W jednym z mniejszych pokoi w kamienicy błysnęło światło pojedynczej świecy. Tliła się delikatnie dając złudne poczucie bezpieczeństwa w mroku. Czym jest jeden płomień do bezkresu ciemności?
Młodzieniec chwycił za wieczne pióro i przyłożył je niepewnie do pożółkłej kartki. W momencie kiedy to zrobił przed jego oczami pojawiły się bezkresy lasów, rzek, gór, promienie porannego słońca, nawet pierwszy śnieg. obrazy wydawały się mu głośne i nagłe, pełne entuzjazmu zakończone melancholijnym widokiem cichych płatków śniegu widocznych pod blaskiem latarni. Widział przez ten krótki moment tylko dłonie owinięte niezdarnie wełnianym szalikiem, uniesione ku górze. Wielkie śnieżynki roztapiały się na cieplej skórze.
Wypuścił pióro z ręki i otworzył szybko oczy. Wbił wzrok w zacienione biurko i zamrugał kilka razy.
Odchylił się spoglądając na okno. Nie zobaczył w nim nic poza swoim odbiciem przerzedzonym słabym blaskiem latarni z ulicy. Wypuścił z siebie głęboko powietrze gasząc świecę.Powtórzył próbę następnej nocy. Siedział nad kartką patrząc w nią uporczywie. Chciał skupić się na tym co zrobi. Ponownie przyłożył pióro, a ciemny atrament zabarwił kartkę.
Przymknął oczy, poczuł zapach letniego deszczu, fiołków i wiatru niosącego ze sobą wspomnienia. Załkał cicho kiedy wyczuł zapach mięty i miodu.Wiedział, że musi to skończyć, a jednocześnie nie chciał tego robić. Nie mógł dłużej poddawać się temu wszystkiemu.Pióro wypadło mu samoistnie z rąk kiedy chciał zrobić nieśmiały ruch nadgarstkiem. Szalę przeważył zapach siarki i gruzu. Dym rozniósł się po jego głowie zakradając się w najgłębsze zakamarki. Był w transie bojąc się tego co pamiętał jedocześnie nie mogąc się temu oprzeć. Otworzył oczy i popatrzył na to co udało mu się stworzyć. Na kartce widniała jedynie granatowa plama, jedyny ślad po tym, że w ogóle zabrał się do czegokolwiek.
Zrezygnował po raz drugi. Zostawił sobie ostatnią szansę. Inaczej wspomnienie o tym co się zdarzyło przepadnie wraz z nim. Zostawi po sobie zaledwie szepty i pogłoski tych co przeżyją, bądź opowiedzą o tym swoim dzieciom i wnukom przy kominku.
Zachowa sekret dla siebie, tylko w jego sercu.
Sam nie wiedział co ma począć. Nie był pewny czy lepiej będzie to z siebie wyrzucić bądź nie. Lecz wtedy czy ktokolwiek będzie pamiętał? Czy ma pamiętać? Co więc zrobić?W końcu kolejnego wieczoru siadł zdecydowany, chociaż lekko wystraszony przy biurku niepewnie biorąc pióro do ręki. Popatrzył się na kartkę z widniejącą już plamą i poczuł jak drży.
No dalej Tadeusz jesteś twardy, zrobisz to.
Pochylił się nad swym przyszłym dziełem i zaczął pisać. Słyszał w głowie śmiech, delikatny, ale wesoły. Przeplatany był odgłosami wybuchów, strzelanin. Słyszał śpiew ptaków i wodę przelewającą się przez górskie wodospady. Nie zatrzymało go to przed pisaniem. Stawiał dzielnie, choć chwiejnie kolejne słowa które miały stworzyć całość. Nie łamał się czując, że spisuje historię niczym kronikarz chcący odwzorować to co już minęło dla tych którzy jeszcze przyszli.
Jednak różniło to go od oschłych kronikarzy tym, że w swe słowa wkładać całe serce i duszę. Nadawał im życie ubierając w barwy jakie pamiętał, głos jaki sobie wyobrażał. Czuł, że robi to co powinien.Wiedział, że nie nadaje się na osobę która powinna takie rzeczy opowiadać, wręcz przeciwnie. A jednak nie mógł pozwolić na to, by to przepadło. Nie mógł znieść myśli, że to wszystko przeminie niczym poranna rosa. Zniknie wraz z nim.
Pisanie Tadeuszowi zajęło dużo więcej niż przypuszczał. Przerodziło się to w wielogodzinne poświęcenie pomieszane z tęsknotą, wyrzutami sumienia i w ostateczności- ciszą. Tylko cisza mogła oddać to co naprawdę czuł. Pusta.
Uczucie zatrzymania w czasie.
Jak podczas wielkiej zamieci, bądź ogromnego tłumu ludzi. Stracił poczucie czasu, a wszystko wokół niego zwolniło stawiając go za szkłem. Obserwował, ale nie czuł się już częścią całej owej „reszty".
Ostatnie co słyszał to gwizd pociągu.
To właśnie wyrwało go z wielkiego transu poplątanego z agresją, a jednocześnie spokojem.
CZYTASZ
Osiem Dni tygodnia~ Rudy i Zośka oneshoty
Historical FictionTydzień ma siedem dni, więc gdzie jest ósmy? W snach, tam się spotykają. Kiedy w szarej codzienności nie ma czasu na dodatkowy dzień.