Rozdział XX Wybacz mi

2 1 0
                                    

Adrian Chrząszcz ,,Przekleństwo,,

Rozdział XX

Wybacz mi

Patrzyłem w miejsce, gdzie trumna właśnie opadała pod ziemie, zostawiając za sobą tylko straszne wspomnienia. Moje ręce pochnłonięte w krwi. Jego twarz zmasakrowaną. Ramiona oplatające moje. Delikatne niczym płatek śniegu. Gdy goniłem moją ukochaną, nie mogąc jej znaleźć. Samotność. Zabójczą samotność...

Patrzyłem w miejsce, gdzie stała Lily. Rozkoszowałem się samym spoglądaniem na jej włosy. Jej czarna suknia uwdatniała jej piękne plecy, włosy były spięte w idealnego koka. Chce zobaczyć jej twarz... Chce, chociaż przez chwile widzieć jej twarz... Te piękne oczy...

Trwając w letargu nie zauważyłem nawet, że ceremonia dobiegła końca. Poczułem delikatny dotyk na lewym ramieniu. Próbowałem odwrócić głowe, ale moje mięśnie zastygły w bezruchu. Były jak skała.

-C... Co ty... Tu robisz?- Usłyszałem zlękniony głos dziewczyny. Teraz jestem pewien... To ten dotyk. To ona... Czy ona się naprawde mnie boi?- Paul?

Miałem ochote rozpłynąć się w powietrzu. Wtopić w ziemię. Zniknąć.

Chciałem jej odpowiedzieć ale nie potrafiłem. Zapomniałem jak się mówi. Nerwowo przewracałem palcami, szukając liter, które posłużą mi do stworzenia zdania.

-Ja...- Tyle wyszło z prób ułożenia mojego zdania... Dlaczego ona nadal tu stoi? Dlaczego ona jeszcze nie uciekła? Jestem mordercą...

Cisza.

Cisza stała się bezgłośnym mordercą. Żadne z nas nie mówiło nawet słowa.

Wsłuchiwaliśmy się tylko w swoje oddechy i wiatr tworzony przez przejeżdzające samochody.

-Przepraszam...- Powiedziałem tak cicho, że nawet nie wiem czy usłyszała.- Nie wiem co we mnie wstąpiło... Wiem, że moje słowa gówno znaczą... Nie zwróce mu tym życia... Jednak chce żebyś wiedziała, że on pierwszy mnie zaatakował i że szukałem cię ale nigdzie cie nie było... Chciałem ci to wytłumaczyć...

-Paul... Paul... Ja... Wiem o tym... Wiem....- Szeptała patrząc mi prosto w oczy, czułem jak moje serce pęka widząc ją w takim stanie.

-Lily, Prosze cię wybacz mi...- Padłem na kolana. Świat zaczął mi się rozmawywać. Lily zaczeła się rozmazywać. Moje oczy spowiły się łzami i jedyne co widziałem to swoją żałość...- Jesteś moim całym światem Lily, prosze cię wybacz mi...

-Nie... Nie płacz... Prosze...- Jej głos zamienił się w szloch.

-Prosze... Prosze... Prosze... Prosze...- Powtarzałem jak mantre. Znikneło wszystko... Cały świat... Była tylko Lily, ja i mój płacz...- Pro...- Przerwałem w połowie słowa, czując jak obejmuje moją głowe, przyciskając ją do swojego brzucha.

Ona mnie dotkneła.

Ona mnie przytuliła.

Ona się mnie nie boi.

Czułem jak moje ciało rozpływa się pod wpływem jej dotknięcia... Tych delikatnych rączek, które znowu mnie obejmują... Wodospad moich łez, wysechł w tym samym momencie w którym ona mnie dotkneła.

-Wstań prosze cię... Dobrze?- Szeptała do mojego ucha. Skóra w miejscach na które spadło jej powietrze pokryła się dreszczami.- Nie klękaj przedemną... Nienawidziłam go... Zrobiłeś źle ale jednak nie moge cię o to winić... Zrobił mi tyle krzywdy...

-Lily... Nigdy więcej cie nie skrzywdze...- Powoli podniosłem się z kolan, znajdując się na równo z moją ukochaną.- Kocham cię...- Wyszeptałem do jej ucha.

-Ja ciebie też...- Odpowiedziała patrząc mi prosto w oczy.

Połączyłem moje usta z jej, na twarzu dziewczyny pojawił się uśmiech. Znowu czułem to uczucie. Znowu czułem jak jej pocałunek sprawia, że się rozpływam... Moje nogi stawały się jak z waty... Serce biło mi zdecydowanie za szybko...

Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu.

-Chodź, odprowadze cię.- Złączyłem nasze ręce idąc w strone jej domu.

**

Czułem jak wraca do mnie szczęście... Znowu mam dla kogo żyć. Znowu jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Posprzątałem odłamki lustra i butelki po piwach myśląc, że jestem załosny.

Usiadłem na łóżku, włączyłem laptop i rozpocząłem poszukiwana prezentu dla Lily.

Za dwa dni ma urodziny... A ja przez całą tą sytuacje o tym zapomniałem...

Chciałbym zrobić coś oryginalniejszego niż tylko kwiaty i czekoladki.

Słyszałem, że po jutrze swój koncert mają ,,Imagine Dragons,,. Czyli drugi ulubiony zespół Lily. Myślę, że stać mnie na bilety dla nas.

Wszedłem na strone wydarzenia, koncert będzie miał miejsce w ,,Syndicate Club,, a bilety odziwo są w przestępnych cenach. Nie lubie klubów, jednak dla Lily zrobie wszystko...

Kupiłem dwa bilety, po czym wykręciłem numer mojej księżniczki. Odebrała po dwóch sygnałach.

-Halo?- Zapytał głos w słuchawce.

-No malutka, wpadasz jutro do mnie na noc, a po jutrze zabieram cię na coś niesamowitego. Nie próbuj się wykręcać bo cie tam zaniose.- Pokręciłem palcem tak jakby miała to zobaczyć.

-Ale... Ale...- Jąkała niepewnym głosem.

-Żadnego ,,ale,, piękna!- Wyjaśniłem zanim zdążyła dokończyć myśl.- Załóż tą cudną sukienke.

-No dobrze, głupku.- Burkneła.

-Co tam powiedziałaś moja droga?- Zapytałem udając, że nie rozumiem co powiedziała.

-Słyszałeś.

- Ktoś tu się prosi o kareee...- Specjalnie przeciągnąłem ostatnią litere.

-A spadaj, pa!

-Papa piękna!- Rozłączyłem się kładac telefon na biurku gdy ja sam położyłem się na łóżku. 

Przekleństwo [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz