Nocą sala wydawała się jeszcze cichsza. Momentami, białowłosa miała ochotę cisnąć w to cholerne lustro weneckie jedną z maszyn, które stały wyłączone przy jej łóżku. Nie mogła dłużej patrzeć ani na siebie ani na drzwi ani na cokolwiek, co było w tym przeklętym więzieniu. Miała wrażenie, że opaski na rękach i nogach zaciskają się coraz mocniej, z każdą godziną wkurzały ją coraz bardziej. Do tego ta ciemność. Jakby utknęła w czarnej dziurze, nie mogła się ruszać, oddychać. Nawet w Czerwonej Komnacie nie bała się tak bardzo, jak w tej pustej ciemności. Tylko czekała aż coś zaatakuje ją znienacka, ona przykuta do łóżka nie mogłaby kompletnie nic zrobić. A to oczekiwanie zawsze było najgorsze. Było dla niej jak werble przed wielkim występem. Jej serce waliło, oczy starały się wypatrzeć cokolwiek, co mogłoby czaić się na dziewczynę.
Zapalenie się jasnych lamp było dla niej jak kopnięcie prądu. Zastygła na moment, nazwałaby to wybudzeniem z koszmaru, gdyby tej nocy była w stanie zmrużyć oczy. Nieprzyjemne uczucie piasku pod powiekami i suchość gałek ocznych nie pozwalały jej patrzeć na intensywne światło, przez co oczywiście miała przesrane na kilkanaście godzin, zanim światło znów nie zgaśnie. W tym momencie nie była już pewna, co było lepsze. Albo chociaż mniej chujowe. Zacisnęła powieki, pod którymi świat mienił się na wiele kolorów na raz. Odwróciła głowę w stronę beżowej ściany, kolory powoli gasły aż w końcu została tylko czerń. Z jej lewego oka wypłynęła łza, będąca świadectwem zmęczenia i rezygnacji. Po kilku sekundach nie było po niej śladu, a metalowe drzwi znów otworzyły się, ukazując sylwetkę i tak postawnego mężczyzny pozbawionego ręki. W prawej dłoni trzymał metalową tacę, a na niej talerz z dwiema kanapkami z mięsem i warzywami oraz kubek z wodą. Podobnie, jak poprzednim razem, przy napoju leżały dwie tabletki kształtem przypominające spłaszczone jajko. Dziewczyna patrzyła jak mężczyzna powoli wchodzi do sali, zatrzymał swój wzrok na jej przytwierdzonych do łóżka kończynach. Zauważył zmęczony wzrok, podkrążone oczy i zaognione powieki okalające patynę w kolorze starego srebra zmieszanego z błękitem i odrobiną zieleni.
- Spałaś dziś?- Zapytał siadając na tym samym, białym krześle na przeciwko dziewczyny. Ta, zamrugała gwałtownie i pokręciła głową.
- Nie mogli wybrać innych lamp? Czuję się jak jaszczurka w terrarium- Wymamrotała, otarła powieki, gdy jej ręce były wolne. Na jej kolanach spoczęła metalowa taca, kanapka wyglądała przyzwoicie, dwa spore trójkąty wypchane były plasterkami kurczaka i kolorowymi warzywami. Znów dostrzegła te same, białe tabletki leżące przy kubku z chłodną wodą. Spojrzała na Barnesa podejrzliwie.
- To nic groźnego, nie mają powodu cię truć- Oznajmił, jakby potrafił wyczytać o czym białowłosa w tym momencie pomyślała.- Nie bierz ich, jeśli nie chcesz- Te słowa zdołały ją nieco uspokoić. I tak niczego by nie łykała ale miło było usłyszeć, że nic się nie stanie jeśli nie nafaszeruje się lekami jak indyk w europejskiej hodowli. Od razu zajęła się kanapkami. O ile na ogół jedzenie przy ludziach nie należało do jej ulubionych sposobów żywienia, teraz jej własny mózg zdawał się o tym zapomnieć zaślepiony kilkudniowym głodem. Sam wiedział, czego potrzebuje, a właścicielka nie do końca mogła mieć w tej kwestii swoje zdanie.
Steve z samego rana opuścił Afrykę. Zażądał, by informowano go o wszystkim, co dzieje się z jego przyjacielem oraz z dziewczyną o białych włosach. Podobno miał do załatwienia parę spraw z resztą, która rozsypana po świecie starała się nie wpaść w łapska rządu. Zgodził się z T'Challą, który teraz obserwował scenę za lustrem, że dziewczyna powinna zostać jak najszybciej przesłuchana i wyciągnięta z zamkniętej sali. A w zależności od tego, jak bardzo przydatne okażą się informacje, które poda zdecydować czy powinna pozostać w Wakandzie dla bezpieczeństwa własnego i innych czy raczej niezwłocznie przekazana w ręce rosyjskiego rządu. Wszyscy jednak musieli się zgodzić, że zamieszanie jakie wywołała mogłoby skłonić Amerykanów do przesłuchania jej, a wtedy nie wiadomo, czy nie zdradziłaby lokalizacji Zimowego Żołnierza.
- Przemyślałaś ofertę?- Zapytał nagle, gdy dziewczyna kończyła jedzenie i skierowała dłoń na kubek z wodą. Spojrzała na mężczyznę przelotnie, jakby zirytowana pytaniem. Jednak Bucky nie chciał jeszcze odpuszczać. Wiedział przecież, jak działa Czerwona Komnata. A jeszcze więcej wiedział o Hydrze i tym, jak potrafią wymusić czyjeś posłuszeństwo. Nie zamierzał patrzeć, jak Katia dobrowolnie pcha się w ich łapy i zostaje kolejną, eksperymentalną bronią. Raz jeszcze zauważył, że dziewczyna jest tak przywiązana do Madame i Komnaty, że nie widzi konsekwencji własnych zachowań, tego, że nikt nie pozwoli jej odciąć się od przeszłości bez względu na to, ile misji ukończy. Tego, że na dobrą sprawę nie miała już wyboru.
CZYTASZ
~She was Nobody~
FanfictionKontynuacja ,,The Room is Pain" ~ She was nobody. She was nowhere. Doing nothing. ~ But doing it as hard and fast as she could. ~Unknown Trzecia część również jest już dostępna :)