Rozdział 11

2.5K 119 19
                                    

Cedrik

Dzień światowych zawodów w Quidditchu

Przez całe wakacje pisałem listy z wzajemnością do mojej starej przyjaciółki. Dzięki czemu nasz kontakt polepszył się i poprawił. Bardzo dobrze nam się "rozmawiało". Dowiedziałem się masę nowych rzeczy o blondynce. Mógłbym śmiało przyznać, że Lena jest jedną z moim nielicznych zaufanych osób. Przez to, że jestem "Panem idealnym" muszę się pilnować i kontrolować co czasem mnie dołuje, jednak przy niej zapominam, że jestem Cedrikiem Diggory'm, wspaniałym chłopakiem przy, którym dziewczyny tracą głowę. Przy niej jestem po prostu Cedem, normalnym chłopakiem z szkoły. Za dwa tygodnie mają odbyć się światowe zawody w Quidditchu, na które nie mogę się doczekać. Na prawdę. Uwielbiam ten sport i wszystko co z nim związane. Na dodatek wybieram się tam z moim ojciec i rodzinną Weasley'ów. Dzięki czemu spotkam jeszcze Harry'ego, Hermionę i dziewczyna o brązowych oczach.

Równo o siódmej rano wyruszyłem z moim ojcem w miejsce spotkania z naszymi towarzyszami. Moja mama musiała zostać w domu, przez nadmiar swojej pracy w ministerstwie, przez co utraciłem cząstkę swojego dobrego humoru. Do umówionego miejsca spotkania szliśmy, godzinę rozmawiając na przeróżne tematy. Z ojcem jestem bardzo mocno związany, może przez to, że jestem jedynakiem? Nie wiem, ale cieszę się z tego faktu. Ojciec nie mógł sobie oczywiście odpuścić pytania "czy mam kogoś na oku". Opowiedziałem mu o dziewczynie, która od początku wakacji powróciła do moich myśli, na co on ucieszył się niezmiernie, że będzie mógł z nią przelotnie porozmawiać lub przynajmniej rzucić na nią okiem. W tej chwili poczułem się dość dziwnie, ale mniejsza. Pomimo że pisałem, z Polkom listy przez większość wakacji nadal czułem, że nie znam jej do końca. To znaczy, znam ją, ale chciałbym jeszcze bardziej, a w szczególności w realu. Jakie ma odruchy, mimiki twarzy itp. Dlatego te zawody były dobry argument, żeby to zmienić? Sam już nie wiem, co wygaduje. Gdy dodarliśmy na ustalone miejsce spotkania z Weasley'mi chwilę musieliśmy, na nich poczekać przez co postanowiłem wejść na drzewo i pooglądać widoki. Nagle usłyszałem, pod sobą odgłosy kilku osób przez co zeskoczyłem z drzewa i przywitałam, się z wszystkimi zaczynając od znajomego, ojca. W końcu ruszyliśmy. Szedłem razem z bliźniakami, z którymi zacząłem rozmowę, a przed nami szli Harry, Ron, Hermiona i Lena. Nie znałem ich wszystkich za dobrze. Teoretycznie tylko z widzenia. W pewnej podczas mojej rozmowy z Fredem i Georgiem dołączyła się do nas blondynka, która powiedziała, że to, co gadamy o Quidditchu to czysta głupota. Musze przyznać Fred zachowuję się dzisiaj bardzo dziwnie. Po wytłumaczeniu swoich wrażeń przyznałem z chłopakami jej rację. Następnie tak się z nią zagadałem, że nawet nie zauważyłem, kiedy bliźniacy znaleźli się kilka metrów za nami. Zostałem sam z blondynką. Rozmawiałem z nią, aż dotarliśmy do świstoklika. Po wylądowaniu na wzgórzu nie daleko pola namiotowego pomogłem dziewczynie wstać z ziemi. Leżała na niej, ponieważ spadła z nieba jak reszta. Tylko ja, Pan Weasley i mój ojciec staliśmy na równych nogach. Gdy znaleźliśmy się wśród namiotów, musieliśmy się rozdzielić. Ja poszedłem z ojcem, a ona z Weasleyami. Spotkaliśmy się ponownie podczas meczu. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i inne takie. Nawet podarowałem jej swoją bluzę, ponieważ niespodziewanie zrobiło się strasznie zimno, jednak mi jako chłopakowi to nie groziło. Nie wiedzieć czemu w tej chwili poczułem na sobie mordercze spojrzenie Freda. Dziwne...  

🌟🌟🌟🌟🌟

Publikacja: 24.02.2019r 
Liczba słów: 544

☆Patrz to ta Polka!☆Cedrik Diggory☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz