13. Wziąłeś dzisiaj leki?

144 5 2
                                    

na dole notka z wyjaśnieniem.

Miłego czytania
🚀

Shawn

Niestety musiałem się pożegnać z moimi wiernymi fanami, naprawdę byłem zadowolony z dzisiejszego koncertu który tak szybko dobiegł końca, wypowiedziałem ostatnie słowa w kierunku ogromnego tłumu i opuściłem arenę zmierzając błyskawicznie do garderoby, potrzebowałem odetchnąć i pobyć przez moment sam. Siadając na fotelu chwyciłem do ręki smartphona i sprawdziłem nowe sms które mogły przyjść pod moją nieobecność, dosłuchałem się donośnego pukania do drzwi. Poirytowany krzyknąłem „proszę" i mimowolnie podniosłem głowę patrząc prosto na wchodząca sylwetkę do pomieszczenie, jak się spodziewałem był to Jake.

-Słuchaj Shawn za godzinę musimy jechać. -oznajmił nerwowo mężczyzna, oparł się ramieniem o framuge drzwi bacznie lustrując moje poczynania, niezrozumiale spojrzałem na niego. -Co tak patrzysz? - zabrał głos marszcząc przy tym zabawnie brwiami.

-Nie rozumiem dlaczego taki pośpiech. - oznajmiłem spokojnie podpierając dłonią buzię patrząc ciągle na mężczyznę przede mną.

-Obozowicze się cierpliwą twoją nieobecnością ponieważ obiecałeś, że osobiście ich przywitasz. - wyszczerzam mocno oczy po czym jak oparzony wstaje na nogi i patrzę na niego w osłupienie, kompletnie wyleciało mi z głowy, że miałem już być na tym obozie.

-Co ty gadasz. - chwytam się za głowę i kręcę wokół siebie w poszukiwaniu telefonu którego miałem jeszcze niedawno w dłoni zanim Jake tutaj wszedł i zakłócił mój samotny odpoczynek.

-Spokojnie mamy jeszcze godzinkę. - mówi, rzucam w jego kierunku gniewne wejrzenie.

-Kpisz sobie ze mnie? - pytam ironicznie. - sam wparzyłeś tutaj jakbym coś złego zrobił, że mnie tam nie ma i mam być spokojny? - rzucam sprawiając wrażenie zdenerwowanego osobnika.

-Wziąłeś dzisiaj leki? - pyta, marszcze czoło nie rozumiejąc sens w jego pytaniu.

-Oczywiście, co to za pytanie? - odpowiadam przy tym wciąż marszcząc czoło.

-Tak tylko pytałem. - dostrzegłem pojawiające się zakłopotanie na jego twarzy jednak postanowiłem to zignorować. -Widzimy się później. - dodał i szybko opuścił pomieszczenie.

Wzruszyłem ramionami i wróciłem do mojej wcześniejszej czynności która polegała na czytaniu nowych wiadomości.

od Brotherr🤙🏻❤️

jak się trzymasz?

do Brotherr🤙🏻❤️

nawet dobrze :))

szybko wstukałem wiadomość i kliknąłem „wyślij" westchnąłem przeciągle i wyłączyłem trzymane w dłoni urządzenie, przetarłem otwartymi dłońmi zmęczoną twarz i zacząłem rozmyślać co powinienem dalej zrobić jednak nic do tej pustej głowy nie przychodziło. Wstałem i zacząłem bez powodu chodzić w kółko nie wiedząc co ze sobą zrobić, zrezygnowałem i usiadłem spowrotem na swoim miejscu.

godzinę później...

-Gotowy i pełen energi? - schodząc że schodów nie mogło się ominąć bez głupkowatego komentarza ze strony Geoff, prychnąłem tylko i położyłem swój bagaż zaraz obok bagaży chłopaków.

Byłem jakiś nie w nastroju, naprawdę nie miałem na nic ochoty. Chciałem w tym momencie tylko usiąść już w samolocie nie przejmować się innymi drobiazgami i jak najszybciej dotrzeć do celu.

Gdy udało mi się już zająć miejsce w taksówce odetchnąłem z ulgą, ogólnie dzisiaj było tak masakrycznie gorąco, że chciałem nawet pójść na basen jednak nie miałem już wolnego czasu i musiałem wybić sobie z głowy ten pomysł.

Lotnisko w Francji 📍

Ciągnąć swoją walizkę zmierzałem do środka, nabrałem ochoty na kawy więc dałem znać chłopaków, że idę po nią i zaniedlufo wrócę, w pewnym momencie usłyszałem za mną czyjeś dyszenie, wystraszony nie zdawajac sobie sprawy kto za mną biegnie szybko obrociłem się, kamień spadł mi z serca jak okazało się, że był to tylko Jacob.

- wystraszyłeś mnie. - powiedziałem śmiejąc się sam do siebie.

- gdy wspomniałeś o kawie sam nabrałem na nią ochoty. - przyznał również szczerząc się jak głupi do sera. Skinąłem głową na znak, że rozumiem i nie przejmując się dalej szedłem swoim tępem w poszukiwaniu Starbucks lub czegoś innego, sam nie wiedziałem na co miałem dokładną ochotę.

Popchnąłem drzwi prowadzące do sturbucks, zdecydowałem się jednak na niego po dłuższym chodzeniu po lotnisku w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, zrezygnowany stwierdziliśmy udać się do wspomnianego miejsca wcześniej, nie zostało nam zbyt dużo czasu ponieważ niedługo musieliśmy startować, miałem zamiar tylko wybrać trunk, zapłacić i natychmiast wyjść.

Po udanym zakupie szczęśliwie wróciliśmy do reszty ekipy, gdy reszta chłopaków zobaczyła nas takich szczęśliwych parsknęli głośnym śmiechem.

-Musimy się już zbierać. - przyznał Geoff i podniósł jedną z swoich walizek, bez słowa wszyscy pognaliśmy do naszego celu.



















/ krótkie ale naprawdę nie mam weny a chciałam w końcu coś wrzucisz, mam nadzieję, że będziecie cierpliwi ❤️



If I can't have you | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz