Kaz

299 16 10
                                    

Kaz siedział w swoim pokoju w Listewce czekając na Inej. Niedługo miała wrócić z informacjami na temat ich nowego celu. Przez to miał czas, żeby rozmyślać. Nie robił tego często, ponieważ musiał być zawsze czujny i w gotowości do walki. Lecz teraz, kiedy wszystko było względnie w porządku, mógł sobie pozwolić na parę minut rozmyślań. Pomyślał o Inej. O tym, że prawdopodobnie za parę dni będzie musiał się z nią pożegnać, ponieważ wyjedzie z rodziną do Ravki. O tym, jak go zmieniła. O tym, co zdarzyło się w porcie. Parę minut później przez okno jak zawsze weszła Zjawa. Kaz zauważył, że jest przerażona i nawet nie próbuje tego zamaskować.

-Co się stało Inej? - zapytał.

-Moi rodzice gdzieś zniknęli - powiedziała przestraszona - Jesper i Wylan chyba za mną biegli, więc zaraz tu będą.

- Dobrze. Chodźmy na dół.

Kaz wyszedł z pokoju na schody. Starał się jak najszybciej po nich zejść, ale jego kaleka noga dawała o sobie znać. Inej szybko go wyminęła i po chwili już była na dole. Po paru minutach dołączył do niej.

- Czy ktoś widział Jespera i Wylana? - zapytała Kaz.

- Tak, widziałam ich - powiedziała Anika - Wbiegli do tamtego pokoju za- Inej? Co ty tu robisz? Przecież przed chwilą tu byłaś i biegłaś tam, a za tobą Jesper i Wylan. O co tu chodzi?

- Co takiego? Przecież ja byłam u Kaza. Nie byłam dzisiaj na parterze, ani nawet na piętrze.

- W takim razie, kto to był? Wyglądała zupełnie jak ty, albo bardzo podobnie.

Kaz i Inej weszli do pomieszczenia, które wskazała im dziewczyna, ale nikogo tam nie było. Zjawa zaczęła przeszukiwać pokój. Brudnoręki tylko stał w drzwiach, przyglądając się próbującej ukryć rozpacz i łzy dziewczynie.

- Mam coś! - krzyknęła nagle Inej, trzymając w ręku jakąś kartkę.

Kaz podszedł do niej, aby przyjrzeć się kawałkowi papieru. Było na nim napisane:

,,Naprawdę myślałeś, że się mnie pozbędziesz? W takim razie pożegnaj się z rodzicami swojego pająka oraz że swoimi koleżkami z gangu.
PH.

- Haskell - powiedział chłopak - Wiedziałem, że tak łatwo nie odpuści. Ale jak do diabła wszedł i wyszedł z Listewki niezauważony?

- Kaz - powiedziała Inej - musimy ich odnaleźć.

Zauważył, że ledwo powstrzymywała łzy. Widząc ją w takim stanie nie mógł jej odmówić. Powiedzieć, że oni najpewniej już nie żyją. Nie wiedział dlaczego tak było. To znaczy, wiedział, ale odpychał od siebie tę myśl. Do końca nie rozumiał po co, ale i tak to robił. Taki nawyk. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że...

- Kaz! - Inej przerwała jego rozmyślania - Słuchasz mnie? Próbuję coś wymyślić, a ty mi w tym nie pomagasz.

- Poczekaj, zbierzemy resztę i coś wymyślimy.

- Dobrze, zwołam ich wszystkich.

Po dziesięciu minutach wszyscy członkowie Szumowin siedzieli zgromadzeni w jednym pomieszczeniu, a przed nimi stali Brudnoręki i Zjawa. Żywe legendy Listewki.

- Nasz stary przyjaciel, Per Haskell postanowił nam o sobie przypomnieć. - zaczął Kaz - Po jego jakże efektownym odejściu postanowił najwyraźniej zemstę na jego byłym gangu. Gang, który chciał ośmieszyć. Gang, który nie poddaje się tak łatwo, teraz da mu nauczkę na całe życie, że z Szumowinami się nie zadziera - powiedział - A już tym bardziej z Kazem Brekkerem i Zjawą - dodał tak, że tylko Inej mogła go usłyszeć.

- Były szef Szumowin nabił w butelkę Jespera i Wylana, podszywając się pode mnie - kontynuowała Inej - Znalazł dziewczynę, która jest bardzo podobna do mnie i podobnie się porusza. Prawdopodobnie jest to sprawka Griszy i ich formatorów. Trzeba obmyślić jakiś plan. Kaz, wymyśliłeś coś?

- Zauważyłeś jak na sobie polegają? - zapytała szeptem Anika swojego przyjaciela Pima.

- Taa.

- Wiesz, co się szykuje?

- Nie wiem, ale wiem, że będzie zabawa - powiedział radośnie Pim.

************************************

I tak oto kończy się czwarty rozdział naszej historii. Chcę w tym momencie podziękować anty-kreatywna za to, że przypomniała mi o tej książce, którą już dawno spisałam na straty. W pewnym momencie chciałam ją nawet usunąć, ale wtedy ta oto użytkowniczka napisała tak naprawdę pierwszy komentarz pod tym czymś. Dzięki temu moja wena zdecydowała powrócić z bardzo długiego, pięciomiesięcznego urlopu i dałam radę skończyć ten rozdział. Także do zobaczenia w następnym rozdziale, który być może się pojawi.

Żadnych żałobników
LubieWrony

Demony Z Przeszłości | Six of crowsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz