* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Czy to...? Tak! Wróciłam.
Czytajcie, bo powoli kończy się historia Mayi.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Od kiedy byłam małą dziewczynką pragnęłam zostać zawodową modelką. Uwielbiałam patrzeć na kobiety z okładek gazet, wyobrażać sobie jak to jest pozować. Jako nastolatka nałogowo oglądałam pokazy mody w internecie i znałam na pamięć wszystkie kampanie reklamowe światowych modowych marek. Uwielbiałam przerabiać stare ubrania i zestawiać je w taki sposób, że inni ludzie patrzyli na mnie jak na dziwaczkę.
W małych miasteczkach, jak to, z którego pochodziłam, nie było miejsca na modę. Tam priorytetem było wykarmić rodzinę, utrzymać gospodarstwo, wychować dzieci tak, aby później to one przejęły ziemię. Takie marzenia, jakie miałam ja, tam się nie spełniały. I chociaż wiele moich koleżanek marzyło o życiu w wielkim świecie, nigdy nie odważyło się pójść w tym kierunku.
Dla mnie też nie była to łatwa decyzja. Zaraz po szkole średniej byłam bardzo zmotywowana do tego, żeby wyjechać i przejąć kontrolę nad swoim losem. Nie chciałam dłużej słuchać matki, która mówiła mi, co mam robić i zmuszała mnie do myślenia tak, jak inni myśleli. Ale kiedy zarobiłam pieniądze na wyjazd okazało się, że za bardzo boję się nieznanego. Gdyby mi się nie udało, czy miałabym do czego wracać? Ciągłe kłótnie z matką dały mi jasno do zrozumienia, że nie wybaczyłaby mi, gdybym wyjechała. Zaplanowała dla mnie inną przyszłość.
Wzięłam udział w wielu rekrutacjach na studia. Moje oceny nie były najlepsze, ale bardzo chciałam wyrwać się z mojego miasteczka. Kiedy dostałam pierwszy list informujący o przyjęciu mnie na uczelnię byłam w siódmym niebie, ale matka nie podzielała mojego entuzjazmu. To była chyba najgorsza kłótnia między nami i to on była impulsem zapalającym mnie do działania. W godzinę spakowałam swoje rzeczy do dwóch walizek. Rzuciłam jej na odchodne, że już nigdy więcej mnie tu nie zobaczy i wyjechałam do Chicago.
Jedynie z moją mamą nie potrafiłam utrzymywać zdrowej relacji. Poza tym jednym wyjątkiem byłam przyjacielska, empatyczna, lojalna, wyrozumiała. Nigdy nie byłam obojętna na cudzą krzywdę, liczyłam się z drugim człowiekiem i byłam bardzo uczciwa i pomocna. Nawet kiedy zdobyłam sławę i zarobiłam mnóstwo pieniędzy nie zapomniałam o dawnych wartościach, którymi się kierowałam. Więc co się stało?
Za moją negatywną przemianę chciałam oskarżyć Kena, bo zostawił mnie, kiedy najbardziej go potrzebowałam. Zrzucałam winę na Rothera, bo odebrał mi wszystko i skutecznie zablokował dalszą karierę. Zarzucałam matce, że to przez jej brak wsparcia moje życie runęło w gruzy. Byłam skora do obarczania innych winą, którą przecież sama ponosiłam. Moje paskudne zachowanie nie powinno być usprawiedliwiane postępowaniem kogoś innego. To ja byłam odpowiedzialna za to, co robiłam. I powinnam opamiętać się już dawno temu.
Te wszystkie myśli kotłowały się w mojej głowie, gdy czekałam w niepewności na spotkanie z Philipem Connor'em. Wiedziałam, że rozmowa, na którą zostałam wezwana nie będzie należała do najłatwiejszych. Byłam gotowa ponieść z pokorą wszelkie konsekwencje, zapłacić za moje błędne decyzję. Zrobię co mi każą i wygram ten program sprawiedliwie, będąc dobrą i przyjacielską. To, co było odcinam grubą kreską i będę bardzo konsekwentna co do tego postanowienia.
Kiedy w końcu stanęłam z Philipem twarzą w twarz, zrobiło mi się słabo a stres zaciskał mi gardło. Byłam przekonana, że jeśli mnie o coś zapyta, nie będę w stanie odpowiedzieć. Bałam się, że nie wykrztuszę również ani słowa w swojej obronie.
CZYTASZ
W blasku fleszy ✅
RomanceWydaje się, że Maya ma wszystko o czym od zawsze marzyła. Odkryta przez najlepszego projektanta i fotografa, Christophera Rothera, szybko robi karierę modelki i zdobywa sławę. Mieszka w pięknym apartamencie i spotyka się z jednym z najprzystojniejsz...