Wonwoo nigdy wcześniej nie bił się z nikim, jednak było naprawdę wiele rzeczy, których nigdy nie robił - zanim Mingyu pojawił się w jego życiu. Gdy zobaczył jak tamten facet wyciąga rękę w kierunku Mingyu, wyraz paniki i zażenowania w oczach wysokiego mężczyzny, i gromadząca się wokół nich grupa roześmianych facetów, instynkt przejął nad nim kontrolę. Wstał i ruszył szybkim krokiem, nogi same niosły go w kierunku grupy mężczyzn, a rozum został gdzieś z tyłu z opóźnieniem.
- Hej! - powiedział, przepychając się przez facetów. - Nie dotykać go, do kurwy.
- Z czym masz problem? - dotykalski koleś rzucił mu gniewne spojrzenie przez swoją pijackę mgłę. - Ta dziwka to twoja dziewczyna czy coś?
Wonwoo wpadł w furię, jego ręka zamachnęła się i uderzyła. Tak szybko jak uderzyła ona w szczękę faceta, zobaczył jak przewraca się on w tył. Wonwoo nie był zbyt dobrym wojownikiem, jednak tamten był upity, co działało na jego niekorzyść. Jednak jego koledzy nie byli i jeden z nich, wielkości małej góry złapał Wonwoo za ramiona.
Złapał go mocno, lecz w momencie w którym jeden z nich miał zamiar go uderzyć, z nikąd pojawił się Minghao i wtedy się zaczęło. Całe pomieszczenie zamieniło się w niewyraźną plamę krzyków, pięści i bólu. Wonwoo poczuł jak ktoś kopie go z całej siły, a drugi łapie za włosy, po czym wszystko nagle ustało. Bramkarz obezwładnił koszykarzy, łapiąc dwóch z nich za ramiona, a pozostała dwójka była pod kontrolą Chana. Wonwoo zerknął w górę i ujrzał piętrzącego się nad nim Mingyu z twarzą pełną troski, podczas gdy pozostali koszykarze zostali wyprowadzeni na zewnątrz przez ich przyjaciół.
- Wszystko okej? - Mingyu zapytał, pomagając Wonwoo wstać.
- Tak, tak myślę. - odparł, krzywiąc się z bólu. Noga bolała go jak cholera, a gdy sięgnął palcami do obolałego punktu na czole poczuł wilgoć krwi płynącej z rozcięcia nad jedną z brwi.
- Chodź. Pomogę ci. - Mingyu złapał go za rękę i pociągnął w stronę łazienki.
Tak szybko jak zamknęły się za nimi drzwi, Mingyu przycisnął do nich Wonwoo. Wiedział, że to zagrażało jego posadzie, jednak nie mógł nic na to poradzić. Jego usta uderzyły mocno w te należące do Wonwoo, a jego język wkradł się do środka. Całował go mocno i zachłannie, przerywając go po to, aby zasięgnąć powietrza gdy usłyszał, że Wonwoo skomle.
- Kurwa. - Mingyu odetchnął ciężko, starając się wyciszyć. - Nie możesz tak po prostu rzucać się na każdego, kto mnie maca, Wonwoo. - pozwolił swoim ustom poruszać się delikatnie na białej skórze szyi Wonwoo. - To zdarza się cały czas.
- Pieprzyć to. - Wonwoo odparł, zamykając oczy i odchylając głowę do tyłu. - Gówno powinno było trzymać łapska przy sobie. - poddał się uczuciu Mingyu gryzącego lekko jego szyję, jego plecy dociśnięte były do drzwi, a jego ciało instynktownie reagowało na przylepionego do niego pięknego mężczyzny.
- Nie tutaj... - Wonwoo odepchnął Mingyu, gdy ten próbował rozpiąć jego koszulę. - Później...przyjdź znowu do mojego mieszkania... - oddech ugrzązł mu w gardle, gdy Mingyu włożył nogę między te jego, a on poczuł jego nagie udo dociśnięte mocno do swojego krocza.
- Już myślałem że nigdy, kurwa, nie poprosisz... - Mingyu docisnął udo mocniej, czując ciepło erekcji Wonwoo bijące przez jego spodnie, rozkoszując się bałaganem w jaki zamieniał się starszy chłopak.
- Wychodzę stąd. - Wonwoo oznajmił, gdy w końcu się od siebie odsunęli.
- Zaczekaj... - Mingyu przeszukał szafkę, znajdując apteczkę. - Nie możesz wyjść z zakrwawioną twarzą. - wyszczerzył zęby, podnosząc Wonwoo za talię i sadzając go na umywalce. Wonwoo syknął z bólu gdy Mingyu musnął jego ranę jakimś środkiem odkażającym, po czym zakleił ją plastrem. - Już. Dużo lepiej. - stwierdził z satysfakcją, trzymając policzki Wonwoo obiema dłońmi. - Przyjdę po pracy. - oznajmił z uśmiechem, a Wonwoo poczuł, że jego własny uśmiech chyba powraca.
CZYTASZ
grind || j.ww x k.mg || +18 || tłumaczenie pl
Fanfiction• warning- HARD SMUT• Wonwoo jest znudzony. Znudzony wszystkim, co dzieje się w jego nieciekawym życiu. Lecz wszystko ulega zmianie, gdy pijacka impreza prowadzi go wprost do klubu ze striptizem, zwanego "GRIND", gdzie w końcu znajduje coś, co spra...