Niezdara

1.2K 99 35
                                    

- To ile chcesz dostać?- wypowiedział z grymasem i uśmiechnął się pociesznie próbując utrzymać w rękach stos książek.

- Może cztery?

- Wiesz Krzysiek- zwrócił się do Baczyńskiego- na cztery zrobię bez problemu, pojawia się tylko pytanie, czy aby na pewno nie wyda się to ani trochę podejrzane? W końcu jak na dwie mierne i jedną dostateczną to trochę...

- Masz rację- wyższy od niego chłopak przerwał mu wywód i wyprostował się.- To trzy i pół. Tak żeby Basi nie było przykro, a jednocześnie nie zbyt górnolotnie. To jak?- położył dłoń na ramieniu kolegi na co ten niebezpiecznie się zachwiał, ale ostatecznie uśmiechnął się przyjacielsko.

- Będzie na czwartek.

- Jesteś wielki- poczochrał go po włosach wesoło i odszedł.

Rudy włożył szybko stos książek do szafki i uśmiechnął się sam do siebie.

Byli tuż po lekcji matematyki i o ile Bytnar czuł się świetnie w temacie geometrii wykreślnej, tak nie wszyscy jego koledzy byli w stanie wyobrazić sobie dane bryły nie mówiąc o przeniesieniu ich na papier. Często pomagał przyjaciołom, sprawiało mu to niezmierną radość, nawet jeśli oznaczało więcej pracy. Teraz rozpierała go energia. Od momentu wyjścia z sali o zrobienie rysunku poprosiły go już trzy osoby, a to wciąż dopiero dziesięć minut.

- Rudy!- Tadeusz podbiegł do przyjaciela i oparł się o się o niego nabierając duży wdech.

- Spokojnie bo się zmęczysz.

- Bardzo śmieszne- na jego twarzy pojawił się grymas, ale szybko został zastąpiony skupieniem.- Potrzebuję...

- Rysunku? Domyśliłem się- zaśmiał się głośno i poprawił włosy spadające mu na oczy.- Jesteś czwartą osobą, a można nawet powiedzieć czwartym zamówieniem.

- Oczywiście jeśli ci to przeszkasza to ja postaram się zrobić to sam- Zawadzki oparł się o ścianę ramieniem i przewrócił oczami zalotnie.

- Spokojnie, dam radę.

- Jesteś pewny?

- Naturalnie. Posiedzę nad tym trochę i pięć prac jak malowane!

- Pięć?

- No przecież swoją też muszę zrobić. Nie martw się Tadek, nie takie wyzwania mi rzucano. Idziesz po lekcjach do domu?

- Idę, ale może potem do ciebie wpadnę, będziesz miał coś przeciwko?

- Absolutnie, miło będzie cię widzieć- zmarszczyło nos w geście delikatnego uśmiechu i zaczesał włosy dłonią do tyłu.

- Jak tylko pomogę mamie z obiadem od razu przyjdę, zgoda? Zaczął już oddalać się od przyjaciela w stronę wyjścia nie tracąc go z oczu.

- Zgoda!- rzucił na odchodne i wybiegł ze szkoły.

Pędził przez rozświetlone warszawskie alejki, stawiając kroki we wcześniej wypatrzonych miejscach tak, żeby skrócić dystans najbardziej możliwie. Włosy mimo upału miał rozwiane, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Teczkę trzymał luźno w prawej ręce, była całkiem ładna i Rudy o nią dbał. Dostał ją od rodziców na urodziny, była skórzana i dość solidna. Poza tym znajdowały się w niej cenne zadania kolegów. Lubił pomagać innym, sprawiało mu to większą radość niż robienie zadań dla siebie. Rudy po prostu nie lubił być do niczego zmuszany. Z chęcią wykonywał wszelkie polecenia, angażował się w zajęcia, a nawet zajmował sie domem i chodził na  różnego rodzaju zbiórki, ale tylko jeśli robił to z własnej woli. Gdy tylko padał rozkaz bądź przymus młodzieniec zapierał się każdą częścią ciała, żeby tylko przeciwstawić się reszcie. Dlatego nie lubił odrabiać swojej pracy domowej, ale przecież dla innych robił to z własnej woli, nikt go nie przymuszał.

Osiem Dni tygodnia~ Rudy i Zośka oneshoty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz