Rozdział 7

3.4K 223 210
                                    

Wszystko poszło zgodnie z planem. Toga zdobyła krew Midoriyi (dobrze odmieniłam? XD), a Camie wróciła do szkoły prawie bez szwanku. Miała jedynie kilka ran ciętych, ale naprawdę niewidocznych. W dodatku Utsushimi praktycznie nic nie pamiętała. Nic o tym, gdzie, kto i jak. Chyba tylko dlatego przeżyła.

Z kolei Liga szykowała się do kolejnej napaści. Tym razem planowali zaatakować na balu szkolnym.

Tak się złożyło, że wstęp był wolny także dla ludzi spoza szkoły. Postanowiono więc wysłać Ayshi. Towarzyszyć miał jej Tomura. Oni podobno najmniej rzucali się w oczy i teoretycznie nie wiadomo było o ich istnieniu/wyglądzie.

Wszystko zostało przegłosowane. Przeklęci shiperzy...

Aby nie wyglądać podejrzanie, już miesiąc przed imprezą czarnowłosa zaczęła dbać o rękotwarza. Smarowała jego buźkę kremem nawilżającym i robiła maseczki. Zadbała także o jego włosy. Chłopak jakoś to znosił. Chociaż... Kilka razy próbował potraktować ją rozpadem.

Jednak udało się. Już na tydzień przed balem nastolatek wyglądał jak nie on.
Pozostała jeszcze sprawa stroju. Ayshi cudem udało się go wyciągnąć na zakupy. Marudził jak małe dziecko.
W końcu dziewczyna znalazła dobry garnitur dla Shigarakiego i pasujące buty. Jedynym problemem była stylizacja zielonookiej.

Postawiła na błękitną sukienkę i białe botki na niewielkim obcasie. Razem wyglądali nawet nieźle.

Od pewnej rzeczy jednak nastolatka nie mogła się powstrzymać. Kazała biednemu niebieskowłosemu nieść wszystkie torby.
Jako, że byli jeszcze w kilku sklepach, siatek było około siedmiu.

Tak oto sobie szli do wyjścia. Tomura naburmuszony i Ayshi szczęśliwa oraz rozgadana.
W pewnym momencie dziewczyna na kogoś wpadła. Tym kimś okazał się uczeń U.A., niejaki Bakugo Katsuki.

- Tch. Uważaj jak łazisz idiotko. A ty lepiej pilnuj swojej dziewczyny frajerze - czarnowłosa ledwo to usłyszała, już chciała go zabić. Tak ją zdenerwował.

- Coś ci nie pasuje cwelu?! - powiedziała podwijając rękawy bluzy.
- Kochanie, nie denerwuj się - Shigaraki jako jedyny zachował zimną krew i postanowił grać. - Bardzo pana przepraszam. Kotku nie marnuj na niego nerwów.

- Masz rację skarbie - zielonooka załapała dosyć szybko. - Chodźmy.

Tak oto wybrnęli z problemu w galerii. Nie wiedzieli jednak, że niedaleko stał Twice, który nagrał całą sytuację.


🙄🙄🙄🙄🙄🙄🙄🙄🙄🙄🙄🙄🙄🙄

Pozdrawiam z podłogi ~dywan

Opuszczeni |Tomura Shigaraki x OC| (zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz