W kalendarzu jest wciąż taki dzień

1.6K 148 25
                                    

Zośka westchnął nad szarym papierem położonym na biurku. Wbił wzrok w pakunek i starał się zebrać myśli.
Po wielu minutach kręcenia zabrał się za rozrywanie zszytego papieru. W środku leżała biała róża z oberwanymi kolcami. Wdzięczyła się samotnie na wszystkie strony ukazując swoje atrybuty.

Tadeusz wziął do rąk niepodpisany prezent pozostawiony na klatce schodowej i uniósł ją do góry. Uznał, że jest całkiem ładna, a nawet pachniała. Lubił te białe bo były czyste i nieskazitelne. Widać na nich było każdą, nawet najmniejszą skazę. Rosnące  na popiele szarzały, na krwi czerwieniały, a te czysto białe były nieskalane żadnym złem, idealne, tak to widział w swojej głowie. Nie miał pojęcia skąd osoba wysyłająca mu kwiaty wie jakie Tadeusz lubi.
Może to Alek, ten złośliwiec chce mu przypomnieć kto tu na dziewczynę, a kto nie. A może Rudy stroi sobie żarty. A może to od Hali? O tak, mogłoby być od Hali, ta wersja podobała się Tadeuszowi. Wyobrażał sobie jak Hala delikatnymi dłońmi z uśmiechem na ustach owija różę w papier i przytula ją do siebie ostrożnie.

Podniósł różę wyżej i zauważył coś do niej wczepionego. Mała karteczka wisiała na wstążce poruszana przez oddech chłopca.
Wziął ją do ręki i delikatnie oderwał. Przyjrzał się skrupulatnemu pismu i wyprostował na niewygodnym krześle.

„Uśmiechnij się"

Zośka poczuł pieczenie na policzkach i oblał się rumieńcem. Jego kąciki ust uniosły się ku górze, kiedy dalej wpatrywał się w kartkę. Czuł się podniesiony na duchu, że ktoś chce zadać sobie trochę trudu i w tych czasach wykazać się drobnymi gestami. Chociaż z drugiej strony kupno kwiatu nie było takie drobne, szczególnie tak pięknego.
Chciał  dowiedzieć się od kogo dostaje podarunki, a jednak bał się odkrywać prawdę na siłę.

To już trzeci kwiat jaki dostał w czasie tygodnia, jednak przypinka pojawiła się po raz pierwszy. Ponownie spojrzał na świstek kartki. Atrament był nieco rozmazany, były na nim plamy, jakby ktoś pisał drżącymi rękoma rozdzierając papier, przez który pióro pryskało czarnym tuszem.

- Kto by chciał ci wysyłać coś takiego Tadeusz?

Pytanie bez odpowiedzi rozniosło się po pustym pokoju, w którym osamotniony wpatrywał się w kwiatek już jakiś czas.
Opamiętał się dopiero kiedy roślina zaczęła więdnąć. Wtedy szybko wstawił ją do flakonu i postarał się o niej nie myśleć, co nie było łatwe kiedy tak bardzo przykuwała jego wzrok.

Czy był z tego powodu zadowolony? Bardziej poirytowany. Nie był w takiej sytuacji, z natury wolał wszystko wiedzieć, mieć pod kontrolą i planować. Teraz postawiony był przed jakiegoś rodzaju grą, a może sam to sobie uroił? Może to jednak Alek to wysłał?

Już po kilku tygodniach takiej gry Tadeusz stracił początkowy zapał. Kwiatów było coraz więcej, a świadomość, że nie ma pojęcia co w ogóle oznaczają przyprawiała go o niechęć. Po co ktoś komu zależy robiłby coś takiego na poważnie?

Tego dnia umówiony był z Rudym na spacer nad rzekę, za granice miasta. Lubili wychodzić tak w trójkę, ale tym razem Alek spotkał się z Basią.
Zośka wychodząc zabrał wszystkie kwiaty, które tworzyły już teraz pełny bukiet i zabrał go ze sobą idąc w stronę Rudego.
Przeszedł dwie ulice kiedy zauważył w oddali przyjaciela opierającego się o murek ze znudzonym wyrazem twarzy. Tego dnia było wyjątkowo ciepło dlatego Janek pozwolił sobie jedynie na beżową bluzkę, za to Zośka jak zawsze na koszulę kantową w błękitne paski.

- No nareszcie, ile mam czekać? Chcesz żebym się tu roztopił?- Bytnar przewrócił oczami i wyprostował się szybko.- Co masz za kwiaty?

- To?- wskazał na bukiet w ręce- Idę wyrzucić. Mam tego cholerstwa za dużo.

Osiem Dni tygodnia~ Rudy i Zośka oneshoty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz