Rozdział 19

67 10 2
                                    


Stałam na parapecie ogromnego okna w starym zamczysku. Moja długa, ciężka suknia powiewała na wietrze, a gorset ściskał mocno moją talię i piersi. Jedwabne rękawiczki na moich rękach sięgały za łokieć, ale ramiona miałam nagie i pokryte gęsią skórką od chłodu jaki tu panował. Zimne podmuchy muskały mój nagi kark, bo włosy miałam upięte ciasno na czubku głowy. 

Kiedy spojrzałam w dół, za mury, przełknęłam ślinę. Byłam bardzo wysoko. Mimo, że nie miałam lęku wysokości, czułam respekt przed odległością jaka dzieliła mnie od ziemi. Gdybym spadła, poobijałabym się jeszcze o krzywe, kamienne mury zamku. Niewiele by ze mnie zostało, nawet gdybym przy odrobinie szczęścia wylądowała obok tego wielkiego głazu w dole. 

– Mia, teraz spójrz na mnie – polecił fotograf. Zrobiłam, o co prosił. – Dobrze. A teraz tam, w bok.

Pozowałam dopiero od kilku minut, a chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Doskonale czułam się przed obiektywem i mogłabym to robić cały dzień. Byłam jak ryba w wodzie. 

– Ona jest zbyt dobra na tą scenerię – stwierdził mężczyzna z aparatem. – Mia, zejdziemy na dół. Załatwcie mi konia! - zawołał do członków ekipy. 

Uśmiechnęłam się do siebie. W programie zostało nas dwanaścioro, więc to była odpowiednia chwila, żeby pokazać na co mnie stać i się wybić. W najbliższych konkurencjach będzie odpadać tylko jedna osoba za jednym razem, ale musiałam znaleźć się w naszym rankingu najwyżej, jak to możliwe. Widzowie musieli wiedzieć, na kogo głosować w finale i miałam zamiar zapaść im w pamięci. 

Chwilę trwało zanim ekipa przygotowała mi nowy plan. Teraz mieliśmy zrobić zdjęcia u stóp zamku, a moim partnerem do pozowania był piękny gniady koń w uździe, wystylizowanej na średniowieczną. Pozostali uczestnicy przyglądali mi się i widziałam wiele zazdrosnych spojrzeń. Należały one głównie do Angeli, Scarlett i Evelynn.

– Mamy to! – oznajmił fotograf po niedługiej chwili. Byłam zawiedziona, że mój czas dobiegł końca, ale cieszyłam się, że tak dobrze poszło. 

– Gratuluję! – zawołała Taylor i uścisnęła mnie. Przeszkadzała nam trochę moja obszerna suknia, ale poradziłyśmy sobie. Taylor miała już na sobie zwykłe ubranie, bo robiła zdjęcia przede mną. Teraz przyszła kolej na Kyoko. 

– Dziękuję – powiedziałam z uśmiechem. Podeszły do nas również Bliźniaczki. Były w strojach i czekały na swoje sesje, więc nie przytuliły mnie, tylko poklepały przyjaźnie. 

– Rozkwitasz nam w tym programie – zauważyła Melissa. – Jesteś coraz lepsza!

– Chyba będziesz odkryciem programu – podchwyciła Teresa. 

Mimo, że wiedziałam, że jestem dobra w tym, co robię, doceniałam ich słowa. Może jeszcze za krótko siedziałam w tym temacie, żeby przestać widzieć coś, poza czubkiem własnego nosa, ale miałam nadzieję, że się tak nie stanie. Chciałam pozostać sobą i traktować ludzi, jak ludzi. 

– Gigi na ciebie patrzy – szepnęła Taylor. 

Zerknęłam w bok, na modelkę, która była w naszym programie jurorką. Uczestniczyła w dzisiejszej sesji i dawała nam rady, chociaż mnie ich nie udzielała, nie było takiej potrzeby. Zauważyłam, że przygląda mi się badawczo, ale odwróciła się, kiedy na nią spojrzałam. Nie odebrałam jej postawy jako pozytywnej, chociaż zawsze była łagodna i przyjazna wobec nas wszystkich. 

Zazwyczaj w sesjach i innych zadaniach towarzyszył nam Kennet, ale tym razem jego rolę przejęła właśnie Gigi. To ona nagrywała z reżyserem wprowadzenie, które zazwyczaj robił Ken. Byliśmy tym zaskoczeni, ale uspokoiła nas, że producent chciał po prostu czegoś nowego w tym odcinku. Ja nie do końca jej uwierzyłam, wydawało mi się, że coś ukrywa. Następnego dnia, okazało się, że miałam rację. 

W blasku fleszy ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz