12. Bania u Cygana 👑

2.3K 206 336
                                    

12.



Weekend głównie schodzi mi na słodkim lenistwie. Przynajmniej sobota. Daria i Xander pracują całe popołudnie oraz wieczór, a Kostia wyjechał za Londyn — jego szef wysłał Rosjanina i innych ochroniarzy na tor wyścigowy. Kostia był cały uchachany z tego powodu, nie dość, że zarobi podwójną stawkę, to jeszcze zobaczy wyścig. Sytuacja win-win, jak sam to określił. Po piątej do domu wraca Przemek, więc Kinga i ja postanawiamy coś ugotować. Bardziej ja postanawiam, a blondynka mi przyklaskuje. W piątek, gdy wracałam z pracy kupiłam ryż na risotto oraz grzyby.

— Przydałoby się do tego jakieś mięso — mruczę, zastanawiając się, co będzie pasować do ryżu.

— To co, ty zaczniesz powoli wszystko przygotowywać, a ja wyskoczę po kurczaka? — Kinga uśmiecha się przymilnie.

Już wcześniej zauważyłam, że nie ma ona zdolności kucharskich i potrafi przypalić nawet przysłowiową wodę na herbatę. Zgadzam się więc na jej propozycję, a ta szybko idzie ubrać buty.

— Kinga, czekaj! — woła z przedpokoju Przemek. — Pójdę z tobą.

Współlokatorzy znikają, a ja przenoszę się do mojego ulubionego miejsca — kuchenki i blatu, gdzie leży już zielona deska do krojenia. Kończę kroić grzyby, kiedy Przemek i Kinga wracają do domu. Oboje śmieją się głośno, najpewniej z jakiegoś żartu chłopaka.

— To w czym pomóc? — pyta, uśmiechając się szeroko Przemek. Daję mu za zadanie zeszklić cebulę z grzybami i czosnkiem na patelni, a sama marynuję mięso. — Kinia, chodź, pomożesz. — Jego niebieskie oczy błyszczą humorem.

Kinga staje niepewnie przy kuchence i kręci głową.

— Też bym chciała tak gotować. — Zerka jak rumienię mięso na patelni. — Kostia śmieje się, że pewnego dnia go otruję.

— Kostia mógłby sam czasami ruszyć tyłek i coś zrobić sobie do żarcia — mruczy pod nosem Przemek, a przyjaciółka patrzy na niego z naganą.

Zerkam na chłopaka, ale widzę jak na jego ustach błąka się uśmiech, więc ten zapewne żartuje. Szturcham ramieniem ramię Kingi i puszczam jej oko.

— Nauczę cię paru dań. Kostia raz na zawsze skończy ze złośliwymi uwagami.

— W takim razie nie powinnaś jej uczyć. — Przemek miesza ryż, a my zerkamy na niego pytająco. — Kinga coś nie dogotuje i Kostek przez następny tydzień będzie rozsadzać kibel. I po jego zrzędliwych docinkach.

Obie kręcimy głowami. Faceci — oni naprawdę są z innej planety. Wieczór upływa nam w miłej atmosferze, która po kilku wypitych przez Przemka i Kingę piwach zupełnie się rozluźnia. Nasz współlokator odpala piosenki Lady Pank i Perfectu, i wszyscy cicho mruczymy z głównym wokalistą.

— Tato puszczał je mi i Olkowi zanim... — Przemek przerywa nagle i poprawia się na krześle.

Siedzimy w mojej i Darii sypialni. Ja i Kinga na łóżku, a chłopak tuż koło okna, na krześle przyniesionym z kuchni. Kinia już lekko przysypia, a ja wpatruję się w nagle nachmurzoną twarz Przemka. Niebieskie oczy są dziwnie nieobecne. To wszystko trwa tylko sekundy i gdybym mrugnęła, pewnie bym nawet nie zauważyła jego zmiany nastroju. Pochylam się i pytam cicho:

— Wszystko dobrze?

— Tak. Zabiorę księżniczkę do jej rosyjskiego zamku. — Na opalonej twarzy widnieje uśmiech, ale niebieskie oczy są smutne.

Przemek bierze Kingę na ręce, życzy mi miłych snów i znika w korytarzu. Robi się cicho i radosna atmosfera, która panowała jeszcze chwilę temu, zupełnie gdzieś znika. Zastanawiam się ile tajemnic skrywa mój współlokator i czy kiedykolwiek będzie mi dane je odkryć.



Książę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz