~~~12~~~

901 48 13
                                    

Clove nadal trzymała broń przed sobą wpatrując się w Jerome'a jakby był duchem albo wytworem jej wyobraźni, który stoi kilka kroków od niej. Nie mogła w to uwierzyć. Minęły trzy lata, a on tak nagle się pojawił. A może to tylko halucynacja?, pomyślała. Przecież raz się jej zdarzyło że go widziała choć go wcale nie było. Może znowu powinna zacząć brać leki?

-Zawiesiłaś się?- zapytał machając do niej ręką.- Ziemia do Clove, nie jestem złudzeniem. Będziesz tak stała czy w końcu pociągniesz za spust?- zaśmiał się i wskazał na broń w jej rekach.

-Wróciłeś.- powiedziała niewyraźnie przez co rudowłosy ledwo ją usłyszał.

-Jak widać. Przecież nie zostawiłbym mojej księżniczki.- zbliżył się do niej o kilka kroków z zalotnym uśmieszkiem na twarzy. Ciemnowłosa opuściła broń i odłożyła ją na komodę obok.- Przytulas na powitanie?- rozłożył ramiona a dziewczyna nie zwlekając rzuciła się mu w ramiona obejmując swoimi ramionami jego szyje. Jerome owinął ramiona wokół jej tali mocno ją do siebie tuląc i uniósł ją lekko nad ziemią.

-Tęskniłam.- dziewczyna odchyliła głowę by spojrzeć rudowłosemu w oczy, ale nadal będąc w jego objęciach. Jej oczy zaszkliły się lekko, a radość na jej twarzy była bardzo widoczna.

-Ja też.- wyznał wpatrując się w jej oczy i na chwile zerknął na jej usta oblizując swoją dolną wargę. Ciemnowłosa zauważyła to czując przyjemny dreszcz i nie czekając na jego ruch zbliżyła swoją twarz do niego i pocałowała go namiętnie. Jerome od razu odwzajemnił pocałunek i pogłębił będąc przy tym bardziej zachłannym i trochę niechlujnym.- Zgadnij co przyniosłem?- zapytał gdy w końcu oderwali się od siebie i odstawił ją na ziemie. Dziewczyna wzruszyła ramionami nie znając odpowiedzi wiec młody Valeska podszedł do stołu gdzie leżała papierowa torba i podniósł ją.- Kanapki z kurczakiem Johna. Pamiętasz? Nasze ulubione.

-Oczywiście że tak.- uśmiechnęła się radośnie, a wtedy zaburczał jej brzuch.

-Widze że ktoś tu jest głodny.- zaśmiał się rudowłosy  i podszedł do kanapy przeskakując przez oparcie po czym rozłożył się na niej wygodnie. Dziewczyna obeszła kanapę i usiadła blisko niego, ale trzymając odpowiedni dystans.

-Nie zjadłam dziś kolacji.- wyjaśniła choć on nie pytał. Rudowłosy zerknął na nią i przekrzywił głowę w bok lustrując ją od stup do głów.

- Ktoś ci wsadził złotą łyżeczkę w tyłek?- zapytał zwracając uwagę na to jak prosto siedzi z dłońmi ułożonymi na kolanach jakby była na jakimś spotkaniu biznesowym. Dziewczyna zmieszała się trochę jego uwagą i szybko zmieniła pozycje siadając sobie po turecku.

-Trochę się zmieniło odkąd ostatni raz się widzieliśmy. A to taki nawyk. W pracy i na spotkaniach trzeba być profesjonalnym.

-Hah, zmieniłaś się. Ale później coś z tym zrobimy.- nie podobało mu się to. Wolał jej tą dzikszą wersje, a teraz wydaje się być jak udomowiony piesek. Ale jeszcze to zmieni.- Masz.- wyjął z torby zawiniętą w papier kanapkę i podał ją jej. Zaczęli jeść. Clove co chwila zerkała na Jerome. Nie mogła w to uwierzyć. On wrócił. Nie potrafiła opisać uczucia, które teraz odczuwa. Była taka szczęśliwa, ale było coś jeszcze czego nie mogła dokładnie nazwać. I wtedy ją olśniło. Rachel. Przełknęła nerwowo co oczywiście nie uszło uwadze rudowłosego, zawsze wiedział gdy coś jest nie tak.- Czemu siedzisz cicho? Nie masz żadnych pytań? Coś w stylu "dlaczego nie wróciłeś wcześniej" albo "czemu nie oddzwaniałeś"? 

-Jasne że mam pytania. Po prostu nadal jestem zaskoczona.- uśmiechnęła się lekko, Jerome odwzajemnił gest ale jego uśmiech był znacznie szerszy niż jej i z odrobiną szaleństwa. Jednak Clove nie bała się, dłużej wpatrując się w niego momentalnie zapomniała o kim właściwie jeszcze chwile temu myślała.

Na początku gdy jedli panowała miedzy nimi cisza. Jerome'owi to nie przeszkadzało, a nawet mogło się wydawać że ją tym sprawdza. Ale dla młodej Gordon było to trochę niekomfortowe, a zwłaszcza gdy przyglądał się jej z wyrazem twarzy, którego nie mogła odczytać by domyślić się o czym myśli. Czasami ją to denerwowało, był chyba jedyną osobą, której tak łatwo nie mogła przejrzeć. Nigdy do końca nie była pewna jak się zachowa, był nieprzewidywalny ale to jej się w jakiś sposób podobało, nawet jeśli ostrzegawcza lampka zapała się w jej głowie. Miłość potrafi jednak oślepić na wszystko, przez co nie zauważamy kto tak na prawdę zatruwa nam życie.

W końcu Clove odezwała się. Chciała wiedzieć dlaczego wcześniej nie wrócił i co się stało. W odpowiedzi dostała to, że jego matka raz przyłapała go gdy rozmawiał z nią przez telefon. Wyśmiała go gdy twierdził że dostał te urządzenie od przyjaciółki, z którą się kontaktuje, była przekonana że to ukradł i kłamie. Zabrała mu telefon i wrzuciła do wody twierdząc, że nikomu nie zależało by na kimś takim jak on. I przez coś takiego nie mógł się z nią skontaktować choć starał się by jego matka nie dowiedziała się o urządzeni, jednak się nie udało. A powodem dlaczego tak długo nie wracał był problem w cyrku i pewne zmiany, na które nie miał większego wpływu. Gdy jej o tym opowiadał dziewczyna była wściekła na jego matkę, tylko potrafiła krzywdzić go choć niczym sobie nie zasłużył. Ale czasu się nie cofnie wiec cieszyła się z jego powrotu i pocieszała go że teraz będzie inaczej. Clove również opowiedziała mu co działo się u niej przez te trzy lata. O problemach z agresją, o nielegalnych walkach, o wyjeździe ojca, o pracy w policji. Ale jeden fakt przemilczała, niczego nie powiedziała mu o Rachel. Pominęła fakt że to ona pomogła jej z agresją i skończeniem walk, zamiast tego powiedziała że z czasem zaczęła to kontrolować i w końcu dała rade z tym skończyć. Nie chciała by o niej wiedział. To było zbyt ryzykowne, a zwłaszcza że nadal ma uczucia do niej i ostatnio ponownie zaczęło miedzy nimi być coś poważnego. Znała Jerome i jednego mogła być pewna że niekoniecznie skończyło by się to dobrze gdyby wiedział że jest z kimś w bliskiej relacji. Musiała być pewna że nigdy się nie spotkają. Ale był problem, jak to rozwiązać, nie da się być z dwoma osobami na raz nawet jeśli się ich oboje kocha i zależy na nich, to zawsze ktoś jest ważniejszy od drugiego nawet jeśli ta różnica jest minimalna. Wybór był oczywisty, może nie od razu. Ale był jej pierwszą miłością, pierwszym prawdziwym przyjacielem, pierwszym pocałunkiem i prawdziwym zrozumieniem. Przy nim nie czuła by coś ją miało ograniczać. Był inny i ona również, nawet jeśli nie mogła dostrzec prawdy że nie był dla niej odpowiedni że mógł ją ściągać na niewłaściwy tor, to wciąż tego nie dostrzegała bo była zakochana. A miłość przecież oślepia. Mimo że wybrała Jerome to nie mogła pogodzić się z faktem, że przez to straci Rachel. Na niej również jej zależało i dlatego była świadoma że nie mogłaby jej oszukiwać. Porozmawia z nią o tym choć będzie ciężko i nie będzie pewna czy da rade to zrobić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Posiadasz ją, a nigdy jej nie widziałeś.
Dla jednych nie istnieje,
a innym nadaje sens istnienia.

Wiecie co to takiego?
Komentujcie śmiało, nie gryzę. Miło by było gdybyście zostawili po sobie jakiś ślad.

Dark love | J.V. | ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz