Rozdział VI Magiczne miejsce

3 2 0
                                    

Adrian Chrząszcz ,,Przekleństwo,,

Rozdział VI
Magiczne miejsce

Od wczoraj, gdy pożegnałem się z Lily, ciągle chodziłem uśmiechnięty na myśl o niej i spotkaniu, Zapomniałem nawet o tym przerażającym głosie. Nie byłem dziś w szkole, natomiast od dwóch godzin stoje w łazience szykując się a także poprawiając najmniejsze zgięcia na koszuli. To nawet nie randka, tylko spotkanie, dlaczego się tak stresuje? Co prawda nigdy nie czułem takiego uczucia do żadnej kobiety, ale jednak chyba przesadzam...
Moi rodzice stwierdzili że chyba się zakochałem, ale to nie prawda, poprostu chce dobrze wypaść przed Lily...
**
-Ja wychodze!- Krzyknąłem z przed pokoju, otwierając drzwi.
-Dobra!- Usłyszałem głos mamy.
Wyszedłem na ulice kierując się w strone miejsca spotkania. Do pointland mam 10 minut na piechote, wiec szedłem powolnym krokiem, zważywszy, że zegar wskazywał godzine 14:00, chociaż jakby nie było fajnie bedzie pokazać, że jest się punktualnym. W moich słuchawkach leciał Lil peep, a dokładnie ,,Broken Smile,,, który towarzyszył mi podczas wędrówki.
Jeśli mam być szczery to troche dziwi mnie, że taka cichutka osóbka jak Lily mieszka w jednej z najbezpieczniejszych dzielnic Sovington. Jednak moje rozmyślania dobiegły końca, gdy doszedłem w umówione miejsce. Był to swego rodzaju park, chociaż może park to troche zbyt duże określenie, było tu kilka drzew, kilka ławek i stosunkowo mało ludzi. Usiadłem i oparłem się na ławce, obok której sie pożegnaliśmy ostatnim razem, oczekując na brunetke. Musze przyznać, że serce podchodziło mi do gardła.
Po około 5 minutach, dostrzegłem brunetke idącą w moją strone. Wyglądała poprostu niesamowicie. Jej włosy spięte w idealnego koka podkreślały jej obłędne brązowe oczy. Na szyi wisiał naszyjnik, któremu nie mogłem przyjrzeć się dokładnie z daleka. Miała na sobie cudowną czerwoną sukienke. Ona chyba też wzieła to spotkanie bardzo poważnie.
-He.. Heej.-Wypowiedziałem zapatrzony w nią. Tym razem ja zacząłem się jąkać a jej policzki oblały rumieńce.- Ślicznie wyglądasz Lily...
-Hej...- Odpowiedziała spuszczając głowe w dół, z lekkim uśmieszkiem.-Napra... Naprawde ci sie podobam?-Wyglądała jakby płomienie, na ja jej policzkach rzeczywiście ją paliły. To strasznie urocze.
-Taaak! Wyglądasz obłędnie!- Krzyknąłem unosząc ręce do góry, natomiast brunetka zaczeła się śmiać widząc mój gest.
-Dziękuje Paul!- Na ustach kobiety, było widać piękny uśmiech.
-Więc, jest miejsce w które chciałabyś pójść?- Zapytałem drapiąc się po karku.
-Taaak. Chciałabym pokazać ci moje wyjątkowe miejsce...-Mówiła tajemniczo.- Nie wiem, dlaczego tak uważam, ale jesteś wyjątkowy... Mam nadzieje że ci sie spodoba!
Czy ona właśnie powiedziała że jestem wyjątkowy? Nie, nie chyba musiało mi się przesłyszeć...
-Pewnie, jest wyjątkowe Lily...
Powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę tajemnicznego miejsca. Lily po prawej a ja po lewej stronie.
-Jakiej muzyki lubisz słuchać Lily?- Zapytałem zaciekawiony.
-Rock i Jazz.- Odpowiedziała.- Moja mama jest polką, umiem mówić też po polsku, dlatego bardzo lubie zespół ,,IRA,,. A ty?
-Głównie rap, ale gdy jakiś utwór mi się spodoba to poprostu go słucham.- Uśmiechnąłem się w jej strone.- Jeśli bedziesz chciała to w wyjątkowym miejscu będziesz mogła pokazać mi ten zespół.
-Naprawde chciałbyś?- Zapytała zdziwiona.
-Taaak, skoro ty to lubisz to pewnie jest swietne!- Krzyknąłem szturchając lekko w ramie, na co dziewczyna wybuchła śmiechem i natychmiastowo mi oddała.
Rozmawialiśmy tak 40 minut. Ciągle wygłupiając się i wybuchając śmiechem. Po Lily było widać, że lekko się stresuje natomiast nie jąkała się, było widać również, że jest uśmiechnięta na myśl o tym miejscu. Moje serce biło bardzo szybko, jej obecność wprawiała mnie w stan swego rodzaju euforii, mimo iż rozmawiałem z nią drugi raz w życiu. To jest ta miłość od pierwszego wejrzenia?
Mijaliśmy domki jednorodzinne, potem weszlismy na dróżke prowadzącą przez las. Słońce powoli zachodziło, światło padające przez konary i gałęzie drzew tworzyło pomarańczową poświate. Lily zaczeła nucić pod nosem jakąś piosenke, która odrazu wpadła mi w ucho. Jak ona to robi, że jest taka słodka?
Po następnych 30 minutach słońce całkowicie znikneło, zostawiając las tonący w mroku.
-Zamknij oczy!- Krzykneła podekscytowana Lily.- Prooszeee.
-Dobrze Dobrze! Już!- Odkrzyknąłem śmiejącym się głosem.
Lily staneła za mną, zamykając moje oczy pod swoimi dłońmi. Cholera, jej dotyk był taki... Delikatny, Przyjemny...
Przez chwile poruszaliśmy się w przód. Słyszałem jej każdy oddech... Miałem ciarki... Chyba to zauważyła bo zachichotała.
-Otwórz oczy Paul...- Mówiła rozmarzona.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem piękne jezioro, z wodą w kolorze granatowym... Idealnie czyste, odbijające księżyc w tafli... Wokół nie było nikogo, byliśmy zupełnie sami. Wokół jeziora rozciągała się polana, wokół której był las przez, który szliśmy. To miejsce miało niepowtarzalny klimat. Ciekawe czy ona też go czuje? W tym miejscu unosiła się aura Lily. Powietrze pachniało jej zapachem...
-Jest... Jest tu pięknie Lily..- Wyszeptałem, przecierając usta ze zdziwienia.- Jak znalazłaś to miejsce?
-Kiedyś poprostu chodziłam po lesie słuchając muzyki. Uwielbiam poprostu chodzić po dworze gdy coś mnie dręczy... Aż wkońcu trafiłam tu i uczyniłam z tego miejsca swoje miejsce na ziemi.
-Wow.- Brakowało mi słów.
- Chodź usiądziemy...- Zaproponowała.
-Jasne...- Od razu ruszyłem za dziewczyną.
Usiedliśmy na czymś co przypominało ławke, wpatrując się na przemian w jezioro i siebie. Nawet w tych ciemnościach, jej oczy błyszczały jak tysiące gwiazd. Jej wzrok przenikał mnie, lecz tak... Tak przyjemnie...
-Wiesz Paul...- Wyszeptała patrząc mi w oczy.- Czuje, że jesteś wyjątkowy... Czuje, że nie jesteś typowym chłopakiem w naszym wieku... Dlatego cie tu przyprowadziłam, jesteś pierwszą osobą której pokazałam to miejsce...
-Dziękuje Lily, To naprawde... Naprawde bardzo miłe...- Pierwszy raz w życiu czuje to uczucie. Pierwszy raz czuje, aż taką troske o drugą osobe...- Wiesz Lily, Jeśli mam być szczery to jesteś najpiękniejsza osobą jaką w życiu widziałem... Twoje oczy są głebokie jak morze i błyszczące jak najjaśniejsze gwiazdy... Twój uśmiech, nigdy takiego nie widziałem... Jest chyba najszczerszy i naszczęśliwszy na całym świecie...
-O boże...- Dziewczynie poleciały po policzkach łzy.
-Ey nie płacz prosze, nie chce żebyś na pierwszym takim poważniejszym spotkaniu już przezemnie płakała.- Uśmiechnąłem się, łapiąc dziewczyne za głowe. Poczułem jak jej ciało się wystraszyło mojego dotyku, aby po chwili się rozluźnić z cichym jękiem. Jej dotyk też sprawiał ogromną ulge... Chcę chronić ją na zawsze. Chce być jej. Chce by patrzała na mnie tymi oczami każdego dnia... Chce żeby każdego dnia przechodziła nimi przez każdą komórke mojego ciała...

Przekleństwo [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz