Rozdział XIII Sen czy jawa?

1 2 0
                                    

Adrian Chrząszcz ,,Przekleństwo,,

Rozdział XIII
Sen czy jawa?

Zabij ich wszystkich.
Jesteś mój.
Jesteś móóóój.
Naszym przeznaczeniem jest zabijanie.
Nie bój się.
Czułem się jakby moją głowe przejeżdzał walec, zgniatając ją w każdym możliwym miejscu. Do mojego nosa docierał metaliczny zapach unoszący się w powietrzu, moje powieki były ciężkie, lecz musiałem je otworzyć żeby zobaczyć gdzie jestem... Otworzyłem oczy, po czym zobaczyłem, że trzymam w dłoni nóż klęcząc w kałuży krwi. To nie była moja krew... To nie.. Spostrzegłem osobe leżącą również w tej kałuży krwi, z jej nóg i rąk wypływała krew... Podbiegłem do niej żeby upewnić się czy nic jej nie jest.
Krzyczałem aby nie umierała, lecz odpowiedziała mi tylko cisza a po chwili słowa.
-Ty to zrobiłeś... Powstrzymaj się zanim będzie za późno...
Nie... Nie... NIE! NIE! NIE!
Wykończ ją.
Zabij ją.
Skróć jej ból.
Wepchnij jej ten nóż prosto w gardło.
Nie... Nie moge... ZOSTAW MNIE!
Poczułem zimny dotyk oplatający mój policzek. Powoli odwróciłem głowe w prawą strone, po czym zobaczyłem TO! Tą samą twarz, która widziałem w lustrze. Tym razem jednak była w osobnym ciele, A raczej w ciele ubranym dokładnie w te same ubrania. Jego twarz nadal była umarła, moje ubrania potargane, objął mnie za głową a ja nie mogłem się ruszyć.
Zabij ją.
Ona jest nam nie potrzebna, razem możemy wszystko.
Ty musisz to zrobić.
Wystarczy jedno pchnięcie.
Zrób to.
Nie moge... Zostaw mnie... Nie mogłem się ruszyć... Prosze...
Zrób to, teraz.
Będzie cudownie, obiecuje.
Dobrze... Ruszyłem w strone kobiety leżącej na ziemi. dławiła się własną krwią... To nawet mnie nie wzruszyło... Nie chce tego zrobić... Chce... Nie chce... Chceee...
Podniosłem nóż nad twarz kobiety. Jej przerażony wzrok troche mnie poruszył, lecz chyba nie wystarczająco bardzo.
TAAAAK!
TAAAAAK!
ZRÓB TO TERAZ!
TERAAZ!
Pchnięcie. Wbiłem jej go w sam środek gardła. Kobieta próbowała brać jedynie bezgłośne wdechy, Przekręciłem nóż nie wyciągając z jej gardła, po czym pociągnąłem nim energicznie w lewą strone, rozciąłem jej całe gardło. Kobieta próbowała brać jedynie bezgłośne wdechy, które utkwiły mi jedynie echem w głowie... To... Co ja...? Nie... Nie... Kurwa mać... DLACZEGO?!
Brawo.
Jednak nie jesteś aż taki bezużteczny.
Teraz oni wszyscy pożałują.
Wszyscy...
Zerwałem się z łóżka z krzykiem. Usiadłem, po czym wytarłem czoło, które całe było przepocone. Pot lał mi się chyba po każdej możliwej części ciała.
Co to była za kobieta? Dlaczego to zrobiłem? Kim jest ten ktoś? To napewno nie ja... Nie...
**
Godzina 11:30, nie spałem całą noc. Nawet nie miałem odwagi zamknąć oczu. To było takie realne... Czułem zapach krwi... Słyszałem jak próbuje wziąść oddech...
Stoje teraz w łazience, próbując doprowadzić się do porządku przed spotkaniem z Lily. Nie moge go odwołać ze względu na jakiś głupi sen...
Przeczesałem włosy, umyłem zęby i opuściłem łazienke. Ruszyłem do pokoju i spojrzałem na zegar, który wskazywał godzine 12;10, cholera ile czasu tam spędziłem? Ubrałem się w czarne joggery, niebieską koszulke i pomarańczową bluze, po czym opuściłem pokój wychodząc do kuchni, aby zjeść coś przed wyjściem. Padło na sałatke z kurczakiem. Przeczytałem kartke na której było napisane, że rodzice pojechali do sklepu i zacząłem jeść. Gdy skończyłem, odłożyłem talerz do zmywarki, spojrzałem na zegarek na mikrofali, który wskazywał godzine 12:40. Cholera! Jak ten czas szybko leci! Pobiegłem po schodach, wziąłem telefon, portfel i klucze po czym zbiegłem na dół. Zakluczyłem drzwi i ruszyłem w strone miejsca spotkania. Oby tylko Lily nic nie zauważyła...
Po 11 minutach dotarłem na miejsce, zegar wskazywał godzine 12:54
Ufff, zdążyłem. Zaraz pewnie pojawi się mój mały skarb. Gdy kończyłem tą myśl na horyzoncie pojawiła się smukła bruneka, to Lily! Radośnie jej pomachałem, na co ona odpowiedziała śmiechem i takim samym gestem.
Podbiegłem do dziewczyny i poprostu ją przytuliłem... Dziewczyna lekko się zdziwiła lecz po chwili oddała uścisk i wtuliła się w moje ramiona.
-Hejcia, Paul.- Powiedziała cichutko, nie puszczając moich ramion.
-Hejka mała. Tęskniłem bardzo.- Odpowiedziałem całując ją w czoło. Dziewczyna zrobiła ogromne oczy ze zdziwienia.-Oj nie patrz się tak i chodź!.- Złapałem dziewczyne za ręke co również ją zaskoczyło i ruszyliśmy w strone naszego miejsca na ziemi...
**
Siedzimy tu już jakieś 5 godzin. Rozmawiając o najróżnijszych sprawach, rzucając kamyczkami w wode, szturchając się. Jest idealnie. Ona jest idealna. Chce żeby była moją kobietą, nie chce nikogo innego...
-Lily?- Zapytałem patrząc jej prosto w oczy.
-Tak, Paul?- Było słychać zdenerwowanie w jej głosie.
-Chciałabyś... Zgodziłabyś się pójść ze mna na randke...?- Zapytałem i czułem ciepło, które opływało moją twarz.
-Coo? Na randke... Naprawde...? Nikt nigdy nie zaprosił mnie na randke... Paul...- Dziewczyna zakryła ręce pod twarzą, nie wiedząc co ma powiedzieć.
-Zrozumiem jeśli...
-Tak!- Przerwała mi krzykiem.- Zgadzam się!
-Naprawde?-Zapytałem, będąc w lekkim szoku.
-Tak!- Rzuciła się w moje ramiona, będąc chodzącym szczęściem.
-Cudownie! Więc jutro o 17 u mnie?- Zapytałem składając na jej czole już drugi pocałunek tego dnia.
-Oczywiście, Paul.
Do końca wieczoru byliśmy wtuleni...

Przekleństwo [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz