Rozdział 40

1.7K 75 0
                                    

Lena

Spacerują razem z George i Fredem po pokątnej. Bliźniacy chcieli odwiedzić kilka lokali, przez poszukiwanie miejsca na swój przyszły interes. Jak na razie sprawdziliśmy trzy lokale i każdy z nich był niedostatecznie duży na potrzeby rudowłosych. Czemu im towarzysze? Chciałam wyrwać się z domu. Od kilku dni remontowane jest mój nowy pokój, a ja mam już serdecznie dość pomagania. Może i początku zapierałam się nogami i rękami przy odmowie mojej pomocy, ale teraz marzę tylko o chwili relaksu. Niestety takiego słowa nie może powiedzieć Cedrik czy ojciec chłopaka. Mój ukochany od jakiegoś czasu szukał dorywczej pracy. Ma w planach zarobić na dalszy etap nauki. Brunet w przyszłości planuje, zostać nauczycielem quidditch dlatego czekają go pięcioletnie studnia magiczne. Jeśli chodzi, o Pana Amosa jest strasznie zapracowany. W ministerstwie ostatnio nie dzieje się najlepiej co powoduje tylko ciężką pracę i mało spędzany czas w domu.

-Hej Lena, a ty co planujesz robić w przyszłości? -zapytał George z zaciekawieniem. 

-Człowieku mam co dopiero piętnaście lat, tylko raz zdarzyło, mi się zastanowić więc nie wiem. -odpowiedziałam, zrezygnowanie. 

-A co wtedy myślałaś? No wiesz, jak się zastanawiałaś? -zapytał zainteresowany Fred. 

-Cholernie interesuję się makijażem i ciuchami. Można to pewnie zauważyć, ale nie wiem, czy jest to dobry pomysł na zarabianie. Świat magiczny różni się nie tylko stylem życia, ale także innymi rzeczami od świata mugoli. -odpowiedziałam, wzdychając. 

-Nonsens. Przecież możesz wprowadzić nowy styl albo trend czy jak to tam się zwie. Zawsze możesz coś zacząć i zaproponować innym. Nie raz widziałem, w łazienkach dziewczyn jak starały się odwzorować makijaż królowej szkoły, albo jej stylizacje. -zaśmiał się George. -Nawet nie wiesz, ile dziewczyn chciała być taka jak ty. -dodał. 

-Taaa sierota zmuszona wyprowadzić się ze swojego rodzinnego kraju. Już widzę, ile osób się ze mną zamienia. -odpowiedziałam wrednie, przewracając przy tym oczami. Odpowiadając, zupełnie zapomniałam co, jak, gdzie i kiedy robił George w szkolnej, damskiej ubikacji. Kiedyś go o to się wypytam. 

-Wiesz doskonale, że nie o to mi chodzi. Ludzie dostrzegają tylko te pozytywne wydarzenia u kogoś innego, a u samego siebie negatywne. -odpowiedzi, brązowooki. 

-Wiem. -przyznałam. -Może nie rozmawiajmy, już o mnie tylko wróćmy do szukania lokalu? -zapytał, chcąc zakończyć tę niepotrzebną rozmowę. Mam jeszcze sporo czasu do dorosłości. -Ile zostało wam jeszcze lokali do sprawdzenia? -zapytałam ponownie. 

-Dziesięć. -odpowiedzieli zgodnie. 

-O jejku. -powiedziałam załamana. -Będziecie mi za to winni shake waniliowego. -oznajmiłam, grożąc im palcem. 

-Dla naszej siostrzyczki i królowej szkoły wszystko. -odpowiedzieli zgodnie, kłaniając się przede mną jak słynny Kapitan Hook. Ja ich normalnie kocham. Dobrze wiedzą jak poprawić mój zły humor. No po prostu kocham, uwielbiam i ubóstwiam, byle by Cedrik tego nie wiedział, bo stanie się chorobliwie zazdrosny. 

***

-O wróciłaś? Nie było cię cały dzień. -odezwała się Teresa, kiedy tylko usiadłam, przy wyspie kuchennej. Kobieta chyba robiła kawę. 

-Musiałam pomóc bliźniakom, mam nadzieje, że się nie gniewasz? -zapytałam, nie pewnie. 

-Oczywiście, że nie. -zaśmiała się. -To dobrze, że spotykasz się ze swoimi przyjaciółmi. -stwierdziła. -Już jutro będziesz mogła zaprosić jakieś przyjaciółki na nocowanie. -oznajmiła, odwracając się do mnie twarzą. -Pijesz coś? -zapytała, pozostawiając mnie w zupełnym zdezorientowaniu. 

-Jak to już jutro mogę przyjść na nocowanie? I nie, nic nie piję. -oznajmiłam, szokowana i wystraszona. Czy matka Cedrika zarzuca mi picie alkoholu poza domem, czy może z nią miałam się czegoś napić? 

-Kochanie. -zaśmiała się. -Wiem, że niczego nie pijesz poza domem, bo jesteś zbyt dobrze wychowana. -oznajmiła. -Chodziło mi o kawę lub herbatę, bo robie chłopakom. -powiedziała. -A co do pokoju, został dzisiaj ukończony. Wszystkie meble zostały już ułożone, tak jak było na projekcje. Teraz musisz tylko udekorować, co pewnie zajmuje ci jedną nockę. -dodała. 

-Na pewno. -zaśmiałam się. -Niczego nie chce do picia, dziękuję, a teraz wybacz, ale idę do swojego nowego pokoju. -oznajmiłam, schodząc z krzesła, a następnie biegiem udając się w stronę mojej oazy spokoju. Przygotowana, na wszystko weszłam do środka. Dobra jedna nie na wszystko. Czytacie to jako wystraszona przez swojego durnego chłopaka. 

-Ile tu stałeś? -zapytałam, po serii wyzwisk skierowanych do bruneta. 

-Tak kochanie ciebie też miło widzieć, po całym dniu rozłąki. -"odpowiedział" mi podchodząc do mnie, a następnie całując. 

-Wybacz. -zachichotałam, chowając, swoją głowę w zagnębię jego szyi. -Jak było w pracy? -zapytałam. -Dobrze. -odpowiedział krótko. 

-Tylko tyle? -zapytałam, odsuwając się od niego, by spojrzeć w jego szarawe oczy. 

-Wole wychwalać cię, niż miejsce, które uniemożliwia mi wspólnego czasu z tobą. -odpowiedział. 

-Słodzisz. -ponownie zachichotałam, zamieniając się w buraka. 

-Ty za to wyglądasz słodko w rumieńcach. -odpowiedział, całując mnie w policzek. 

-Aż tak mi cię dzisiaj brakowało w pracy? -zaśmiałam się. 

-Pracując w kawiarni co chwilę widze jakieś liżące się pary. -odpowiedział, zniesmaczony. 

-A my co niby robimy? Inne osoby też mówią o nas, że się liżemy. -odpowiedziałam, nie tracąc uśmiechu z twarzy. 

-Inni się nie znają. -odpowiedział, krótko zaczynając mnie całować. 

🌟🌟🌟🌟🌟
Liczba słów: 790
Publikacja: 15.07.2019r

☆Patrz to ta Polka!☆Cedrik Diggory☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz