Wysiedliśmy z auta i poszliśmy do kościoła.
Usiedliśmy na zarezerwowanych miejscach dla rodziny. Ciocia do nas podeszła.-Hej Wika!
-Cześć ciociu! - wstałam i przytuliłam się do niej.
-A ty to pewnie Jan?
-Tak. Ale prosze nie mówić Jan tylko Jaś albo Janek.
-Dobrze... a czemu tak wogóle usiedliście tu?
-A co źle usiedliśmy?
-Tak, bo z przodu są specjalnie zarezerwowane miejsca dla dziecka, rodziców i chrzestnych.
-Aha...to już się przesiadamy, a Antoś jest?
-Tak jest.
I ciocia poszła, bo przyszli kolejnie goście, a my spokojnym kroczkiem szliśmy na przód.
-A kto to ten Antoś?- zapytał Jaś
-Brat Zuzi.
-Aha...
Usiedliśmy z przodu po chwili msza się zaczeła.
Chwile później.-Zapraszamy rodziców i Chrzestnych z Zuzią.
Podeszliśmy.
-Zuzanno, Wiktorio ja ciebie chszczę. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.-mówił ksiądz.
A mi się tak miło zrobiło, że drugie imię jej dali po mnie.
Zresztą ja też tak miałam ta ciocia była moją chrzestną i mam imiona takie: Wiktoria, Patrycja, Ania.
Imię Wiktoria nadali mi rodzice.
Imię Patrycja dostałam po cioci na chrzest.
A imię Ania wybrałam sobie ja na bierzmowanie.Po mszy.
Przed kościołem-Ciociu to drobnostka dla Zuzi.
-Dziękujemy.
-Antoś chodź tu na chwilkę - powiedział Jaś.
-Dobrze...
-Ile masz lat?-zapytał.
-5.
-Wow to duży chłop z ciebie. Masz czekolade.
-Czym jesteście?-zapytała ciocia.
-Autem-odpowiedziałam.
-A możecie wziąść Antka?
-No jasne-powiedział Jaś.
-Dzięki...
Auto mieliśmy koło Biedronki, a to kawałek drogi. Więc zaczęliśmy iść.
-Antoś chcesz na barana?-zapytał Jaś.
-Tak!-krzykął
Jaś chyba naprawde się zakumplował z Antkiem.
-Antoś, a cieszysz się, że przyjechaliśmy?