Statki abordażowe były już blisko. Porucznik Mallaby rzekł do Willa:
-Jak to się zacznie, bierzesz swą dziesiątkę i zajmujesz mostek, zrozumiano?
-Tak jest! - odparł Will niepewnie. Mallaby go zapytał:
-O co chciałeś mnie zapytać?
Świetnie mnie zna.
-Gdzie będzie Raviela Gravel? - zapytał z lekkim niepokojem. Wiedział, co była w stanie uczynić, nasłuchał się bowiem o niej sporo w czasie swej służby na Kornelis. Nie sądził, by podołał jej w walce.
-Zapewne gdzieś razem z innymi najemnikami, w pomieszczeniach dla pasażerów. Raczej nie spotkasz jej na mostku, jeśli o to ci chodzi - oparł Mallaby swym irytującym, protekcjonalnym tonem. Czyli może być na mostku, pomyślał Will nerwowo. Uspokoił się, wezwał do siebie swych ludzi i stanęli zaraz za dwudziestoma szturmowcami z pierwszej linii.
-Napieprzajcie z tych pól osłonowych jak tylko się da, jak będziemy biec, jasne? Granaty dymne i błyskowe nie przeszkodzą im w strzelaniu na oślep - powiedział podirytowany do swych podwładnych.
-Tak jest! - odpowiedzieli mu.
-Uwaga, uwaga - odezwał sie głos pilota z głośnika. - Wszyscy na pozycję, rozpoczynamy odliczanie. 20, 19 18, 17, 16...
Szybkie poprawianie broni. Wszyscy ustawieni byli naprzeciwko magnetycznych wrót.
-10, 9...
Jest może 30, może 40. Plus Raviela i piloci, może paru gwardzistów. Nas - pięć oddziałów po 60. Pójdzie lekko.
-6, 5, 4, 3, 2, 1...
Statkiem przechwytującym wstrząsnęło. Po chwili ustabilizował się. Magnetyczne wrota otwarły się, rozwierając zewnętrzną część wejścia na statek. Żołnierze pierwszej linii rzucili trzy ładunki wybuchowe w drugie drzwi.
-Padnij! - rozległ się krzyk porucznika. Padli. Rozległ się huk. Po chwili z drzwi stały się wspomnieniem. Zostały tylko porysowana, trzecia warstwa wejścia, czyli szklane wrota.
-Wstawać! Ognia! - krzyknął porucznik na całe gardło. Pociski plazmowe i pociski z karabinów Gaussa rozwaliły szybę i dwóch Gwardzistów Federacji, którzy nawet nie zdążyli wcisnąć spustów.
-Pierwsza linia, naprzód! - krzyknął Mallaby. Wyrwali do przodu. W tym momencie wybiegł im naprzeciw wrzeszczący najemnik. W ręku miał lufę od miotacza ognia, na plecach charakterystyczny pojemnik.
-Gińcie, skurwysyny! - wrzasnął. Z miotacza wypełznął strumień ognia. Trzech żołnierzy błyskawicznie spłonęło, dziesięciu zajęło się jak pochodnie. Will, wciąż stojący za magnetycznymi wrotami zaklął pod nosem, pochwycił od swego podwładnego ciężki karabin i strzelił. Przestrzelił dwóch Synów Optimy, którzy biegali, płonąc, ale pocisk poleciał dalej. Przeszedł przez brzuch najemnika i wbił się w pojemnik na jego plecach, w którym znajdowała się zasilająca miotacz substancja.
Potężny wybuch rozerwał najemnika i dobił pozostałych, próbujących ugasić się żołnierzy pierwszej linii. Ściana ognia zasłoniła im widok, zajęły się też ściany. Gorące powietrze uderzyło w czekającą w statku przechwytującym resztę oddziału.
-Sierżancie, melduj! - krzyknął przez aparat łączności porucznik, kierując się do dowodzącego oddziałem 2 podoficera.
-Sforsowaliśmy wrota z drugiej strony. Napotkaliśmy mocny opór, ale nasza siła rażenia spycha ich w głąb statku.
-Wyślijcie część oddziału w naszą stronę. Bez odbioru - odpowiedział oficer.
![](https://img.wattpad.com/cover/127472455-288-k547998.jpg)
YOU ARE READING
Gwiezdny Pył
Science FictionNadeszła pora na science-fiction. "Gwiezdny Pył" to seria powiązanych ze sobą opowieści. Dzieją się w Dziesiątym Sektorze, stosunkowo dalekim od Ziemi. Federacja zabiera się za rozprawienie się różnymi metodami z konkurencją w Sektorze. I bynajmnie...