Rozdział 45

1.8K 52 17
                                    

Ostrzegam, pisząc, ten rozdział popłakałam się niejednokrotnie! 

Lena 

Minęło dziewięć miesięcy. Od tamtego momentu nie wiem co z moimi przyjaciółmi, ale wiem jedno. Muszą jeszcze żyć. Gdyby Harry został zabity, Voldemort nie kazał, by śmierciożercą kontrolować Hogwartu. Niestety podczas jazdy pierwszego września do szkoły pociąg został zaatakowany i przejęty przez sługów czarnego pana. Jako najlepsza przyjaciółka Pottera zostawałam niejednokrotnie brutalnie przesłuchiwana. Lort nie wierzył w moją prawdomówność co do kontaktu z bliznowatym. Dopiero gdy dał mi eliksir na prawdomówność, odpuścił. Jednak nie raz później zostałam "ukarana". Bardzo często broniłam młodszych albo odmówiłam, nauki czarnej magi, przez co dostawałam "nauczkę". Było tak przez cały rok szkolny. Kiedy wróciłam, chwilowo do domu na ferie państwo Diggory nie chcieli mnie późnić do szkoły z powrotem, ale uparłam się, że muszę tam być, by pomagać innym. Cedrik chcąc nie chcąc musiał się zgodzić. Hogwart nie był tą samą instytucją co kiedyś. Teraz uczniowie z danego domu spali razem, na kilku piętrowych, niestabilnych łóżkach. Dostawaliśmy nie dobre, małe porcje jedzenia, a lekcje były tylko o złej magii. Oczywiście Snape przejął pozycję dyrektora, a Slytherin stał się największym pupilkiem. 

Obecnie siedziałam, na łóżku Violet zmieniając jej opatrunek. Wiele uczniów, je miało... 

-Hej słuchajcie tylko! Mam niespodziankę! -krzyknął, Neville wychodząc z tajnego przejścia, zwracając na siebie uwagę wszystkich w pomieszczeniu. 

-Oby niejedzenie od Aberforth, bo to niestrawna niespodzianka. -oznajmił ktoś, nie zwróciłam uwagi. Nagle cała sala zaczęła wiwatować, a ja ujrzałam trójkę ludzi, których nie widziałam od dziewięciu miesięcy! Zostawiłam Violet, podbiegając, do trójki przyjaciół dosłownie rzucając się im na szyję. 

-Gdzie wy byli do kurwy nędzy?! -zapytałam płaczliwie. 

-O tym później. Teraz mamy ważniejszą rzecz do załatwienia niż naszą dziewięciomiesięczną nieobecność. -odpowiedział bliznowaty. 

-Neville już czas. Trzeba poinformować Remusa i resztę zakonu. -oznajmiłam, spoglądając na chłopaka. 

-Alex się tym zajmie, spokojnie. -odpowiedział, spoglądając na chłopakach w loczkach na głowie. -Dajcie spokój, wykończycie go, zanim sami wiecie, kto to zrobi! -powiedział, głośno z rozbawieniem, każąc się odsunąć innym od Harry'ego. -To, co robimy? -zapytał. Zapadła cisza. Bliznowaty się nie odzywał tylko, zaczął się nam przyglądać. Każdy z nas miał liczne ślady "kar" na ciele. Tego nie dało się ukryć. 

-Dobra... -zaczął nie pewnie. -Słuchajcie, musimy coś odnaleźć. Coś, co jest schowane tu w naszej szkole. To pomoże, pokonać sami wiecie kogo. -oznajmił Potter

-Jasne. Co to jest? -zapytałam, uprzedzając Nevilla. 

-Tego nie wiem. -odpowiedział Harry. 

-A gdzie to jest? -zapytał jakiś chłopak z tłumu. 

-Tego też nie wiem. Informacji mam nie wiele. -wyznał okularnik. 

-To właściwie nic. -odezwałam, się zawiedziona. 

-Mogło należeć do Roweny Ravenclaw. Raczej jest małe, coś, co łatwo ukryć... Macie jakieś pomysły? -zapytał chłopak.  

-Kiedyś zaginął diadem Roweny Ravenclaw. -odezwała się Luna, zwracając tym samym uwagę wszystkich w pomieszczeniu. 

-A ta znowu zaczyna... -szepnął Ron, przez co uderzyłam go z tyłu głowy. Jak pani Weasley nie nauczyła, go manier to ja nauczę. 

-Diadem Roweny Ravenclaw. Naprawdę nic nie wiecie? To znana historia. -oznajmiła blondynka. 

☆Patrz to ta Polka!☆Cedrik Diggory☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz