Rozdział 1

190 24 18
                                    


Budzik zadzwonił bardzo wcześnie rano. Kiedy tylko otworzyłam oczy, aby spojrzeć na wyświetlacz mojego telefonu, natychmiast się ożywiłam, a moje serce przyspieszyło. Dzisiaj kolejna sesja, a jutro miałam lecieć do Nowego Jorku. Za niecałe dwie godziny muszę być na planie zdjęciowym, więc nie mogę się spóźnić. Uśmiechnęłam się do siebie i zerknęłam w bok, gdzie leży nagi Ken. Śpi. Nie chciałam go budzić, więc tylko pocałowałam go delikatnie w policzek i wstałam z ciepłego, ogromnego łóżka, w mojej nowej sypialni. Wszystko jeszcze pachniało nowością.

W moim świeżutkim apartamencie znajduje się niewielka, ale doskonale urządzona kuchnia. Nie korzystam z niej zbyt często, bo nie mam czasu na gotowanie. Moje życie nabrało ogromnego tempa, więc zazwyczaj jadam poza domem. Włączyłam ekspres, aby zaparzył mi najlepszą kawę, jaką kiedykolwiek dane mi było pić i wyciągnęłam z szafki miseczkę, do której wsypałam trochę muesli. Ekspres buczał cicho, a do mnie zaczął docierać mocny zapach kawy. Wyjęłam z lodówki mleko i zalałam nim muesli, to moje codzienne śniadanie. Jedyne za czym tęsknię, w moim nowym życiu modelki, to normalne jedzenie.

Jedząc przeglądałam powiadomienia na moim nowym iPhonie. Tytuły artykułów bombardowały mnie na każdej stronie, wszędzie widziałam swoje imię. Wiem, że nie powinnam śledzić tego, co o mnie piszą, ale nie potrafię się powstrzymać.

– Już wstałaś?

Podniosłam wzrok na zaspanego Kena, który nagle pojawił się w kuchni. Nie ubrał się i widzę go w całej okazałości, a jest na co popatrzeć. Uśmiecham się na ten widok i zatrzymuję wzrok na najciekawszych częściach jego ciała.

– Tak, mam dzisiaj sesję – odpowiedziałam.

– Dzień jak co dzień, hm? – zapytał ziewając i podszedł do ekspresu, aby przygotować sobie kawę.

Ken również jest modelem, ale znacznie dłużej niż ja. Poznaliśmy się na jednej z sesji i od tamtej pory jesteśmy niemal nierozłączni. Zanim wkroczyłam do świata modelingu róże rzeczy słyszałam o ludziach tak sławnych jak on i trochę się obawiałam, ale on był zupełnie zwyczajnym chłopakiem. Czułam, że mamy ze sobą naprawdę wiele wspólnego, miałam go za bratnią duszę.

– A ty jakie masz dzisiaj plany? – zapytałam, przełykając ostatnią porcję swojego śniadania.

– Mam jakiś wywiad w południe, ale agentka chciała mnie jeszcze dzisiaj u siebie widzieć.

Zadzwonił mój telefon, to był Christopher.

– Halo? – Odebrałam.

– Maya, słońce ty moje, mam nadzieję, że się wyspałaś? – Jego głos zawsze ociekał słodyczą, kiedy zwracał się do mnie. Na innych zazwyczaj wrzeszczał. – Skowronku, kierowca będzie po ciebie za pół godziny. Do zobaczenia na planie!

Jak zwykle nie dał mi dojść do słowa. Wszystko to wypowiedział niemal jednym ciągiem i natychmiast się rozłączył, ale przyzwyczaiłam się już do tego. Odłożyłam telefon na blat stołu i wróciłam wzrokiem do Kena. Pił kawę patrząc na mnie znad filiżanki.

– Widzimy się po twoich zdjęciach? – zapytał.

– Pewnie. Przyjechać do ciebie?

– Tak, daj znać jak skończycie i wsiądziesz do taksówki. A teraz leć lepiej pod prysznic.

Skinęłam głową, włożyłam miskę ze śniadania do zlewu i poszłam do łazienki. Była w niej i wanna i prysznic, ale na kąpiel rzadko miałam czas. Wzięłam dłuższy prysznic, bo miałam niewielki zapas czasu, a potem poszłam się ubrać. Moją szafę regularnie ktoś uzupełniał, nawet nie wiedziałam kiedy i kto, więc wybranie ciuchów zawsze zajmowało mi chwilę. Na planie i tak będę musiała się przebrać, ale chciałam wyglądać jak człowiek, gdyby zaskoczyły mnie flesze na ulicy.

W blasku fleszy ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz