3. How do you do? 👑

3.1K 205 254
                                    

3.



— Kocham twoich rodziców! — wykrzykuje Daria, której oczy zaczynają się świecić na widok słoików z jedzeniem. — Boże, czy to słynny bigos twojej mamy?

Chwyta pękaty słoik i zaczyna oglądać go z każdej strony. Uśmiecham się przyglądając się kuzynce. Cała moja złość wyparowała w momencie, kiedy dziewczyna wbiegła do domu i uściskała mnie tak mocno, że o mało nie złamała mi kręgosłupa. Przepraszała mnie z dobre dziesięć razy i tłumaczyła, że szef kazał jej zjawić się w pracy, inaczej by ją zwolnił. I chociaż Daria nagięła prawdę, o miejscu, w którym mieszka, lokal w środku prezentuje się tysiąc razy lepiej niż bury wieżowiec.

Mieszkanie składa się z trzech pokoi, które okupywane jest przez sześć osób. Największa sypialnia należy do Kingi i Kostii — polsko-rosyjskiej pary, blondynka i Daria pracują razem w greckiej restauracji. Ja i kuzynka zajmujemy mniejszy pokój, a w salonie przerobionym na trzecią sypialnie pomieszkują Przemek i jego brat Aleksander, który przedstawiając mi się, kazał się nazywać Xandrem. Towarzystwo jest zbliżone wiekiem do Darii, która jest starsza ode mnie o sześć lat. Kuzynka szybko pokazuje mi kuchnię i łazienkę i objaśnia zasady grafiku ze sprzątaniem.

— Zapomniałabym, nie korzystaj z windy. Badziewie psuje się średnio raz w tygodniu. Lepiej się przemęczyć te trzy piętra niż utknąć w tej śmierdzącej puszce na kilka godzin — poucza mnie na koniec puszczając mi oczko.

Kiwam głową, że zrozumiałam ostrzeżenie. W końcu z pomocą braci — która kosztuje mnie wysłuchiwanie ciągłych narzekań Przemka — moje walizy lądują w naszym pokoju i razem z Darią zaczynam wyjmować wszystkie smakołyki. Kuzynka wciąż patrzy rozkochanym wzrokiem na słoik z bigosem, a ja wyjmuję robione przeze mnie konfitury i powidła. 

— Lena, z tobą nie zginiemy z głodu! — Dziewczyna puszcza mi oko i rozbawiona chwyta za rękę. — Co to? — pyta, spoglądając w dół.

Dostrzegam pismo Marcela i jego numer telefonu. Kompletnie o nim zapomniałam z tego wszystkiego. Wzruszam ramionami i mruczę pod nosem, że to numer nowego znajomego z samolotu. Daria, śmiejąc się głośno, unosi parę razy w sugestywny sposób brwi. Daję jej lekkiego kuksańca i pokazuję język, akurat w momencie, kiedy w drzwiach ukazuje się roztrzepana czupryna Przemka. Szatyn mierzy nas krytycznym wzrokiem i po chwili warczy wyraźnie zirytowany:

— Nie dałoby się ciszej? Muszę wcześnie wstać, czy to dżem malinowy? — pyta na jednym wydechu, w tak szybki sposób, że dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, co powiedział.  

Jestem zbita z tropu, więc kiwam tylko niemo głową. Niebieskie oczy Przemka spoglądają na mnie, później na Darię i ponownie na słoik ze słodką zawartością. Przygryzam dolną wargę i chwytam dżem. Chłopak w końcu przywiózł mnie do mieszkania, pomógł z walizkami. Już kilkakrotnie mówił, że zaczyna jutro bardzo wcześnie pracę, a ja rzucam rzeczami i śmieję się jak szalona. Jestem mu coś winna. Podchodzę do Przemka i wystawiam w jego stronę dłoń ze słoiczkiem.

— To dla ciebie. — Czuję jak moje policzki pokrywa gorąco. — Dziękuję, że po mnie przyjechałeś i przepraszam za hałasy.

Ten marszczy brwi i przygląda mi się przez dłuższą chwilę. W końcu, kręcąc głową, bierze ode mnie słoik.

— Jesteś dziwna, tak jak i twoje oczy — prycha, a ja napinam się i prostuję na jego uwagę, gotowa na przyjęcie obelgi, ale kolejne słowa chłopaka zaskakują mnie. — Myślę, że cię polubię. Dzięki za dżem.

Wychodzi z pokoju zamykając za sobą drzwi, a ja stoję oniemiała na środku sypialni. Słyszę za plecami ciche prychniecie Darii, więc się odwracam.

Książę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz