Jan Babiček (III)

7 2 0
                                    



Do celi wszedł John Grinning. Coś się dzieje.

-Prokuratorze... –zaczął mówić z nadzieją w głosie.

-Zabieram pana na Kornelis. Tam, przed obliczem Jego Ekscelencji Gregory'ego Jacksa będzie pan, wraz z Ravielą Gravel i Mehetem Bin-Islamem, odpowie pan w kwestii zbrodni, o które jest pan oskarżony.

-Panie Grinningu – powiedział Jan szybko. – Możemy to załatwić inaczej, przydam się panu, wielka wojna, a ja mogę być przydatny...

Twarz Johna Grinninga wygięła się w szyderczym grymasie i odparł on:

-Niebywałe. Wpierw pan Mehet Bin-Islam próbuje mnie przekupić niegodziwą mamoną, później Raviela Gravel składa mi niestosowne propozycje, a teraz pan postuluje pragmatyzm. Odpowiem panu jak tamtej dwójce: zamierzam zbudować na gruzach Konfederacji i Federacji sprawiedliwe imperium sektorowe, nie będzie w nim miejsca dla morderców dzieci.

Babiček zamilknął i posłusznie opuścił celę. Tam dwóch żołnierzy skuło jego ręce. Poszli razem w kierunku lądowiska. Znajdowali się w wielkim hangarze tego krążownika, na którym stały statki kosmiczne. Podeszli do najbliższego transportowca. Jan widział, że obok nich do innego statku Graham Levinsky ładuje ubraną na czarno „Unfriendly Diamond", a z drugiej strony Victor Qiudcun czyni do samo z Mehetem Bin-Islamem. Zbyt duża obstawa, nie damy rady się wyrwać... ale... zaraz!

-Ale przecież nie macie wystarczających dowodów przeciwko nam – zauważył głośno.

John Grinning odwrócił się, uśmiechnął drapieżnie. Drapieżna sprawiedliwość. Wyjmując i zapalając papierosa zaczął mówić:

-To już nieaktualne. Nie mieliśmy. Ale już mamy. Problem z wami jest, że dobrze to przeprowadziliście, ze strony sztuki operacyjnej wszystko bez zarzutu. Ale diabeł tkwi w taktyce i strategii. Zostawiliście wszystko, tak jak było, w podziemiach. Miejsce śmierci Grace Smith. Kamery, które zamontowałeś w podziemnych korytarzach. Kamerę w miejscu śmierci małej Grace. Z jej odczytu widać, że to byłeś ty. Że to ty zmusiłeś jej do wzięcia trucizny. Zostawiłeś ślady po włamaniu się do miejskiego monitoringu. W którym zresztą znaleźliśmy ujęcia Ravieli Gravel, szykującej się do strzału... Co ja ci zresztą będę mówił. Usłyszysz wszystko na rozprawie.

Rzucił papierosa na ziemię, przydeptał go i powiedział przez nadajnik radiowy:

-Skończyłem. Możemy lecieć.

Wsiedli, wystartowali. Trzy transportowce i eskadra myśliwców. Bez większych problemów wylądowali na Kornelis.

***

Jesteśmy zgubieni, myślał patrząc jak Mehet Bin-Islam miota się i wykłóca o każde słowo. Jak Raviela z uśmiechem wsypuje ich szefa. Ona wie, że jesteśmy zgubieni. Że nas mają. Nas, nie Meheta. I ona chce na koniec wkopać Bin-Islama. Grinning to geniusz, wiedział, że tak będzie. Jan łamiąc się głosem potwierdzał wszystkie przypuszczenia na swój i Ravieli temat. Czasem z poczucia jakichś resztek honoru odmawiał składania zeznań. Byli zgubieni. Nie wiedzą jeszcze wszystkiego. Może nigdy się nie dowiedzą. Ale to bez znaczenia, dowody są niepodważalne. Niemal spadł z krzesła, jak dowiedział się, że partilliański Qeran, który został wezwany jako świadek, jest funkcjonariuszem policji, Karolem Nesbym. A raczej nim był.

Niespecjalnie słuchał, gdy John Grinning wygłaszał ostatnią mowę. Uderzyły go tylko następujące słowa:

-Zbrodnie te są wyjątkowo brutalne. Dlatego domagam się dla całej trójki sprawców kary śmierci, wykonanej przez rozstrzelanie w przypadku Ravieli Gravel i Jana Babička, a w przypadku Meheta Bin-Islama przez powieszenie.

Tym razem nie było żadnego aplauzu, żadnej widowni. Ironia losu. Ośmieszyłem prokuratorów przy tłumie widzów, a on mnie – ledwie przy grupie strażników.

Wysoki Sąd w osobie JE Gregory'ego Jacksa przychylił się do postulatu.

***

Mehet Bin-Islam nie przyjął oferty spowiedzi świętej. Został wyprowadzony i powieszony na kornelijskim cedrowcu pustynnym.

-Macie prawo do spowiedzi świętej i przyjęcia komunii świętej – powiedział prokurator główny, zwracając się do Ravieli i Jana. Raviela Gravel wzruszyła ramionami i odparła:

-„Jeśli zrobiłam choć jedną dobrą rzecz w swoim życiu, to szczerze tego żałuję".

Jan spojrzał na nią. Potem odwrócił się do prokuratora i rzekł:

-Ja skorzystam.

Na znak Grinninga dwóch żołnierzy wzięło pod ręce byłego marszałka Kornelis i posadziło go obok siedzącego na uboczu benedyktyńskiego ojca.

-A ją wyprowadzić na egzekucję – powiedział John, wskazując Ravielę. Dwóch żołnierzy wzięło ją pod ręce i zaczęli ją wyprowadzać. Grinning szedł obok.

-Powiedz mi – rzekła ciężko Raviela. – O swojej żonie...

-Miała na imię Eleonora – powiedział prokurator spokojnie. – Kochałem ją. Nie żyje, zmarła przedwcześnie. Brakuje mi jej. Dlaczego pytasz?

-Nie mam żadnego osadzenia w tym, co było – odpowiedziała Raviela nadspodziewanie poważnie. – Nie mam dobrych wspomnień. Dla kogoś kto jest nikim, śmierć nie jest straszna.

Doszli na miejsce. Przed murem ustawiło się sześciu strzelców. Kierowanych przez sierżanta. Ten zasalutował prokuratorowi i powiedział:

-Jesteśmy gotowi.

-Dobrze – powiedział John: - Kapitan Ravielo „Unfriendly Diamond" Gravel! Jakieś ostatnie życzenie, ostatnie słowa?

-Chcę stać twarzą do plutonu egzekucyjnego. I nie chcę żadnej chusty na twarz – wycedziła Raviela. Widać było, że jest mocno zdenerwowana. Sierżant wziął ją pod ramię i ją ustawił.

-A ostatnie słowa? – zapytał Grinning. – Taka osoba jak ty na pewno ma coś ciekawego do powiedzenia na tę chwilę.

-Jest pan zabójczo przystojny, panie prokuratorze – odkrzyknęła Raviela. – Strzelajcie!

-Dziękuję – odparł John. – Sierżancie, wykonać!

-Raz, dwa, trzy... ognia!

Padły strzały. Raviela Gravel padła na ziemię. I już nigdy się z niej nie podniosła.

-Requiescat in pace... – mruknął prokurator. Po chwili wprowadzono Jana Babička. Były marszałek Kornelis był śmiertelnie blady, ale zachowywał spokój. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Niech żyje Kornelis!".

-No dobrze, to teraz trzeba ich pochować – powiedział John Grinning, zapalając papierosa. Zdecydowanie dobrze mi zrobi szklaneczka jakiegoś single malta przed snem, pomyślał, ale zrobiłem to. Zaciągnął się z poczuciem wielkiej ulgi. Pójdę sobie na mszę, którą zaraz arcybiskup odprawia. 

Gwiezdny PyłWhere stories live. Discover now