12 🔞

532 31 2
                                    

Mingyu nagle poczuł się dziwnie nieśmiały przez sposób, w jaki Wonwoo na niego patrzył. W jego oczach było coś takiego, co powodowało, że wyglądał jakby w środku niego znajdował się wzburzony głód, nienasycone pragnienie, desperacka potrzeba. Mingyu, pobłogosławiony nieskazitelnym wyglądem, nigdy jeszcze nie doświadczył braku ludzi pragnących go przelecieć. Lub zwyczajnie porozmawiać z nim, poflirtować, czy zdobyć numer telefonu. Ale żaden z nich nigdy nie interesował go tak bardzo, jak fascynowało go zimne spojrzenie tego chłopca - Wonwoo. 

W pokoju było ciepło, jednak dreszcze i gęsia skórka rozlały się po całym jego ciele. 

- Więc, Mingyu... - Wonwoo zaczął, klękając między jego nogami. - ....w jaki sposób chcesz, bym to zrobił? - jego chude palce przejechały w górę i w dół po wewnętrznej stronie jego ud i mimo, że ledwo co doszedł, był już twardy ponownie. 

- Myślałem, że to ty wyznaczasz tutaj zasady. - Mingyu zdołał odzyskać pewność siebie, patrząc na Wonwoo z uśmieszkiem na twarzy.

- Bo tak jest. Po prostu postanowiłem dać ci szansę na wypowiedzenie się. - Wonwoo wstał z łóżka i podszedł do szuflady. Ta u góry wypełniona była krawatami i skarpetkami, wszystkimi schludnie zwiniętymi, dokładnie tak jak można się spodziewać tego w szufladach każdego nudnego pracownika biura. Wonwoo przejechał palcami po krawatach, decydując się na ciemnogranatowy z matowym, jedwabnym wykończeniem.

- Odwróć się i połóż ręce na zagłówku. - rozkazał, a Mingyu szybko wykonał jego polecenie. Motylki trzepotały w jego brzuchu, gdy odwrócił się i ścisnął drewniany zagłówek. Wstrzymał oddech, gdy Wonwoo związał razem jego nadgarstki i przymocował je do drewnianej ramy łóżka. 

- Robiłeś to już kiedyś? - Mingyu zapytał cicho. Wonwoo wyglądał, jakby doskonale wiedział co robi, jednak potrząsnął głową, patrząc z uśmiechem na swoje dzieło. 

- Nie, ale zawsze chciałem spróbować. 

Mingyu pociągnął lekko i zdał sobie sprawę z tego, że jest uwiązany naprawdę mocno. Zastanawiał się, jak długo da radę wytrzymać w takiej pozycji bez zmęczenia, gdy poczuł Wonwoo za sobą. Niecierpliwe oczekiwanie zaczęło zżerać wnętrzności Mingyu na wpół minuty przed tym, jak poczuł ręce Wonwoo na tyłach swoich ud. Wonwoo pieścił gładką, złotą skórę powoli i delikatnie, sprawiając, że Mingyu drżał.

- Rozłóż dla mnie nogi. - głęboki głos sprawił, że Mingyu osłabł i momentalnie rozsunął kolana szeroko na boki. Dłonie Wonwoo znalazły się na jego pośladkach, a on poczuł jak jego kciuki pocierają je, rysując kółka, po czym poczuł coś zupełnie innego.

Wonwoo schylił się i użył swojego gorącego języka, by polizać całą długość między pośladkami Mingyu, zaraz po tym delikatnie owiewając je powietrzem. Kontrast pomiędzy ciepłem a zimnem sprawił, że Mingyu jęknął głośno. Jego ciało zadrżało, a on miał ochotę paść na twarz, jednak nie był w stanie tego zrobić ze związanymi rękoma. Nie mógł się wiercić, poruszać ani robić nic innego jak jedynie pozostać pod łaską dotyku Wonwoo.

- Podoba ci się? - Wonwoo zapytał, a Mingyu pokiwał głową, jednak nie była to wystarczająca odpowiedź. - Powiedz to. - Wonwoo zażądał zanim użył swego języka ponownie. 

- Podoba mi się. - Mingyu wyszeptał, a Wonwoo zmarszczył brwi. 

- Czy mógłbyś być choć trochę bardziej kurewsko rozentuzjazmowany? - powiedział, po czym zanurzył twarz między pośladkami Mingyu i docisnął język do jego wejścia.

- Cholera. Lubię to, o mój boże, kurwa... - słowa wytaczały się z jego ust i rozpraszały, podczas gdy język Wonwoo pracował przy jego tyłku. Jęknął gdy kciuki Wonwoo chwyciły jego pośladki i rozciągnęły je na boki jeszcze mocniej, a on sapał ciężko z braku powietrza. Jego penis zwisał - ciężki i twardy - między jego nogami, a on sięgnął do niego, zdając sobie jednak sprawę z tego, że nadal jest uwięziony. Potrzeba dotyku, nawet przez samego siebie była na tyle duża, aby łzy napłynęły do jego oczu. Jęknął i głośno zawołał Wonwoo, zanim ten zwolnił swój nieugięty atak.

grind || j.ww x k.mg || +18 || tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz