§ 17 §

2.8K 180 43
                                    

"Itachi Uchiha!"

~ Naruto Uzumaki ~

Po paru godzinach drogi dotarliśmy do małej wioski, gdzie wynajęliśmy pokój. Oczywiście Ero-sannin nie mógł się zachowywać normalnie i już na wstępie podrywał jakąś kobietę, która ku mojemu zdziwieniu postanowiła wybrać się na "przechadzkę" z mężczyzną. Ja natomiast siedziałem w pokoju hotelowym i studiowałem zwoje o nowej technice ognia, której miał mnie nauczyć białowłosy, znaczy w teorii miał mnie nauczyć w praktyce pewnie wyjdzie to inaczej. 

Usłyszałem pukanie do drzwi...

Podszedłem i otworzyłem, a moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna w czarnym płaszczy i... Sh-sharingan'em!! Na tym świecie są tylko trzy osoby z tym Kekkei Genkai: Kakashi-sensei, Sasuke oraz jego brat, który wymordował wszystkich Uchiha.

- Pójdziesz z nami, Naruto-kun - odezwał się, kawałek za nim stał drugi niebieskoskóry facet w takim samym stroju.

- Czego ode mnie potrzebujesz, Uchiha Itachi? - spytałem spokojnie wychodząc na korytarz.

~ Żadnych gwałtownych ruchów i nie patrz mu w oczy, dattebayo. ~ powtarzałem sobie w myślach

- Hmm, skąd wiesz kim jestem? - zapytał

- Nie twój zasrany interes. - odparłem chłodno

- O mój mały braciszek także przyszedł - oznajmił nagle

Popatrzyłem w lewo, stał tam mój przyjaciel.

- Uchiha... Itachi! - krzyknął Sasuke z Sharingan'em w oczach - Nie dam ci skrzywdzić Naruto! Chodź i walcz ze mną!

- Dalej jesteś słaby, Sasuke. - wyartykułował beznamiętnie brunet

- Zabiję cię i nareszcie pomszczę klan! - krzyknął tworząc w ręce Chidori 

Wykorzystałem chwilową nieuwagę wroga i chciałem go kopnąć z półobrotu lecz gdy już miałem dosięgnąć celu Itachi w ułamku sekundy złapał moją nogę i odepchnął mnie na ścianę. Mój przyjaciel z drużyny próbował przebić przeciwnika błyskawicą ale ten znowu wykazał się nieziemską szybkością i złapał dłoń młodszego brata po czym wykręcił, Sas krzyknął z bólu.

- Uuu kochający się bracia  -zakpił rybo-człowiek.

Wstałem i rzuciłem się na niebieskiego. Odpychał wszystkie moje ciosy, a gdy stworzyłem Rasengan'a i uderzyłem, zablokował to dziwnym mieczem, który pochłonął pocisk.

- Nazywam się Hoshigaki Kisame, a to Samehada, która chętnie wyssie twoją czakrę, dzieciaczku. - powiedział z cwanym uśmieszkiem

Zamachnął się, a gdy miał uderzyć we mnie mieczę znikąd pokazała się pomarańczowa żaba i zablokowała cios. Obok mnie znalazł się Jiraiya-sensei z kobietą przewieszoną przez bark.

Biegiem ominąłem Kisame i zacząłem biec w stronę braci.

- Sasuke!! - krzyknąłem widząc jak czarnooki znowu obrywa i kaszle krwią.

- Odsuń się Naruto! To moja walka! - odkrzyknął na co się zatrzymałem i patrzyłem na walczących.

Jednak nie trwało to długo bo zza pleców nadszedł atak ale uniknąłem go kucając, podciąłem napastnika ale ten dalej się trzymał. Tym razem to białowłosy chciał wybiec Sasuke na pomoc ale zatrzymał go znowu Hoshigaki.

- Może im nie przerywajmy, co? - zaproponował

Patrzyłem jak Itachi wręcz katuje swojego brata. Mój przyjaciel był przywarty do ściany i uderzany w brzuch. Krew się we mnie buzowała.

Życie Jinchūriki [Naruto FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz