Heeeloooł!!!
Chciałam Wam przede wszystkim podziękować za to, że byliście, że zechcieliście poświecić swój cenny czas i przeczytać losy Leny i Yuvraja. Myślę, że Ci z Was, którzy piszą, wiedzą jak ogromnym motorem napędowym do pisania są komentarze Czytelników. Każde pozostawione przez Was słowo niezmiernie cieszy, a często też i wzrusza. Dziękuję też tym osobom, które nigdy się nie odezwały, ale były ze mną przez ponad rok powstawania Księcia.Generalnie zawarłam w Księciu dużo z tego co zaplanowałam, kilka wątków zastało uciętych, inne dostały więcej miejsca niż początkowo zakładałam. Z niektórych rozdziałów jestem zadowolone, inne wiem, że mogłam napisać lepiej. Koniec końców, uważam, że zrobiłam jakiś postęp w swoim pisaniu, a to już duży plus. Mam kilka pomysłów na nowe historie i mam nadzieję, że każda kolejna będzie lepsza i będzie zawierać mniej błędów.
Zaczynając tworzyć tę historię w głowie, a później przelewając ją na „podświetlany" ekran telefonu, chciałam, aby przede wszystkim była ona jak najbardziej rzeczywista, ludzka. Żebyście czytając ją mogli pomyśleć: „to mogłoby przydarzyć się i mi". Oczywiście znalazły się te bardziej pisarskie wątki, gdzie poniosła mnie wyobraźnia — chociażby scena z zaproponowaniem pracy przez papę Bonighalę czy wysokość pensji Leny — jednakże mam nadzieję, że rzeczywistość dominowała.
Lena... miałam ciężki orzech do zgryzienia tworząc tę postać. Wiem, że kobiece bohaterki nie cieszą się aż taką sympatią jak ich męskie odpowiedniki. Lena miała być... dobra, wrażliwa, niosąca pomoc, może trochę naiwna, zbyt ufna, czasami aż nazbyt nieśmiała. Jednym słowem miała wzbudzić sympatię i miała być kimś z kim można się utożsamić. Mam nadzieję, że choć trochę ją polubiliście, a jeżeli nie, to chociaż zrozumieliście jej postępowanie i koniec końców okazała się spójnym bohaterem, który robi coś, bo tak wynika to z jego charakteru.
Yuvraj, to może trochę i mój wymarzony książę na białym koniu. Kto nie chciałby mężczyzny, który potrafi rzucić wszystko dla uczucia? Który, kiedy kocha, to już na zawsze i na zabój. Który swoimi mankamentami tworzy idealną całość... Po komentarzach sądzę, że duża część z Was go polubiła, co mnie cieszy. Wiem, że jego postępowanie mogło być czasami postrzegane za... nielogiczne — niby taki samodzielny i samowystarczalny, a słucha się ojca co do wyboru żony. Liczę, że dzięki tej historii trochę bardziej zrozumieliście na czym polega kultura wschodu i wiecie teraz jak silne są tam rodzinne więzy i szacunek do starszych.
No i Daniel. Zapewne wielu z Was zastanawiało się po co on się pojawił na koniec historii. W końcu jego wątek został kompletnie urwany w połowie. Pod koniec pisania Księcia zaczęłam zdawać sobie sprawę, że coraz więcej dzieli zakochanych i wizja szczęśliwego happy endu oddala się od tej historii w zawrotnym tempie. Tak wpadłam na alternatywne zakończenie Księcia. Lena i Raj mieli się już więcej nie zobaczyć po wyjeździe dziewczyny z Londynu. Lena miała spotkać Daniela i po wielu miesiącach, a może i kilku latach, to on miał zostać jej księciem. Puenta tego zakończenia miała być taka, że w prawdziwym życiu nie ma książąt na białych koniach, którzy ratują z opresji księżniczki. Życie jest... tylko życiem, nie romantycznym filmem. Czasami, a raczej bardzo często, nie dostajemy tego, czego pragniemy.
W końcu jednak wróciłam do pierwotnego zakończenia, czyli happy endu — choć nie był on lukrowy. Czasami potrzebujemy szczęśliwego zakończenia. Ja osobiście go potrzebowałam w swoim życiu, aby wierzyć, że ta prawdziwa miłość gdzieś tam istnieje.
Postanowiłam też wycisnąć wszystko co się da z praw rządzących narracją pierwszoosobową. Dlatego też Lena nie poznaj dalszych losów niektórych bohaterów, jak chociażby braci. Nie wie co przydarzyło się Danielowi w Katowicach. Nie zna szczegółów tragedii Olka. W życiu też czasami urywa nam się kontakt z niektórymi ludźmi, nie poznajemy przyczyny ich postępowania. W Księciu to Lena była główną bohaterką i wszystko zostało pokazane z jej punktu widzenia. Widziała i wiedziała tylko tyle ile zobaczyła, ile powiedzieli jej inni.
Na koniec mam nadzieję, że przybliżyłam Wam trochę życie Polaków na obczyźnie. Jak widać wcale tak kolorowo nie jest. I jasne, Londyn może i jest trochę do przodu z niektórymi rzeczami, ale i tutaj są uprzedzenia, jest rasizm, są problemy i bolączki dnia codziennego.
Chciałam Was tutaj szybciutko zapytać o kilka spraw. Kto był Waszym ulubionym bohaterem, kogo polubiliście najmniej? Uargumentujcie, proszę, choć kilkoma słowami swój wybór. Jaka scena zapadła Wam najbardziej w pamięć? Co jednak nie zagrało do końca? Taki feedback dużo mi daje. Wiem w co iść następnym razem, a czego unikać.
Jeżeli czegoś nie wytłumaczyłam, macie jeszcze jakieś pytania co do tej historii lub generalnie do mnie, to zapraszam do dyskusji.
Dużo zdrówka, szczęścia i uśmiechu! Trzymajcie się ciepło!
Buziaki ❤️❤️❤️
P.s. Utwór w mediach to tak jakby wątek przewodni tej historii. Mam nadzieję, że choć w małej części udało mi się oddać jego piękny, nostalgiczny klimat.
M.
CZYTASZ
Książę
RomanceLena - absolwentka technikum gastronomicznego - wyjeżdża na rok do Wielkiej Brytanii, aby zarobić na swoje marzenie - własną kawiarnię. Jej plan jest prosty. Znajdzie pracę, odłoży trochę grosza na otwarcie biznesu i wróci do kraju. Niestety Wyspy...