14

3.3K 94 7
                                    

Wzięłam głęboki oddech i opuściłam dzielącą nasze twarze powierzchnię. Odwróciłam głowę spotykając się twarzą w twarz z NIM...

- Myślisz laluniu że jak jesteś Black Quinn [ dop. Aut. Tak QUINN macie ból dupy!? ] to możesz sobie ze mną wygrywać!?- zaczął krzyczeć. Ja widząc tego człowieka nie byłam w stanie z siebie nic wykrztusić. Kiedy już wkładał rękę przez szybę żeby mi przywalić kliknęłam szybko dwa razy przycisk odpowiadający za opuszczanie i podnoszenie szyby. Szkło natychmiast poderwało się do góry odcinając mężczyźnie środkowy palec, który osunął się po wewnętrznej stronie szyby zostawiając po sobie krwawą smugę. Korzystając z dezorientacji faceta odpaliłam silnik i z pieskiem opon wyjechałam ze spalonej części miasta.

Pokierowałam się na obwodnicę a potem wjechałam w las. Nie mogłam ryzykować tym, że mnie śledzą miałabym tylko dodatkowe problemy. Jadąc pomiędzy gęstymi drzewami włączyłam przypadkiem inną playlistę. Zrobił się mroczny, ale przyjemny klimat. ( piosenka z medii idzie w ruch) Słuchałam spokojnej muzyki obserwując drzewa oświetlone jedynie reflektorami i delikatnym światłem księżyca przedostającym się przez czarne, gęste obłoki. Opuściłam szyby i zaciągnęłam się zapachem wilgotnego, nocnego lasu. Nie zauważyłam gdy zjechałam w inną drogę. Zorientowałam się dopiero gdy wyjechałam na wysoki klif. 

Ciekawa widoku wysiadłam z auta biorąc wcześniej glocka i chowają go w tylnej kieszeni. Wyłączyłam silnik zabierając ze stacyjki kluczyki ale pozostawiając nadal grającą piosenkę. Podeszłam do krawędzi, a wiatr rozwiał mi włosy. Widok zapierał dech w piersiach. Oświetlone wieżowce i ulice robiły niesamowite wrażenie z tej wysokości.

Nie miałam pojęcia że San Francisco może być tak piękne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie miałam pojęcia że San Francisco może być tak piękne. 

Nagle usłyszałam za sobą szelest. Odwróciłam się. Oparty o mój samochód stał Viktor Zsasz ( pożyczyłam go sobie z Gotham. Moja najukochańsza postać Ever!! I OMG to zdjęcie z 2 sezonu nawet nie wiecie ile tego szukałam w galerii )

 Moja najukochańsza postać Ever!! I OMG to zdjęcie z 2 sezonu nawet nie wiecie ile tego szukałam w galerii )

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Cześć Viktor!- przywitałam się z nim. Ze wszystkich morderców i sadystów on był moim ulubionym.

- Angela jak my się dawno nie widzieliśmy...-

- No trochę zeszło. Mam nadzieję że nie jesteś zły o tamte dwie laski.- kiedyś w Sydney musiałam walczyć Z Viktorem i zastrzeliłam mu dwie pomocniczki. Takie wyjaśnienie sprawy.

- Ohh wybaczyłem Ci.- rzucił uśmiechając się w ten swój Viktorowy sposób.

- Swoją drogą nieźle się wozisz.- zaśmiał się.

- A Ty jesteś nieźle wyposażony.- odbiłam piłeczkę. Nie żartowałam on serio był uzbrojony po zęby. - Mów co chcesz Zsasz bo nie wmówisz mi że śledziłeś mnie przez całą obwodnicę i las po to żeby popodziwiać ze mną widoczki.- zakpiłam.

- Ahh tak! Szef kazał Cię zabić. Nic nowego. Także mimo że widzieliśmy się tylko trzy razy to muszę ci powiedzieć że jesteś spoko Ang. Tak mówię bo spotkamy się dopiero w piekle.- powiedział wyciągając z kabury swoje dwa pistolety.

- Aww Vik ja też Cię lubię, ale nie myśl że dam się tak łatwo zabić, pyśku. Pobawmy się trochę!!- krzyknęłam. Viktor aka pysiek odbezpieczył broń i zaczął we mnie strzelać. Szybko zrobiłam dwa salta i  machowe unikając pocisków.

- Chcesz żebym zginęła tak nudną śmiercią!? Weź przynajmniej jakiś większy kaliber!- no co za karczoch! Najpierw mówi że Cię lubi a potem wybiera takie sikawki! Zgodnie z moją prośbą Pysiek aka Karczoch wziął Kałacha. Uniósł brwi ( których tak apropo nie ma xD ) zadając mi nieme pytanie na które odpowiedziałam szerokim uśmiechem. Zaczął znów strzelać w moją stronę więc nie byłam mu dłużna.  Wyciągnęłam mojego glocka który przy kałachu wyglądał jak fiutek i zaczęłam strzelać. Robiłam to tak żeby go nie zabić tylko unieszkodliwić.

Nagle mi i Karczochowi skończyły się pociski. Odrzuciliśmy nasze bronie na bok i zaczęliśmy walczyć wręcz. Podchodziliśmy powoli w swoim kierunku patrząc sobie w oczy.  Nagle zamachnął się celujący w moją piękną twarzyczkę. Zrobiłam szybki unik i spróbowałam uderzyć go w brzuch. I tak zaczęła się niezła  jadka. Prawy sierpowy, lewy sierpowy, kopniak z półobrotu. A temu wszystkiemu towarzyszyło spokojne i nastrojowe Swim które chyba ustawiło się na powtarzanie. Na chwilę wsłuchałam się w piosenkę i straciłam koncentrację co Viktor z przyjemnością wykorzystał. Podciął mi nogi a gdy upadałam kopnął mnie w prawy bok przez co poleciałam do krawędzi. Nim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować spadłam z klifu.

W ostatnim momencie złapałam się wystającego pręta.

- Żegnaj Ang! Byłaś serio spoko osobą!- usłyszałam słowa Viktora skierowane do moich, jak przypuszczam już zwłok a następnie jak dzwoni do kogoś mówiąc że robota skończona i jego oddalające się kroki. A ja zostałam sama zwisając z klifu 500 metrów nad ziemią... 

*****************

Więc w tym rozdziale jeszcze  nie tłumaczę kim jest tajemniczy on ale pojawił się Zrazik aka Karczoch aka Pysiek aka Viktor! Rozdział ma 770 słów! I powstał na prośbę   PizgajKAPISZONIE WIDZISZ JEDNAK JEST DZIŚ A NIE JUTRO WIECZOREM! No więc mam nadzieję że wam się podoba czy coś i pa ja idę spać bo jutro o 6 trzeba wstać! (Ty nigdy nie wstajesz o 6 przestań kłamać) 26.04.2020

My Bad Sister [ Poprawki! DZIWACTWO!!! ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz