wrath

81 6 0
                                    

“Zwierzęta walczą o swoje młode lub o pożywienie; nasze wojny wywodzą się przeważnie z ambicji, gniewu, żądzy lub innej tego rodzaju choroby duszy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zwierzęta walczą o swoje młode lub o pożywienie; nasze wojny wywodzą się przeważnie z ambicji, gniewu, żądzy lub innej tego rodzaju choroby duszy.”

Johan Huizinga – Erazm

🌸

— O co im dokładnie chodzi?

— Jesteś taki głupi od urodzenia czy co? – Chanyeol patrzył na mnie z podniesioną do góry lewą brwią, jakbym naprawdę był najgłupszą osobą, znajdującą się w tym pomieszczeniu. — Mamy sobie sprawić ból. Jakikolwiek. Psychiczny, fizyczny – dla nich to nie ma znaczenia. Ważne jest to, by któryś z nas cierpiał – spuścił głowę i zaśmiał się sucho. — Pierdolona gra chce z nas zrobić sadystów. Nieźle – podniósł nagle wysoko głowę i krzyknął. — Nieźle się tam bawicie na górze, nie!? Fajnie tak patrzeć jak idioci się męczą, co?! Pierdoleni popaprańcy!

Patrzyłem na jego poczynania z lekkim podziwem. Szanowałem go za odwagę w stosunku do gry. Ja sam nie mógłbym zdobyć się na nią w obawie przed konsekwencjami, które mogły na mnie czekać. Przecież zawsze można było nas ukarać – nawet w jakiś mały, nieistotny sposób, ale jednak ukarać. Bałem się tego. Nie chciałem, by moje lekkomyślne zachowanie wpłynęło na cały mój udział w grze.

Założyłem ręce na piersi i starałem się wyglądać na wyluzowanego. Na pewno z marnym skutkiem. Cały się trząsłem, a w mojej głowie panował chaos. Czułem się jakbym miała zaraz dostać ataku. To wszytko coraz bardziej mnie przytłaczało. Na początku jeszcze próbowałem jakoś się trzymać, ale to co się od jakiegoś czasu dzieje nie jest normalne. Co w ogóle w tej grze jest normalne? Wszytko sprowadza się do jednego: bólu i smutku. Te emocje najczęściej pojawiają się przy wyzwaniach.

Obserwatorzy i zarządcy chcą nas takimi oglądać. Zlęknionych i niezdatnych co życia. Jakby to miało ich napawać jakimś poczuciem wyższości. Jakby oni byli lepsi, bo nie czują się tak jak my. Bo nie są na naszym miejscu. Oczywiście uwielbiali też jak zasiane ziarno niezgody kiełkowało i wprowadzało zamęt. Kiedy się kłóciliśmy albo dochodziło między nami do ostrej wymiany zdań. Wtedy mogli oglądać tragedię na żywo. Zaczynałem rozumieć, dlaczego ludzie chcą oglądać takie widowiska. Mogli wtedy zobaczyć prawdziwą rywalizację, dramaty, romanse i to na żywo. Mogli poczuć się, jakby byli częścią naszej historii.

Jakby mieli wpływ na wszystko; zupełnie jakby byli bogami. Na pewno zarządcy gry byli wyżej od nich postawieni, ale ich zdanie i tak najbardziej się liczyło. Byli jak fandom. Oni wpływali na to czy zdecydują się dalej oglądać, kupować wejścia jako viperzy czy głosować.

Mogli wszystko.

— Więc jak zamierzasz sprawić bym cierpiał? – odezwałem się nagle do chłopaka, który lekko zszokowany, odwrócił się do mnie i cicho się zaśmiał. — Pytam poważnie.

— Serio jesteś głupi. Nie będę ci nic mówił. Jak będę miał wenę czy coś to zacznę wprowadzać plan w życie, ale jak na razie to sam może zaczniesz, co? – patrzył na mnie chwilę, ale nie trwało to długo, bo nagle odwrócił wzrok w kierunku monitora. Wskazał na niego palcem i znowu się odwrócił. — Oni chcą widowiska, więc wymyśl coś dobrego, dobra? Nie chce odpaść, a ty pewnie tak samo. Mamy to wygrać i nie interesuje mnie czy później odpadniesz czy może Jimin albo ktokolwiek. Ważne bym ja nie odpadł.

Zmróżyłem oczy i z lekko otwartymi oczami patrzyłem na chłopaka przed sobą. Nie mogłem uwierzyć, że można być aż tak chamskim.

— Jaki z ciebie egoista.

— Nie ja jedyny taki jestem. Jeszcze się przekonasz, kto może być jeszcze bardziej egoistyczny. I coś czuję że osoba, na której ci najbardziej zależy pokaże to, a wtedy będzie to dla ciebie jak nóż w plecy – przeczesał ręką swoje włosy, na chwilę zamykając oczy. — Myślę, że to nadejdzie już niedługo, zważywszy na to, że co wyzwanie ktoś odchodzi.

— Wiem,  że masz na myśli Jimina, ale i tak nie wierzę w żadne twoje słowo.

— Jak już mówiłem: nie ważne jest to czy mi wierzysz czy nie. Ważne jest byś później nikogo nie obwinił. Ostrzegałem cię, więc jak chcesz mieć pretensje to tylko do siebie.

— Nie będę miał żadnych pretensji, bo tak się nie stanie.

— Jak sobie chcesz. Mam to w dupie.

Po jego słowach zapadła długa cisza.

Zastanawiało mnie czy on w ogóle ma jakiś plan. Możliwe, że grał tylko na czas bym jeszcze bardziej się denerwował i zaczął się łamać. Wiedziałem, że nie wytrzymam. Chciałem, by już mnie zranił, bym już nie czuł tej cholernej niepewności w sobie. Chciałem, by to wyzwanie się skończyło. By ta cała gra się skończyła. Marzyłem o tym, by w końcu znaleźć się w swoim ciepłym łóżku i móc spokojnie zasnąć. Cały czas były jakieś wyzwania, przez co nawet nie wiedziałem czy mamy tutaj jakieś miejsce do spania.

— Yoongi? – usłyszałem nagle głos Chanyeola, dzięki któremu wyrwałem się z lekkiego zawieszenia. Gdy na niego spojrzałem, chłopak pokazał palcem na monitor. — Musimy się pospieszyć.


Chłopaki! Nudno się robi.
Może trochę podkręcimy napięcie, co?
Jeśli zaraz nie zaczniecie, ucierpią inni gracze.


— Ty zjebie!

  To, że podniosłem głos na Chanyeola był i dla niego jak i dla mnie szokujący. Nie chciałem tego tak zacząć, ale nic innego nie przychodziło mi do głowy.

— Że co? Czemu na mnie naskakujesz, gówniarzu?!

Zacisnąłem mocno zęby, starając się nie wypaść z roli.

— To wszystko twoja wina! Teraz w niebezpieczeństwie jest reszta graczy, a to tylko dlatego, że nie chciało ci się wymyśleć jak masz mnie zranić. Chciałeś tego, prawda? Jaki z ciebie jest sadysta! Boże! Nie sądziłem, że aż tak jesteś popaprany! A gadałeś tak bardzo na Jimina, sam nie będąc od niego lepszym– było mi źle. Tak bardzo źle, bo krzyczałem i mówiłem rzeczy których nie miałem na myśli. - Suho pewnie się w grobie przewraca, widząc co robisz!

I w tym momencie zrozumiałem, że powiedziałem o jedno zdanie za dużo.

Chanyeol szybko zjawił się naprzeciwko mnie i wymierzył mi solidny cios prosto w nos. Poczułem na leci z niego krew. Starłem ją wierzchem dłoni i spojrzałem na jej ślad na ręce. Ledwo zdarzyłem to zrobić, a Chanyeol znowu mnie uderzył. Powalił mnie na ziemie i okładał pięściami.

— Nie masz prawa tak mówić – mówił pomiędzy uderzeniami. — Nie masz prawa nawet o nim mówić. Nie masz prawa tak myśleć. Nie masz prawa mówić jego imienia. Nie masz prawa...

Nagle jego ciosy osłabły, a chłopak położył mi głowę na piersi. Oddychałem nerwowo, nie wiedząc jak mam się zachować i co tak naprawdę się dzieje. Jednak po chwili usłyszałem cichy szloch. Zacząłem głaskać jego włosy i starałem się brzmieć kojąco. Mówiłem, że wszystko będzie dobrze. Sam chciałem wierzyć w swoje słowa.

— Jesteś chujem.

Chłopak powiedział to szeptem przez zatkany nos. Zaśmiałem się.

— Wiem. Wiem to bardzo dobrze, Chanyeol.

Wtedy zobaczyłem jak ekran się rozjaśnia, a na nim napis:


Zaliczone.

***
a/n: ktoś mówił coś o dodawaniu rozdziałów systematycznie od sierpnia? 🤡 

oj będą ale od teraz

different game » yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz