Miasto rebeliantów

22 5 2
                                    

Szedłeś ciemnymi uliczkami, raz co raz oglądając się za siebie. Odetchnąłeś z ulgą, nikogo nie widząc. Ta część miasta była zniszczona bardziej od reszty, ale tutaj dekary przynajmniej się nie zapuszczały. Nie miały po co. Jedyne co by tu znalazły, to głód. Może od czasu do czasu jakiś człowiek wyszedłby na ulicę, ale tutaj zdarzało się to o wiele rzadziej niż w innych miastach. Nagle niedaleko przemknął jakiś cień. Ledwo wychwyciłeś go kątem oka, ale to nie były zwidy. Zatrzymałeś się i zacząłeś się rozglądać z jeszcze większą dokładnością. Lampa nad tobą zamigotała i zgasła, ograniczając ci pole widzenia do zaledwie kilku metrów. Wstrzymałeś oddech. Czyżby któryś z potworów odważyłby się zaryzykować? Nie, na pewno nie.
- Halo? - zawołałeś z nadzieją, że jeśli zobaczą, iż jesteś człowiekiem, nie zabiją cię. - Czy ktoś tu jest? - odpowiedziała ci cisza. Nagle coś usłyszałeś. Ktoś był za tobą. Zanim zdążyłeś się odwrócić, nieznajomy przystawił ci coś do twarzy. Poczułeś się senny, a chwilę później odpłynąłeś do krainy Morfeusza.  

                                  ***********

  Otworzyłeś powoli oczy. Białe, rażące światło oślepiło cię na trochę, ale chwilę później odzyskałeś wzrok. Byłeś w małym pokoju. Próbowałeś poruszyć rękami albo nogami, ale obie te rzeczy zostały przywiązane do krzesła na którym siedziałeś. Przed tobą, na identycznym przedmiocie odwróconym do ciebie oparciem, siedziała w rozkroku dziewczyna, intensywnie wpatrując się w ciebie swoimi zielonymi oczami.
 

- Obudziłeś się - palnęła. Popatrzyłeś na nią dziwnie.
- Tak, wiem. Stwierdzenie roku - wywróciła oczami.  Miała brązowe lekko falowane i trochę skołtunione włosy, średnie, malinowe usta i nos przyprószony prawie niewidocznymi piegami. Siedziała, opierając ręce i głowę  na oparciu krzesła. 
- Gdzie ja jestem? - nieznajoma zaśmiała się.
  - Witaj wśród rebeliantów.

***********

Dziewczyna prowadziła cię ciemnym korytarzem, raz co raz skręcając w którąś z odnóg. Rozglądałeś się na boki. Ściany tunelu były z brunatnego kamienia. W końcu zielonooka zatrzymała się przed białymi, żelaznymi drzwiami. Odwróciła się do ciebie.

- Zamknij oczy. - posłusznie wykonałeś polecenie. Po krótkiej chwili, kiedy nieznajoma upewniła się, że nie podglądasz, wypowiedziała jakieś słowa w dziwnym języku i rozległ się szczęk.
- Już możesz patrzeć. - powoli otworzyłeś powieki, a przed tobą rozpościerał się niesamowity widok. To było...miasto? Ale nie takie zwykłe. Sklepienie oddalone o jakieś 500 metrów od ziemii było pokryte wielkimi kryształami, które jaśniały wydobywając z siebie światło podobne do słonecznego. Po lewej znajdowały się schludne domki jednorodzinne, a na podwórkach niektórych z nich można było dostrzec bawiące się dzieci i pielęgnujące działkę kobiety. Na oznaczonych ulicach pełno było ludzi śpieszących się nie wiadomo gdzie. Przynajmniej ty nie wiedziałeś. Widocznie musiałeś komicznie wyglądać, bo dziewczyna obok ciebie zaśmiała się.

- Witaj w Mieście Rebelii. To oficjalna nazwa, którą przyjęli mieszkańcy. Dekary nas tu nie wyczują, z resztą nawet na powierzchni nad nami rozpościera się pole dekoncentrujące. Ci ludzie śpieszą się do pracy. -spojrzałeś na nią ze zdziwieniem - Tutaj też mamy apteki, lekarzy, sklepy z odzieżą i spożywcze. Wszystko czego dusza zapragnie. Pieniądze też funkcjonują.- zaśmiała się, ale zaraz spoważniała - Co wiesz o dekarach? - wzdrygnąłeś się.
- Stworzenia, które żywią się ludźmi. Jesteśmy im potrzebni. Mają ohydne twarze podobne do instektów, ale bardziej...ludzikie. - nie wiedziałeś jak to określić - Mają dwie pary rąk i nogi. Dostali się tu na statku. Tyle wiem. - dziewczyna kiwnęła głową.

- To prawda. Pochodzą z planety Miskaw w innej galaktyce. Chcą przejąć naszą planetę, a ich ulubionym pożywieniem jesteśmy właśnie my. To wyjątkowy rarytas niespotykany u nich na planecie. -powiedziała z wyraźnym obrzydzeniem - Teraz ty też należysz do rebelii. Zdrada grozi śmiercią, albo czymś jeszcze gorszym.
- Co jest gorsze od śmierci? - w tym momencie rozległ się przerażający krzyk. Przełknąłeś głośno ślinę. Twarz dziewczyny nie wyrażała żadnych emocji, a jej oczy były puste.
- Nie chcesz wiedzieć. I mam nadzieję, że nigdy się tego nie dowiesz. - kolejny przeraźliwy wrzask przeciął powietrze.

One-shoty I WierszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz