Obudził mnie dzwoniący telefon, ale to nie był dźwięk mojego iPhone'a. Uchyliłam oczy i zobaczyłam jakieś obce pomieszczenie. Przypomniałam sobie, że wczoraj poznałam Bena i byłam w jego mieszkaniu. Poczułam za plecami poruszenie i jęk kiedy chłopak leżący obok mnie obudził się i sięgnął po telefon. Postanowiłam udawać, że śpię.
- Halo? - odezwał się zaspanym głosem do telefonu. Poczułam, że wstaje i usłyszałam jak wychodzi do salonu obok. Z rozmowy wywnioskowałam, że dzwoni do niego jakaś dziewczyna. Chyba robiła mu o coś awanturę, a on próbował ją uspokoić.
Zdałam sobie sprawę, że popełniłam ogromny błąd przychodząc tutaj wczorajszej nocy i zostając do rana. Usiadłam na łóżku, byłam kompletnie naga. Moje ubrania leżały porozrzucane po podłodze, więc zaczęłam je pospiesznie zbierać i wkładać na siebie. Wyszłam po cichu na korytarz, przy drzwiach leżały moje buty. Miałam nadzieję wymknąć się niepostrzeżenie i zapomnieć o tej nocy.
Już miałam nacisnąć klamkę drzwi wyjściowych, kiedy usłyszałam za sobą kroki. Zerknęłam do tyłu przez ramię. Ben patrzył na mnie z telefonem przy uchu.
- Zadzwonię do ciebie później - powiedział do swojej rozmówczyni i rozłączył się. - A więc należysz do tych, które uciekają nad ranem jak Kopciuszek? - zwrócił się do mnie.
- Co za różnica? To i tak był jednorazowy wyskok, prawda? To była twoja dziewczyna?
- Była dziewczyna - poprawił mnie. - Byliśmy ze sobą dość długo i mamy wiele wspólnych spraw. Niestety nie da się ich zakończyć tak szybko jakbym chciał.
Wbiłam wzrok w podłogę wciąż trzymając rękę na klamce. Przygryzłam wargę. Nad czym się jeszcze zastanawiałam? Nic mnie nie obchodziły jego sprawy z byłą dziewczyną, ani nawet on sam. Chciałam się zabawić i zrobiłam to. On też. Niczego sobie nie obiecywaliśmy.
- No to... pa - powiedziałam.
- Zaczekaj - podszedł do mnie. - Daj mi chociaż swój numer. Zadzwonię.
- Nie ma takiej potrzeby. - Otworzyłam drzwi.
- To jak cię znajdę?
- Jeśli będę chciała, sama cię znajdę. Wiem gdzie mieszkasz. Ale raczej na to nie licz.
Zamknęłam za sobą drzwi i zbiegłam po schodach. Gdy znalazłam się na ulicy walczyłam, żeby nie podnieść wzroku na okna jego mieszkania. Byłam cholernie ciekawa czy na mnie patrzy, ale nie chciałam, żeby widział, że ja patrzę. Chwilę mi zajęło zanim zorientowałam się, gdzie jestem i ruszyłam pieszo do mojego apartamentowca. Nagle zadzwonił mój telefon, numer nieznany.
- Słucham? - odebrałam.
- Witam - odezwał się kobiecy głos. - Nazywam się Lydia Foster, pracuję w agencji modelek Golden Star. Czy mam przyjemność z Mayą Canovą?
- Tak, to ja.
W głowie narodziło mi się milion pytań, może nie wszystko straciłam. Z tego co powiedziała mi Karen, Rother skutecznie powstrzymał wiele agencji, które chciały mnie zatrudnić. Miał ogromne wpływy w branży i ludzie bali się, że pozrywa z nimi wszystkie kontakty. Czyżby jednak istniał dla mnie cień szansy?
- Witaj, Mayu - Lydia miała radosny, ciepły głos. - Dzwonię do ciebie z propozycją współpracy, moja agencja chciałaby cię zatrudnić. Słyszałam, że jesteś obecnie do wzięcia, zgadza się?
- Cóż, tak... - Zastanawiałam się, czy na pewno dobrze zorientowała się w sytuacji.
- Wspaniale! Golden Star chciałoby z tobą natychmiast podpisać umowę, oczywiście omówimy wcześniej wszystkie warunki. Bardzo chcemy z tobą pracować. Możemy umówić się na spotkanie?
CZYTASZ
W blasku fleszy ✅
RomanceWydaje się, że Maya ma wszystko o czym od zawsze marzyła. Odkryta przez najlepszego projektanta i fotografa, Christophera Rothera, szybko robi karierę modelki i zdobywa sławę. Mieszka w pięknym apartamencie i spotyka się z jednym z najprzystojniejsz...