24. Nie jesteś mój 👑

2.3K 252 255
                                    

24.

— Co? — pytam drżącym głosem.

Ashfaq szuka czegoś na jednej z półek i mówi, nie odwracając głowy w moją stronę:

— Nie słyszałaś? Raj się zaręczył w Sylwestra.

Słyszę, że mężczyzna coś jeszcze mówi, ale pojedyncze słowa nie dochodzą do moich uszu.

Zaręczył się?

Cofam się pod ścianę, czując, jak robi mi się słabo. Nie rozumiem. Pocałował mnie. Niecałe trzy tygodnie temu pocałował mnie. Dlaczego to zrobił, skoro ktoś był w jego życiu? Dlaczego dał mi nadzieję, aby później zadać tak bolesny cios?

Przygryzam dolną wargę i przepraszam szeptem Ashfaqua, po czym pospiesznie wychodzę z pokoju ksero. Zamykam się w swoim biurze i ciężko siadam na krześle. Chowam twarz w dłonie, a z mojego gardła wydobywa się przeciągły jęk.

Narzeczona. Narzeczona. Narzeczona.

To słowo obija mi się o czaszkę i powoduje mdłości. Gorące łzy spływają po policzkach. Ból rozsadza mi klatkę piersiową. Niczego już nie rozumiem. Byłam jego zabawką? Odskocznią? Zrobiło mu się mnie żal i dlatego mnie wtedy pocałował? A może to okrutny żart?

Wycieram mokre policzki i głośno pociągam nosem. Szloch odbija się od białych ścian, a ja spoglądam na miejsce, gdzie przed świętami Yuvraj skradł mi całusa. Czuję niemal jego dłoń na policzku, gorące usta na wargach. Przykładam dłoń do buzi, starając się opanować płacz. Nie chcę, aby ktoś mnie usłyszał lub nie daj Boże, zobaczył. Już dość się upokorzyłam.

Dopiero po pół godzinie robię ksero dokumentów. Wychodząc z gabinetu, zabieram kartkę z instrukcjami Szatana z biurka i gniotę ją ze złością. Wrzucam ją do kosza na śmieci i z politowaniem kręcę na siebie głową. Oto i moja romantyczna przygodna na Wyspach. Właśnie na to sobie zasłużyłam, wierząc, że moje zauroczenie Hindusem do czegoś doprowadzi.

Cały dzień spędzam w gabinecie. Opuszczam nawet przerwę na lunch i siedzę przed dużym oknem, obserwując przechodzących pospiesznie po szarym chodniku ludzi. Jestem zmęczona. Oczy mi się kleją, a w głowie nieprzyjemnie ćmi. Z ulgą witam godzinę siedemnastą i niemal biegiem opuszczam biuro.

W drodze do domu dwa razy mylę drogę. Jestem rozkojarzona i co chwilę ktoś szturcha mnie mocno ramieniem.

Narzeczona.

W końcu w mojej głowie formują się pytania: Ciekawe, jaka ona jest? Jak wygląda? Czy jest ładna? Mądra? Czy Yuvraj ją kocha?

Moje oczy znowu zaczynają piec i zanim mogę cokolwiek zrobić, kompletnie rozklejam się na schodach, które prowadzą ze stacji na ulicę. Jakiś młody chłopak spogląda na mnie z prześmiewczy uśmieszkiem. Szlocham i niemal krztuszę się, próbując złapać oddech. Starsza, czarnoskóra kobieta podchodzi do mnie i delikatnie dotyka mojego ramienia.

— Wszystko dobrze, skarbie? Ktoś ci zrobił krzywdę? — pyta, patrząc mi w oczy.

Kręcę głową i chowam twarz w dłonie. Jestem taka upokorzona. Płaczem w miejscu publicznym, moim uczuciem do Szatana, myśleniem, że ten coś do mnie poczuł. Wyobrażaniem sobie jak wita mnie z uśmiechem dzisiejszego ranka...

Książę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz