wybacz, ale nie.
Teraz może się to zmienić.
Witamy Cię Min Yoongi!
Jesteś naszym obserwatorem od niedawna i cenimy sobie Ciebie w tej roli, ale mamy dla Ciebie propozycje nie do odrzucenia!
Czy chciałabyś następnym razem dołączyć jako gracz?Tak/Nie
Czy abym na pewno podjął dobrą decyzję?
***
tak wiem, Gloss to był pseudonim Yoongiego, ale nie wiedziałam jaki inny mogłabym dać temu raperowo ¯\_(ツ)_/¯
CZYTASZ
different game » yoonmin
Fanfiction[ukończone] straszna gra od której nie możesz się uwolnić. jesteś obserwatorem czy graczem? inspirowane książką i filmem Nerve - którą/który bardzo polecam. w fiku występują momenty wzięte z filmu/książki jednak jego/jej znajomość nie jest koniec...