Mingyu zaciągnął Wonwoo do słabo oświetlonego pokoju i pchnął do na kanapę.
- Nie wziąłem ze sobą portfela. - Wonwoo powiedział, gdy Mingyu usiadł okrakiem na jego kolanach.
- Nie chcę twoich pieprzonych pieniędzy. - odparł Mingyu, oglądając dokładnie twarz Wonwoo. Sprawdził jego szyję i nie zauważył żadnych śladów na jego gładkiej, białej skórze. Jego koszula była wciąż schludnie zapięta, a jego włosy znajdowały się na jego głowie w doskonałym porządku.
- Czy on cię dotykał? - Mingyu zapytał, a Wonwoo potrząsnął głową.
- Tylko troszkę...ale nie miałem ze sobą dodatkowych pieniędzy...i raczej nie podobało mi się to zbyt bardzo... - Wonwoo nie miał pojęcia, czy powinien być szczęśliwy, czy raczej przerażony. Mingyu był straszny i Wonwoo mógł śmiało stwierdzić, że jego odpowiedź nieźle go wkurzyła. Ale jego zazdrość i furia, sprawiały, że Wonwoo robił się twardy. Starał się patrzeć gdzie indziej, jednak twarde, ciemne sutki kusiły jego usta.
- Zapytałem go o zasadę nietykalności... - Wonwoo mruknął, gdy Mingyu opadł ciężej na jego kolana.
- Co powiedział? - Mingyu zaczął kręcić biodrami, jego ciało było twarde i naprężone, a jego napięte jeansy ocierały się o Wonwoo we wszystkich właściwych miejscach.
- Powiedział, że zasady zostały stworzone po to, by je łamać. - Wonwoo odparł, gdy Mingyu ujeżdżał jego ciało, a on nie spuszczał wzroku z jego sutków, a ślina ciekła mu do ust na myśl o spróbowaniu jednego z nich za pomocą swojego języka. Każda, pojedyncza część ciała Mingyu wyglądała smakowicie. Oparł się i rozciągnął na kanapie, a Mingyu oparł się o niego. Zamknął ciało Wonwoo w swoich ramionach, a jego mięśnie napięły się, gdy chwycił go w pasie.
- Lubisz łamać zasady, Wonwoo?- jego głos był mocny i chrapliwy, i dopiero wtedy Wonwoo zdał sobie sprawę z tego, że nie grała tam nawet żadna muzyka.
- Nie bardzo. Ale i tak wydaje mi się, że już to robimy... - jeden z sutków Mingyu znajdował się naprawdę blisko ust Wonwoo, a on czuł ciepły oddech na boku swojej szyi, w dodatku ciepło tyłka Mingyu ocierającego się o jego krocze robiło się już nie do zniesienia.
- Czy dotykał cię w tym miejscu? - Mingyu zjechał rękoma na biodra Wonwoo, a ten wciągnął ciężko powietrze przez to uczucie. Pokiwał głową i zacisnął oczy, by nie musieć patrzeć na wyraz twarzy Mingyu. - A pod spodem? - ręce Mingyu znajdowały się pod jego koszulą, a on poczuł jak na jego ciepłej skórze pojawia się gęsia skórka.
- Nie... - głos Wonwoo był już ledwo szeptem, gdy Mingyu delikatnie pocierał jego sutki opuszkami palców.
- A czy dotykał cię w tym miejscu? - jedna z jego rąk była już pomiędzy nogami Wonwoo, pocierając twarde wybrzuszenie, ściskając je lekko, gdy Wonwoo otarł się o jego rękę.
- Tylko troszkę...nie chciałem by to robił... - Wonwoo otworzył oczy i spojrzał na dużą dłoń Mingyu, która pocierała go mocno.
- Ale chcesz, bym ja zrobił. Mam rację? - na twarzy Mingyu pojawił się uśmieszek, a Wonwoo pokiwał głową.
- I wiem też, że ty chcesz mnie dotknąć... - Mingyu nie przestawał poruszać się powoli na kolanach Wonwoo. Wonwoo był naprawdę twardy - zamknął oczy i przebiegł rękoma po swoich włosach - i kurewsko zestresowany. Jego penis błagał o ulgę, a on zaczął ocierać się o pachwinę Mingyu.
- Potrzebujący...tak bardzo potrzebujący.. - Mingyu mruknął pod nosem, zbliżając swoje usta niebezpiecznie blisko ucha Wonwoo.
CZYTASZ
grind || j.ww x k.mg || +18 || tłumaczenie pl
Fanfiction• warning- HARD SMUT• Wonwoo jest znudzony. Znudzony wszystkim, co dzieje się w jego nieciekawym życiu. Lecz wszystko ulega zmianie, gdy pijacka impreza prowadzi go wprost do klubu ze striptizem, zwanego "GRIND", gdzie w końcu znajduje coś, co spra...