5. Tylko tak mówisz

218 20 11
                                    

Okropnie trzęsę się z zimna, byłam bardzo zła, że pozwolił sobie mnie wrzucić do tej strasznie zimnej wody. Jughead jako jedyny bardzo dobrze wie jak mnie zdenerwować, i tego w nim nie znosiłam, wiedział wszystko o mnie, małe szczegóły jego uwadze nie umkną nawet gdybym je zachowała w tajemnice i tak będzie wiedział, że coś nie gra.

- o czym myślisz? - zapytał.

- myślę jak mogłabym popełnić morderstwo nie zostawiając żadnych śladów. - posłałam mu złośliwy uśmieszek.

- lubię swojego życie, chciałbym się jeszcze nim nacieszyć. Daruj sobie. - wybuchłam śmiechem widząc jego wystraszoną minę. - z czego się śmiejesz, boje się ciebie czasem. - dodał oburzony.

- twoja mina była bezcenna.

- no więc, o czym myślałaś? - zmienił temat.

- o niczym ważnym.

Będąc tylko w koszulce dalej odczuwałam zimno z moich przemocznych ubrać, trzęsłam się co nie umknęło chłopakowi, ściągnął swoją czarną bluzę i mi ją wręczył bez zastanowienia czy nawet głupiego pytania czy będzie mu zimno założyłam ją.

Z przemoczonych ubrań dalej odczuwałam chłód, pragnęłam jak najszybciej wrócić do domu, zrzucić mokre ciuchy wziąść ciepłą kąpiel i odprężyć się przy jakimś serialu na netflixie.

-Przepraszam za to, nie bądź zła. - powiedział nagle chłopak, spojrzałam na niego a ten patrzył na ziemię i szedł z schowanymi w kieszeniach dłońmi.

- Co cię tak na przeprosiny zabrało? - zachichotałam.

- po prostu... - nerwowo podrapał się po głowie. - zdałem sobie sprawę, że zaniedługo wyjeżdżasz i będzie mi cię brakować, wspólnych wypadów na miasto, wspólnych rozmów, wygłupów. - zrobiło mi się przykro gdy zobaczyłam jaki smutny był mówiąc to.

- przecież będziemy się widywać. - wysiliłam się na słaby uśmiech próbując dodać mu w jakiś sposób otuchy, ale skąd miałam pewność, że znowu się zobaczymy, że będzie tak jak dawniej, że nie zepsuje ten wyjazd naszej relacji.

- tylko tak mówisz. - dodał.

-Fabien... - chciałam położyć moją dłoń na jego kurtce, ale spławił to i poszedł dalej.

-Fabien! Nie wyjeżdżam na zawsze, to nie potrwa wieczność wrócę przecież, czym się martwisz? - spytałam zmartwiona.

- Nie ważne, chodź już bo się przeziębisz. - poprosił.

W ciszy ruszyliśmy dalej w stronę mojego domu.

-To już ostatni zakręt, możesz wracać do domu. - powiedziałam do chłopaka.

- Nie, mówiłem, że odprowadze cię do domu nie puszczę cię samej o tak późnej godzinie.

- Przestań, co by miało się stać? - zapytałam zdezorientowana.

- dobrze wiesz ile znaczysz dla mnie, i martwię się o ciebie. - posmutniał, nie potrafiłam go dzisiaj zrozumieć gdy opuściliśmy park w którym byliśmy wydawał się smutny i był ciągle zamyślony nie wierzę, że tak przejął się moim wyjazdem tutaj musi chodzić o coś innego.

Fabien tak jak mówił tak zrobił doprowadził mnie aż pod same drzwi.

- Oh zapomniałam mam twoją bluzę. - zaśmiałam się i gdy już miałam zamiar ją ściągnąć chłopak odsunął ją od siebie.

- nie musisz jej oddawać, jest twoja. - uśmiechnął się.

Przytuliłam go bardzo mocno, będę za nim tęsknić chociaż i tak się znowu zobaczymy, był dla mnie kimś więcej nic przyjacielem. Pożegnałam się z chłopakiem i wyjęłam klucze z domu, wsadziłam odpowiedni klucz do dziurki od drzwi i przekręciłam.

If I can't have you | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz