-Halo?
-Dzień Dobry.
-Dzień Dobry?
-Podobno pani jest najbliższą osobą pacjentów.
Wiedziałam już o co chodzi i w głosie miałam płacz.
-Jakich pacjentów?
-Jana Dąbrowskiego i Antka Lewandowskiego. Czy pani Wiktoria Lewandowska przy telefonie?
-Tak, a w jakim szpitalu?
-Na ulicy Świętego Józefa.
-Dobrze zaraz przyjade. Dowidzenia.
-Dowidzenia.
Połączenie zakończone.
-Kto dzwonił? Jasiu?
-Nie. Dzwonili ze szpitala.
-Ale chodzi o chłopaków.
-Tak.
-Marek wsiadamy w samochód i jedziemy. A na jakiej ulicy?
-Na Józefa.
Pojechaliśmy do szpitala.
Wchodzimy do szpitala, a ja nagrywam instagrama.-Hej kochani jestem w szpitalu z ciocią i wujkiem i ja z Jasiem nie będę przez przynajmniej tydzień aktywna serwus.
Nagranie wysłane.
Podeszliśmy do recepcji.
'Przepraszam w jakiej sali jest pan Jan Dąbrowski-zapytałam
-W sali 25.
-A pan Antek Lewandowski?
-W sali 45.
-Dziękuję.
-Ciociu ja idę do Jasia, a wy idzicie do Antka ja do was przyjdę jak będę chciała iść.
-Okej.
Poszłam do sali w której był Jaś. Wśrodku był lekarz. A Jaś był nieprzytomny. Weszłam do środka.
-Dzień Dobry.
-Dzień Dobry. Pani Wiktoria Lewandowska?
-Tak.
-Pani jest dla pacjenta kim?
-Dziewczyną.
-Dobrze to czy osoba jest pełnoletnia?
-Tak. A co się stało?
-Pan Jan chciał uratować dziecko i we dwójke wpadli pod samochód. Pan Jan jest w stanie krytycznym może w każdej chwili umrzeć ale także w każdej chwili może się poprawić.
Ja się rozpłakałam mój chłopak który jest ze mną dopiero prawie miesiąc może umrzeć i to przez jakieś głupią kłutnię.
-A gdzie są jego rzeczy?
-Tu na krześle.
-Dobrze dziękuje.
-To ja ide jakby coś jestem w pokoju obok dowidzenia.
-Dowidzenia.
Wstałam i wzięłam ze spodni Jasia telefon i zadzwoniłam do rodziców Jasia.
Połączenie odebrane.