Rozdział IX Naprawde chcesz żebym została na noc?

1 2 0
                                    

Adrian Chrząszcz ,,Przekleństwo,,

Rozdział IX
Naprawde chcesz żebym została na noc?

Lily przestała płakać, słyszałem tylko jej odech, jakby zasneła w moich ramionach. Przestała płakać, czuje się przy mnie bezpiecznie? Nie boi się mnie po tym co zobaczyła? Ale nie czas, aby o tym rozmyślać.
Powoli dochodziliśmy do mojego domu, brunetka lekko podniosła głowe, na co odrazu pokiwałem palcem mówiącym, że ma się jak najmniej ruszać i odpoczywać.
Doszliśmy przed dom, otworzyłem dzwi nie ściągając Lily z ramion. Odrazu podbiegła do nas moja mama krzycząc.
-Boże Paul! Co sie stało tej dziewczynie?!- Krzyczała przerażona.
Taaa... Liczyłem, że moi rodzice poznają moją przyszłą dziewczyne w nieco innych okolicznościach.
-Została napadnięta, a ja stanąłem w jej obronie.- Odpowiedziałem. Czułem jak uścisk Lily się zaciska.
-Boże, synku nic ci się nie stalo?!- Pewnie rzuciłaby mi się teraz na szyje gdyby nie to, że trzymam na niej dziewczyne.
-Co to się dzieje?- Z pokoju wyszedł Harry, trzymając w dłoni pilota od telewizora.- Paul, nic ci się nie stało?- Zapytał przerażony widząc dziewczyne.
-Nie, nic mi nie jest, natomiast ona została pobita i to jest najważniejsze. Lily zostanie u nas dzisiaj na noc. Opatrze jej rany, odpocznie a rano pójdzie do domu.- Oznajmiłem. Nie interesowało mnie co myśla, ona potrzebowała mojej pomocy i jej nie opuszcze.
-Powinnismy zabrać ją do szpitala!- Krzykneła mama.
-Nie... Nie... Prosze...- Cicho wyjęczała Lily.
-Dobrze, niech zostanie. Jestem z ciebie dumny synu.- Słowa wypowiedziane przez Harrego lekko mnie zdziwiły.
-Dziękuje.- Ruszyłem z Lily na rękach w strone schodów.
Pierwszy stopień.
Drugi stopień.
Trzeci stopień.
Aż wkońcu staneliśmy na drugim piętrze, nie ściągając Lily z ramion otworzyłem drzwi. Przekroczyłem próg pokoju, odrazu kierując się w strone łóżka. Delikatnie położyłem Lily na łóżku, wydała tylko cichy jęk.
-Może to nie 5 gwiazdkowy hotel, ale czuj się jak u siebie.- Sam śmiałem się z tego co właśnie powiedziałem.
Dziewczyna rozjerzała się po pokoju, lekko pojękując.
-Bardzo tu ładnie Paul.
Podszedłem do drzwi zamykając je na klucz, po czym wróciłem do dziewczyny, aby opatrzeć jej obrażenia. Nie jestem jakimś mistrzem pierwszej pomocy, ale raczej dam rade. Zacząłem od prawej ręki na której miała kilka siniaków i skóre rozciętą w dwóch miejscach.
-Może lekko zapiec.- Dziewczyna sykneła, gdy pierwsze krople wody utlenionej spadły na miejsca w których jej skóra była rozcięta.
To samo stało się z lewą ręką, następnie powinienem opatrzeć miejsce które było w najgorszym stanie- Brzuch.
-Lily... Podnieś koszulke...- Wypowiedziałem sam nie wierząc, że musze to powiedzieć.
-C... Coo... Nie moge...- Spojrzała się na mnie, jej policzki płoneły jak nigdy.
-Lily, Prosze cię zaufaj mi i podnieś koszulke... Musze cię opatrzyć...- Spojrzałem się na nią błagalnie, musze ją opatrzyć...
-Ale...
Lily prosze...- Nie zerwe z niej tej koszulki, ale nie przestane prosić aby ją podwineła.
-Dobrze...- Powoli uniosła koszulke, do poziomu stanika. Pokazałem gestem, że nie patrze się, na co Lily się uśmiechneła.
Jej brzuch był w gorszym stanie, skóra poprzecinana w wielu miejscach, dużo siniaków, a co jesli ma uszkodzona narządy wewnętrzne? Kurwa mać, dlaczego nie chce jechać do szpitala?
Pomogłem położyć się jej na plecach, żeby wygodniej było mi używać, wody utelnionej. Dziewczyna jęczała z bólu. Po 7 minutach skończyłem na co odetchneliśmy z ulgą.
-Paul?
-Tak?- Zapytałem zaciekawiony tym, co chciałaby mi powiedzieć.
-Mogłabym iść się umyć? Wziąśc prysznic lub kąpiel?- Zapytała chowając twarz pod koszulką.
-Mamy wanne, oczywiście że możesz, zaraz pomoge ci tam dojść. Gdy ściągniesz ubrania zostaw je koło kosza na brudną bielizne, upiore je to do jutra wyschną a do tego czasu dam ci moje.- Wyjaśniłem.
-Ale...
-Cichutko Lily.
Wstałem, poszedłem do szafy z której wyciągnałem bluze i dresy, które poszedłem zanieść do łazienki, następnie wróciłem do brunetki podnosząc ją i zanosząc do łazienki.
-Gdybyś potrzebowała pomocy to wołaj, będe w pokoju.- Uśmiechnąłem się i wyszedłem.
**
Mineło 30 minut, gdy nagle drzwi do łazienki otworzyły się a Lily podpierając się ściany szła w kierunku mojego pokoju.
-Dlaczego mnie nie wołasz? Już ci pomagam mała.- Podbiegłem do niej i podniosłem żeby po chwili położyć na łóżko.
-Musimy jeszcze posmarować cię maścią na obrzęk a następnie zabandażować.- Wyjasniłem patrząc jej w oczy.
Pomogłem dziewczynie się położyc, po czym znowu poprosiłem o dostęp do jej brzucha aby wsmarować tam maść, gdy skończyłem zabandażowałem dokładnie, aby może choć troche pomogło.
To samo zrobiłem z rękami.
-No, wyglądasz jak bardzo piękna mumia.- Uśmiechnąłem się, puszczając jej oczko.
-Bardzo śmieszne Paul.- Mimo wszystko było widać, że dziewczyna uśmiechła się na ten komentarz.
Zegar wskazywał godzine 20:00.
-Paul? Napewno chcesz żebym została na noc?- Zapytała zawstydzona dziewczyna.
-Oczywiście, że tak. Jest późno i nie puszcze cię o tej godzinie samą do domu.
-Paul dziękuje, gdyby nie ty to mogłabym już nie żyć...- Te słową mną wstrząsneły, na myśl o tym do łzu napłyneły mi oczy, ale nie mogłem pozwolić im wypłynąć.
-Nie mysl o tym i spróbuj zasnąć. Będe obok na podłodze.- Odpowiedziałem wskazując na koce, które wcześniej przyniosłem aby na nich spać.
-Nie możesz... Nie możesz spać przeze mnie na podłodze...- Dziewczyna podniosła głowe zmartwiona.
-Spokojnie, nic mi nie będzie.
-Nie... Połóż się obok prosze...- Spojrzała na mnie wzrokiem, który odebrał mi jakąkolwiek możliwość sprzeciwu.
-Dobrze...- Położyłem się obok dziewczyny na łóżku, obejmując ją ręką. Nie wyraziła sprzeciwu a mam nadzieje że poczuje się bezpieczniej.
-Dobranoc Aniołku...- Czy ja naprawde mówie do niej te różne rzeczy? Gdy usłyszała te słowa na jej rękach pojawiła się gęsia skóra.
- Dobranoc Paul...
Tyle pytań a nie znam odpowiedzi... Ale nie czas na to, teraz liczy się ona i to, że musze nad nią czuwać...

Przekleństwo [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz