Rozdział XXVI Dr. Jeckyll & Mr. Hyde

5 0 0
                                    

Adrian Chrząszcz ,,Przekleństwo,,

Rozdział XXVI

Dr. Jekyll & Mr. Hyde

Piekło. Zgnije w piekle. Zgnije w piekle, za to co chce zrobić... Ale musze... Nawet ona mnie opuściła. Osoba, która sprawiła, że byłem kimś. Osoba, która sprawiła, że świeciłem jak najjaśniejsza gwiazda. Zostałem sam. Zostałem sam. Nie mam rodziny. Nie mam mojej małej afrodyty. Został mi tylko głos w mojej głowie, będący złym mną. Nigdy mnie nie opuścił... To mój prawdziwy przyjaciel... Została mi tylko chęć zemsty... Chęć taplania się w krwi innych ludzi, chce by cierpieli. Chce żeby świat stał się moją rzeźnią. Chce stać się katem, mordującym z zimną krwią... Albo Juliuszem Cezarem, pokazującym kciuk skierowany w dół. Wszyscy umrą. Jestem mścicielem.

Mój wzrok utkwił w pistolecie, który obracałem w lewej dłoni. Idealnie pasował do mojej ręki. Pamiętam pierwszy wystrzał... Pamiętam swoją radość gdy ten fiut upadł obok swojej ździry... Nie do opisania....

Moja druga dłoń powędrowała na telefon. Wybrałem numer Lily tak jak kazał mi głos.

Sygnał.

Czerwona słuchawka.

Ten dobry frajer próbuje jeszcze walczyć i uratować swoją dziwke. Słysze go gdzieś tam w głowie. Jego prośby abym jej nie krzywdził. Jednak teraz to moja głowa. Moje ciało. Oczywiście, Moja dziwka.

Przyłożyłem pistolet do skroni, czułem jego opór, lecz z każdą chwilą słabnie.
NALEŻYSZ TERAZ DO MNIE PSIE. ZRÓB TO JESZCZE RAZ A PRZESTRZELE NASZ ŁEB NA WYLOT.

Nie... Nie... Nie rób jej krzywdy... Prosze...

ZAMKNIJ RYJ. ZROBIE CO BĘDE CHCIAŁ I DOPILNUJE ŻEBY CIERPIAŁA.

Słyszałem kilka cichych szlochów, jednak nie zwróciłem na nie uwagi. Z każdą chwilą słabie. Przejmuje nad nim kontrole. Dobro jest kroplą w morzu zła.

Opuściłem pistolet kładąc na kolanie. Ponownie wybrałem numer Lily i zadzwoniłem.

Sygnał.

Sygnał.

Sygnał.

-Czego chcesz?- Zapytał głos w słuchawce. Chce twojej śmierci suko.- Chyba wyraziłam się jasno, że nie chce cie znać. Jesteś dla mnie nikim.- Wycedziła przez zęby. Uważaj na słowa.

-Porozmawiać Lily...- Wysiliłem się na błagalny głos.- Musze z tobą porozmawiać...- Nie sądziłem że kłamanie będzie tak łatwe.

-Naprawde? Mamy o czym? Zdradziłeś mnie... Przespałeś się z jakąś suką... Zabiłeś 3 osoby... Wymieniać dalej?- Jej głos stał się nie równy. Prawdopodobnie poleciały jej pierwsze łzy. Wiem, że przyjdzie. Poprostu wiem.

-Chce cię przeprosić... Nawet jeśli miałbym błagać na kolanach cały dzień...- Udawałem smutny głos, jednak nie zauważyła. - Prosze Lily...

-Ale...- Tak! Złamała się. Jesteś już moja.- Dobrze ale jeśli nie będe chciała cię już słuchać, to nawet nie próbuj mnie zatrzymywać...

-Oczywiście Lily... Spotkajmy się pod naszą szkołą dobrze?- Zapytałem, prawie udając płacz. Załóż coś na czym będzie dobrze widać krew.- Będe na ciebie czekał. Właśnie wracam ze spaceru i okropnie tęśknie, chce porozmawiać...

-Dobrze Paul...- Złamałem ją... Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na łóżko.

Znowu podniosłem pistolet, aby sprawdzić ile naboi, znajduje się w komorze magazynka. 5. Wystarczy. Wszystkie są dla ciebie księżniczko.

Przekleństwo [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz