*NARUTO*
Następnego dnia pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wróciliśmy do domu ale nie na piechotę czy nawet pegazami tylko po prostu przenieśliśmy się za pomocą Hiraishim'u.
-Nareszcie w domu - Tsuki-sensei westchnęła błogo
-Naruto!Sasuke! - koło nas pokazała się babunia Chiyoko, chyba jest wściekła - Jakim prawem wybywacie sobie i walczycie z Akatsuki nie mówiąc o tym nikomu?! - darła się na nas ciągnąc za uszy
-Ała! Ale to nie prawda! Fuu-chan wiedziała! - krzyczałem z bólu
-Ale nie wiedziałam ja, Satoru ani Tsuki! Jeszcze jeden taki wybryk, a nie wiem co wam zrobię!
-Hai, hai, to się nie powtórzy - pomachałem rękoma w geście uspokojenia jej
-No ja mam nadzieję. Normalnie się zagotowałam przez was - oburzyła się
-To może napij się ziółek czy coś - zaproponowała fioletowo włosa
-Nie traktuj mnie jak jakieś niedołężnej babuni! Ale w sumie mam ochotę na ziółka - ostatnią część powiedziała już spokojniej przyznając kobiecie rację
-No to pójdę ci zaparzyć - uczennica wujka pokierowała się w stronę kuchni
-Satoru! - zawołała głośno ślepa
Do holu wpadł czerwonowłosy, prawie się zabijając o próg w drzwiach swojego gabinetu. jak nas zobaczył zaczął się wydzierać, mówić jacy jesteśmy nieodpowiedzialni i tak dalej.
-Dobra już dajcie im spokój, dostali już ode mnie za walkę, od Kakashiego za kłamstwo i od Tsunade za założenie organizacji, więc chyba im wystarczy - odezwała się Mistrzyni wracając z kubkiem pełnym naparu dla mojej prababci - Proszę, Chiyoko-sama - podała jej naczynie
-Dziękuje - uśmiechnęła się i upiła łyk - Hmm, skoro już tyle osób wam wlało to chyba rzeczywiście można odpuścić - wyartykułowała
-Niech wam będzie - mruknął mężczyzna - Czyli w sumie wszyscy z waszych znajomych już znają prawdę tak? - upewnił się
-Tak - odpowiedział Masaru
-A nie boicie się, że zaczną o tym między sobą rozmawiać, a szpiedzy Akatsuki to przekażą Pain'owi?
-Oj wujku ufam swoim przyjaciołom, że nie są aż tak głupi - powiedziałem z uśmiechem, na co przywódca otworzył szerzej oczy
-Spokojnie Sensei - posiadaczka mocy pegaza machnęła ręką - Nałożyłam na nich wszystkich pieczęcie, nawet jak będą chcieli to nie wypowiedzą słów "Naruto żyje albo Mamoru uzumaki to zmarły Jinchuuriki Kyuubiego" itp. - wyjaśniła
-Co?! Czemu mi nie powiedziałaś?! - krzyknąłem zszokowany
-Bo byś pewnie zaczął się ich pytać czy się zgadzają albo w ogóle powiedział, że im ufasz i mam tego nie robić - odparła spokojnie
-Z resztą to nie jest kwestia zaufania, a głupoty, nie wierzę, że np. taki Inuzuka by się nie wygadał albo Lee - poparł ją brunet
-Ehh, dobra nie ważne - westchnąłem zrezygnowany, wiedząc, że ich nie przegadam, no i że w sumie mają trochę racji - To co teraz robimy? - spytałem
-Możecie sobie trochę odpocząć ale jutro wyruszacie na misje, ty Masaru rangi B ale idziesz sam z Haku, a ty Mamoru rangi A ale dostajesz oddział w postaci Zabuzy, Karin, Asami, Yagury i Utakaty, szczegóły jutro w moim gabinecie - zarządziła głowa klanu
-Hai! -odkrzyknęliśmy zgodnie z przyjacielem
-Dobra to może teraz gorące źródła? - zaproponowałem
CZYTASZ
Życie Jinchūriki [Naruto FF]
Fanfiction**Powieść w trakcie gruntownych poprawek ale fabuła zakończona, jeśli rozdział w nazwie ma numer, a nie tytuł w formie zdania to oznacza, że jest w pełni poprawiony.** "Gdy byłem mały miałem marzenie- chciałem zostać przywódcą wioski by wszyscy mni...