~~~11~~~

867 54 15
                                    

Minęły dwa tygodnie odkąd Clove zaczęła prace jako detektyw na głównej komendzie policji w Gotham. Dostała biurko blisko Jim'a, wiedziała że on specjalnie to zrobił i nakłonił ich panią kapitan. Tak samo przez pierwszy tydzień nie brała udziału w żadnej akcji, wykonywała tylko papierkową robotę. Też była pewna że to sprawka Jim'a, choć dostawała te zadania od Harvey'a albo ich kapitana Essen, która była miłą i sympatyczną kobietą. Ale nie dała za wygraną, robiła wszystko nawet ani razu nie narzekając. Harvey nawet podśmiewał się że wszystko wykonuje zadania i polecenia jak grzeczny piesek, ale to nie zrobiło na niej wrażenia, a gdy raz mu odpowiedziała solidnym tekstem przestał. Ale przecież nie mogła wiecznie siedzieć za biurkiem. Poszła do Essen porozmawiać o tym, że jak ma być dobrym detektywem i łapać przestępców skoro tylko siedzi i odwala papierkową robotę. Gdy Jim zauważył przypadkiem że Clove była u ich szefowej domyślił się od razu o co może chodzić wiec poszedł szybko porozmawiać z Essen gdy ta odesłała Clove mówiąc że coś z tym zrobi. I zrobiła, pół na pół aby każdego zadowolić. Jako że Clove jest początkująca to trafiła pod skrzydła doświadczonych detektyw, oczywiste było jakich. Nie to ciemnowłosa miała na myśli, ale lepsze było to niż siedzenie za biurkiem. I w końcu w drugim tygodniu zaczęła jeździć z Jim'em i Harvey'em w teren. I ku zdziwieniu wszystkim szło jej bardzo dobrze, przy rozwiązywaniu śledztw czy przy przesłuchiwaniach zachowywała się jakby od dawna to robiła. I jak na świeżaka w tej dziedzinie rozwiązywanie spraw szło jej bardzo łatwo.

Raz gdy siedziała przy swoim biurku i przeglądała akta sprawy którą badała razem z jej partnerami na komisariat przyszła Rachel. Clove gdy tylko ją zauważyła jak stoi i rozgląda się po pomieszczeniu szybko wstała i szybkim krokiem podeszła do niej. Wystraszyła się że coś mogło się złego stać.

-Cokolwiek się stało zajmę się tą sprawą. Napad? Szantaż? Nawet niesłuszny mandat. Nie ważne co, pomogę.- zaczęła z powagą w głosie Clove gdy stanęła przed mulatką.- Choć mam ogromną nadzieje że nic się stało. 

-Wiesz na początek wystarczyło zwykle "cześć".- Rachel uśmiechnęła się robiąc krok w jej stronę.- Miło że się przejęłaś, ale nic się nie stało.- na te słowa młoda Gordon odetchnęła z ulgą.

-To dobrze. Wiec co tu robisz?- zapytała z zaciekawieniem. Nigdy wcześniej tu nie przychodziła i to było dziwne. Choć ostatnio Clove nie zajeżdżała do jej knajpki, jak na początek pracy to dużo miała do roboty, a zwłaszcza w drugim tygodniu gdy zaczęła jeździć w teren wiec nie miała za bardzo czasu.

-Do twarzy ci z odznaką... i bronią.- powiedziała z uśmieszkiem mulatka i zbliżyła się jeszcze trochę zerkając na niżą partie ciała Clove gdzie przy pasie miała przypiętą odznakę po czym ponownie spojrzała w oczy ciemnowłosej. Dziewczyna odchrząknęła zakłopotana zachowaniem mulatki.

-Myślałam że nie lubisz policji.

-Przyniosłam ci coś.- dopiero teraz Clove zauważyła że mulatka trzymała w dłoni papierową torbę. Pochyliła się i szepnęła jej na ucho.- Twoje ulubione. Praca na pewno cię wykańcza.

Clove poczuła jak niekontrolowanie się rumieni choć starała się pokazać że wcale to na nią nie podziałało choć było wręcz przeciwnie i Rachel dobrze to wiedziała. Mulatka wręczyła jej torbę i niby przez przypadek dotknęła na krótki moment jej dłoni po czym cofnęła się by już nie naruszać jej osobistej przestrzeni.

-Wiesz, jestem w pracy.- powiedziała próbując brzmieć normalnie. Mulatka krótko się zaśmiała.

-No tak, trzeba być profesjonalnym. Tylko nie daj się zabić. Do zobaczenia.- uśmiechnęła się uroczo, Clove uwielbiała ten uśmiech przez co sama nieświadomie się uśmiechnęła wpatrując się w nią. Rachel pożegnała się i odeszła w stronę wyjścia. Clove stała tam jeszcze chwile rozmarzona nie wierząc że to na prawdę się stało. W końcu ocknęła się i ruszyła w stronę biurka.

Dark love | J.V. | ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz