Mingyu wpatrywał się w swój telefon. Nie spodziewał się tego, że Wonwoo rzeczywiście wyśle mu swój adres, jednak był tam, świecił się do niego wprost z LEDowego ekranu.
Cholera.
Mingyu zawsze rozdzielał pracę i przyjemności. Czyli ogółem mówiąc, wszystko co robił było pracą, i nie było miejsca na jakiekolwiek przyjemności. Jednak został zmuszony do pokazania kart i teraz musiał podjąć decyzję.
- Hej, chłopcy. - Mingyu ujrzał Soonyounga i Junhui'a rozmawiających w szatni, jak zwykli to robić każdej nocy. Zepchnął ich z drogi, by móc dostać się do swojej torby. Narzucił bluzę na swoją nagą klatkę piersiową i złapał swoje rzeczy, będąc zdesperowanym, aby wyjść najszybciej jak się dało, zanim zaczną zadawać mu zbyt wiele pytań. - Do zobaczenia w środę, chłopaki. - Mingyu powiedział, kolejny raz przepychając się, aby móc wyjść. Seungkwan przycisnął się do ściany, aby go przepuścić.
- Nie zostajesz z nami na drinka? - zawołał do niego Junhui, lecz Mingyu potrząsnął głową. - Jesteś pewien? Jeśli chcesz, mogę opowiedzieć ci każdy szczegół z prywatnej sesji, którą dałem temu kolesiowi, na którego jesteś taki napalony! - Junhui puścił oczko, jednak Mingyu obdarzył go jedynie gniewnym spojrzeniem i błyskawicznie zniknął za drzwiami, powstrzymując się od złapania tego cwaniaka za włosy i dania mu porządnej lekcji na temat bawienia się cudzymi zabawkami.
Wskoczył do samochodu i ruszył w kierunku miejsca, którego adres podał mu Wonwoo. Znalazł się w naprawdę ładnej okolicy, takiej w której zamieszkiwały standardowe rodziny i zawodowcy, takiej w której większość budynków wyglądała mniej więcej identycznie. Zaparkował pod właściwym budynkiem. Był to mały blok mieszkaniowy, wyglądający schludnie i czysto, z jasno oświetlonym wejściem.
Mingyu siedział w swoim samochodzie przez pięć minut, podczas których jego nerwy jedynie się potęgowały. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że przekracza granice, jednak zwyczajnie nie był w stanie wyrzucić tego faceta ze swojej głowy. Był kurewsko gorący, chłodny i powściągliwy, wprawiał Mingyu w szaleństwo, a on nawet nie wiedział czemu. Chwycił swój telefon i napisał do Wonwoo z pytaniem, czy jest on w domu, a ten odpisał, żeby przyszedł. Zabrał swoją torbę z tylnego siedzenia i ruszył w kierunku oświetlonego budynku, zanim zdążyłby zmienić zdanie.
Wyjechał windą na szóste piętro i odnalazł mieszkanie o numerze 606. Nerwy kłębiły się w jego żołądku, gdy stanął przed drzwiami. Lecz kiedy zapukał, a drzwi się otworzyły, został obezwładniony przez widok mężczyzny stojącego przed nim. W zszarzałym, ciemnym klubie ze striptizem Wonwoo był uroczy. W całkowicie jasnym świetle bijącym z głębi mieszkania, był oszałamiający. Mingyu przeleciał wzrokiem jego białą, nieskazitelną skórę, jego piękne, ciemne oczy, jego ostrą linię szczęki. Jego wzrok powędrował na jego smukłą szyję, która już czekała by zostać wycałowana, jego obojczyk wystający spod luźnej koszulki, jego szerokie barki kontrastujące ze szczupłą talią.
- Hej. - Mingyu w końcu przypomniał sobie, jak się oddycha.
- Hej. - Wonwoo odparł, mierząc go swoim niepoczytalnym spojrzeniem.
Stali w drzwiach mieszkania i patrzyli się na siebie nawzajem, a wszystko to trwało jak wieczność. Mingyu w końcu przerwał tę patową sytuację.
- Nie zaprosisz mnie do środka? - Wonwoo mrugnął kilka razy, po czym odsunął się na bok, a Mingyu wszedł do jego mieszkania. Rozejrzał się wokół i rzucił swój plecak na podłogę, obok kanapy. - Ładne miejsce. - powiedział, gdy Wonwoo podszedł do niego.
Wyciągnął swoją rękę i złapał Wonwoo za nadgarstek. Mężczyzna stojący przez nim był nieodparty, i nie było tutaj żadnych zasad. Jedynie dwaj faceci tonący w morzu seksualnego napięcia, przyciągający swoje ciała coraz bliżej.
- Cholera, jesteś tak piękny, jakim cudem jesteś sam? - palce Mingyu delikatnie uniosły twarz Wonwoo, by ten na niego spojrzał. Wonwoo był wysoki, jednak Mingyu jeszcze wyższy, więc pochylił się lekko w dół, a ich usta znajdowały się niebezpiecznie blisko siebie.
- Zgaduję, że ludzie zwyczajnie nie lubią mojego charakteru. - Wonwoo ciężko wypuścił powietrze, po czym gwałtownie wciągnął tlen, gdy ich usta otarły się o siebie lekko. Czuł ręce Mingyu na swojej talii, przyciągały go bliżej, a ich ciała lekko dociskały się do siebie.
- Ja lubię. Jest w porządku. - szepnął Mingyu. Jedna z jego rąk zniknęła z jego talii, aby wplątać palce w jego miękkie, ciemne włosy, podczas gdy ich usta spotkały się ponownie. Tym razem natarły na siebie w ostrym zderzeniu ciepła i miękkiej skóry. Mingyu poczuł jak chemia obezwładnia jego zmysły, gdy wepchnął język do ust Wonwoo. Delikatny jęk rozkoszy zaszczycił jego uszy, gdy Wonwoo z entuzjazmem oddał jego pocałunek.
Mingyu przerwał ich pocałunek i sapnął lekko, gdyż jego ciało wołało o tlen.
- To będzie dziwne, ale czy mógłbym skorzystać z prysznica? - zapytał cicho. - Nienawidzę czuć na sobie swojej pracy.
Wonwoo przeleciał go wzrokiem z góry na dół, w końcu uśmiechnął się lekko.
- Oczywiście. - powiedział i poprowadził Mingyu do przedpokoju, gdzie znajdowało się kilkoro zamkniętych drzwi. Otworzył jedne z nich - bieliźniarkę - i wyciągnął schludnie złożony, czysty ręcznik. Podał go Mingyu i otworzył kolejne drzwi, prowadzące do małej, czystej łazienki z prysznicem, umywalką i toaletą.
- Wejdź. - powiedział Wonwoo, obserwując Mingyu, który wszedł do środka i położył swój plecak na podłodze. Patrzył jak przeszukuje go, w końcu wyciągając kosmetyczkę z przyborami toaletowymi, po tym otwierając drzwi prysznica. Wonwoo jedynie oparł się w ciszy o futrynę.
- Będziesz tak tam stał? - Mingyu zapytał, ściągając z siebie koszulę. Zrzucił ją na podłogę, a Wonwoo zaśmiał się nisko i głęboko, co sprawiło, że Mingyu wpadł w zachwyt.
- Co? Nagle zrobiłeś się nieśmiały? Widziałem to wszystko, Mingyu. - odparł Wonwoo, wciąż utrzymując swoją pozycję przy drzwiach.
Mingyu znalazł się w trudnej sytuacji. Ta dziwna sprzeczka o dominację która trwała między nimi, była gorąca i nie zamierzał się ugiąć. Mingyu, który nie miał nic przeciwko ściąganiu swoich ubrań przed pomieszczeniem pełnym nieznajomych, nagle poczuł się zawstydzony pod palącym spojrzeniem tego gorącego faceta. Ale nie poddał się i rozebrał się do naga w jasnym, białym świetle łazienki Wonwoo. Włączył wodę i wszedł do środka, napełniając dłonie płynem do mycia, zmywając z siebie wszelkie ślady 'Grind' za pomocą wspaniałej, kremowej piany. Umył włosy i wyszczotkował zęby, podczas gdy niepoczytalny wzrok Wonwoo palił go przez szklane ścianki.
Gdy skończył się myć, otworzył drzwiczki i wyszedł spod prysznica na środek łazienki.
- Podaj mi ręcznik. - zwrócił się do Wonwoo, wciąż obserwującego go w ciszy, stojąc w wejściu. Wonwoo wziął ręcznik z półki i podszedł do miejsca, w którym Mingyu stał nago na środku łazienki. Woda kapała z jego ciemnych włosów na szerokie barki, połyskujące wilgotnością pod światłem. Wonwoo obrzucił go wzrokiem z góry na dół, jego wygłodniały wzrok przeczesujący jego nagą skórę, jego dolna warga utkwiona między zębami, gdy żuł ją nieprzytomnie.
Wypuścił powoli powietrze, owijając ręcznik wokół talii Mingyu, pozwalając swoim palcom drasnąć jego twardy, umięśniony brzuch.
- Myślałem, że nie lubisz łamać zasad. - mruknął Mingyu, przysuwając się bliżej do Wonwoo.
- Jesteś teraz w moim domu. - odparł Wonwoo. - To ja tutaj tworzę zasady.
CZYTASZ
grind || j.ww x k.mg || +18 || tłumaczenie pl
Fanfic• warning- HARD SMUT• Wonwoo jest znudzony. Znudzony wszystkim, co dzieje się w jego nieciekawym życiu. Lecz wszystko ulega zmianie, gdy pijacka impreza prowadzi go wprost do klubu ze striptizem, zwanego "GRIND", gdzie w końcu znajduje coś, co spra...