Rozdział 2

848 24 6
                                    

Nicholas. Pov

- Wstawaj bo się spóźnisz - słyszę dobiegający głos mojego  współlokatora, z którym dzielę pokój w akademiku (to Jacob)
-Jeszcze tylko pięć minutek - proszę błagalnie chłopaka z miną szczeniaczka.
- Dobra, ale jak zaraz nie ruszysz swej szanownej dupy to się obudzisz z wodą na ryju. Nie mam czasu, żeby czekać na ciebie cały czas.
*****
Pięć minut później
Jacob. Pov.
Wchodzę do pokoju i wiszę nadal śpiącego Nicholasa. Idę do łazienki napełnianiam wiadro wodą. Następnie chlustam wodą w stronę chłopaka. Wyskoczył jak oparzony z łóżka.

- Ty chuju jak mogłeś mi to zrobić

- Oatrzegałem Cię, że jak nie ruszysz swej szanownej dupy tak właśnie się to skończy.

Nicholas. Pov
Jestem wkurzony na tego idiote jak mało kto. Chodź w sumie mu się nie dziwię, że w końcu stracił cierpliwość.
Na jego miejscu zapewne każdy by stracił. Biorę szybki prysznic. Czuję jak moje ciało rozluźnia się pod wpływem ciepłej wody. Zapominam o natłoku piętrzących się myśli. Jedną z myśli jest oczywiście moja obecna dziewczyna Carolyn. Wstyd się przyznać, ale zdecydowanie częściej przyłapuje się na tym, że myślę częściej o Nicoli niż o niej. Oczywiście tego jej nie powiem i nikomu się temu nie przyznam nawet mojemu najlepszemu kumplowi Jackowi. Gdy odkrył nasz związek nie był zadowolony. Po czasie odpuścił. Kiedy musiałem wyjechać był na mnie nieźle wkurzony. Nie dziwię się w sumie chciał oszczędzić siostrze cierpień. Mimo to, iż mam tam rodzinę i siostrę od pięciu lat mnie tam nie było i tego się trzymajmy, ale dosyć rozmyślania. Tak będzie najlepiej dla wszystkich jak będę się trzymać jak najdalej. Wychodzę z pod prysznica czuje błogi spokój.
-Pospiesz się bo za chwilę obydwaj będziemy spóźnieni. - dochodzi do mnie nawoływanie chłopak
- Już idę!
********

Po zajęciach idę do mojej dziewczyny Carolyn pracuje jako kelnerka w kawiarni. Carolyn to drobna blondynka z masą tapety na twarzy. Mniejsza z tym. Jest bardzo szczupła i wszystkim próbuje narzucić zdrowe nawyki żywieniowe.
- Duża kawa i jakieś dobre ciasto-rzucam dziewczynie polecenie.

- A gdzie dzień dobry kochanie? Nie wiem wgl gdzie się podziały twoje maniery Nick. Poza tym cukier to biała śmierć.

- Daj spokój. To, że na każdym próbujesz wymusić zdrowe odżywianie nie znaczy, że ja tego chce. Od jednego kawałka ciasta chyba nci mi się nie stanie...

-Widać, że nie wiesz co dodają do tych wszystkich ciast te wszystkie kremy..

-Przestań i obsłuż mnie jak normalnego klienta. - syczę wściekle

- A rób sobie co chcesz. Jak sobie Pan życzy.

W końcu dostaje swoje zamówienie. Wypijam kawę jem ciacho, zostawiam kilka banknotów i wychodzę bez słowa. Kolejny popierzony dzień.

Co sądzicie? Jak wrażenia? :)

Ostatnia Szansa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz