Zagłada Fortu Świętej Trójcy: James McSulivan i pochopność w działaniu

19 1 2
                                    



Krążownik Federacji osiadł na wielkiej skale. Prokonsul James McSulivan stanął przy szybie. Ogień i dym nad Fortem Świętej Trójcy. Gdzież jest ten Fisher. Ach, miałem dobry pomysł, żeby mianować go generałem z pominięciem pewnych procedur. Ma swój obiecany stopień generała. Pułkownik Fisher zdradził siły Konfederacji i przeszedł na stronę Federacji, dzięki czemu wojna się przyspieszyła na korzyść tych drugich.

-Przybył generał William Fisher, panie prokonsulu – usłyszał głos z głośnika.

-Dawajcie go tutaj – odpowiedział James. Po chwili wszedł do środka rzeczony generał.

-Dobry wieczór, prokonsulu.

-Mów mi McSulivan, Fisher.

Prokonsul zrobił sobie drinka i usiadł i gestem zachęcił generała do tegoż samego. Gdy tak się stało, stuknął się z generałem szklaneczką i rzekł:

-Gratuluję zwycięstwa. Spora w nim twoja zasługa, Fisher. Wszak dowodziłeś generalnym natarciem.

-Ano. Przywódcy Kornelis zginęli w kościele. Jeszcze trwają ostatnie zmagania, tu i ówdzie się pozamykali i zabarykadowali. Ale to już ostatnie walki. Fort zdobyty. Zbudujemy tam naszą bazę.

-Rada Federacji jest zadowolona. Mianuje cię stałym uczestnikiem obrad. Chcemy, by oprócz bazy przy Forcie powstała baza sił specjalnych na Płaskowyżu Nazanajskim. Ma to być baza podsłuchowo-zagłuszająca, bo bez tego będzie w Kornelis jak w lesie. Jeszcze brakuje nam silnej partyzantki do tego całego bajzna.

-Oczywiście – mruknął William popijając. – Tak będzie. Musicie mi przysłać specjalistów, bo Kornelijczycy wszystkie swoje projekty zniszczyli. Trzeba zbudować od zera. I pytanie, co uczynimy ze wziętym do niewoli marszałkiem.

Prokonsul westchnął ciężko i powiedział:

-To jest największy problem. Nie wypuścimy go. Zarazem Qrth wysłał do nas poselstwo, które żąda wypuszczenia Babička i uczynienie go dowódcą jakiegoś szwadronu w jakiejś planecie przy nich. Twierdzą, że trzy czwarte wybitnych dowódców znajduje się w naszych rękach w jakiś sposób. Rzekomo naruszyliśmy równowagę w Sektorze.

-Co jeśli odmówimy...? – zapytał zamyślony Fisher.

-Mają zaatakować lokalne planety, które są pod naszą władzą. Źródła ważnych surowców. Pomijając fakt, że Qrth ma działa międzyplanetarne, które mogą posłać turbobomby atomowe na te planety, to dysponują oni bardzo sprawną armią i potencjalnym wsparciem Partillian. Ostatnio Qrth wysłał flotę ekspedycyjną na Fars. Pamiętasz tę planetę? Od dawna wspiera Synów Optimy, a Qrth sprzeciwiał się interwencji Konfederacji „w pobliżu zasięgu ich wpływów, która zniszczy równowagę, zdrową konkurencję gospodarczo-polityczną i zadowolenie konsumentów w lokalnym układzie". Teraz Qrthyjczycy spustoszyli tę planetę, a jej mieszkańcy błagają Federację, by zechciała ich anektować. Dokonała tego flota ekspedycyjna. A mają ich szesnaście. I trzy zwykłe, inwazyjne floty.

-Mogą, jeśli zechcą, posłać z dymem całe nasze wpływy w tej części Sektoru... Widziałem raport naszych taktyków z Akademii Wojskowej. Dla zdobycia Qrth potrzebujemy przerzucić tam połowę naszych wojsk. Przy stracie co najmniej jednej trzeciej mamy szanse na powodzenie... Oczywiście, jeśli Partillianie nie wesprą swego lenna.

-Z powodu tych sługusów Partillian potrzebujemy wdrożyć alternatywne rozwiązania.

-Co z tym pomysłem kapitan Ravieli Gravel? – zapytał generał.

-Zapoznałem się z tym, co mi przesłałeś, Fisher - powiedział, uśmiechając się aprobująco, prokonsul. - Wygląda na to, że Babiček jest pogrążony. Wszystko przemawia przeciwko niemu. Jeśli skażemy go w legalnym procesie, Qrth nie będzie miało wiele do powiedzenia. Będzie można dalej się z nimi bujać na tej dyplomatycznej huśtawce. Zdążymy naonczas się przygotować na ewentualną inwazję.

-Tylko że kapitan Gravel twierdziła, że jest jeden szkopuł – powiedział generał. – Mówiła, że coś trzeba sfabrykować, bo inaczej nie wyjdzie. Nie wiem, niestety, co.

-Zapytajmy jej zatem... – rzekł McSulivan, ale Fisher tylko pokręcił przecząco głową.

-Została ranna i jest w śpiączce. Odzyska świadomość za parę dni...

-Za późno. Sprawą trzeba się zająć cito. Ale nasz kochany prokurator ze stolicy, Qiudcun, stwierdził, że możemy być niemal pewni wyroku po naszej myśli. Qiudcun będzie jednym z pomocniczych.

-Kto jeszcze?

-Jakiś lokalny koleś z New Oxford II... I John Grinning na głównego.

-Ten Grinning? Zgodzi się? - z wątpliwością w głosie zapytał generał. 

-Tak. Mamy tego dopilnować. Jak wydasz stosowne rozkazy tutaj, polecimy go przekonać. Mieszka na Sarnas. To niedaleko. Planeta tuż obok.

-Będę gotowy za dwie godziny, McSulivanie.

Rozstali się. Im szybciej, tym lepiej. Trzeba skazać marszałka. Raviela faktycznie dobrze się sprawdza. 

Gwiezdny PyłWhere stories live. Discover now