-Co?
-Kręci mi się mi się w głowie...
Jaś upadł na ziemię. Zadzwoniłam po karetkę. Miał lekko rozbitą głowę po upatku. Pojechaliśmy do szpitala. Pare razy ratowali mu życie. Jak byliśmy już w szpitalu. Za chyba 5 razem nie przeżył. Myślałam, że to już koniec, że to tylko jakiś pojebany koszmar ale niestety to był real! Lekarze pozwolili mi się z nim pożegnać. Wpadłam do sali jak poparzona.
-Jasiu skarbie? Słyszysz mnie? Wiem, że mnie kochasz ale objecuje ci, że za niedługo będziemy już razem!-mówiłam przez łzy.
Wyszłam z sali.
Pobiegłam do łazienki na szczęście miałam przy sobie scyzoryk. Zaczęłam się ciąć. Jedna kreska, druga, trzecia. Szczerze fascynowało mnie to. Widziałam krew która leci na zlew. Dużo krwi. Coraz więcej! I więcej! Robiłam coraz więcej i coraz głebsze kreski na rękach! Aż w końcu straciłam przytomność. Wiem, że ratowali mi życie ale mi go nie uratowali. W końcu zabrano mnie w odchłań! I zobaczyłam Jasia! Przytuliłam się do niego i pocałowałam. W końcu byłam przy nim i teraz nic nas nie rozłączy!~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I to już koniec historii! Mam nadzieję, że wam się spodobała książka! Jak tak to wiecie ⭐, followki i komy zawsze mile widziane i co bez zbędnego przedłużania!
Baju!